W stulecie śmierci wspominamy św. Józefa Bilczewskiego, wybitnego arcybiskupa Lwowa, troskliwego pasterza i światowej sławy naukowca. Dziś najbardziej aktualną jego nauką jest może ta dotycząca relacji Polaków z Ukraińcami.

Wojna między odradzającą się po zaborach Polską a starającymi się utworzyć suwerenne państwo Ukraińcami zaczęła się w listopadzie 1918 r. i trwała do lipca 1919 r. Oprócz regularnych armii walczyli również cywile – najbardziej znana jest polska obrona Lwowa, ale podobne walki toczyły się też w mniejszych miejscowościach. Polaków i Ukraińców łączyło na terenie wschodniej Galicji (dziś zachodnia Ukraina) wspólne katolickie wyznanie. Różniło – jak wówczas głosili ukraińscy nacjonaliści – znacznie więcej. Przede wszystkim język, ale także obrządek, bo Ukraińcy byli najczęściej grekokatolikami.
Prym w antypolskiej działalności wiedli nieraz greckokatoliccy księża. Polska ludność Przemyślan za Lwowem wspominała tamtejszego greckokatolickiego księdza Józefa Kuczkudę, który, należąc do lokalnych przywódców, kazał Polaków torturować i tak zarządzał aprowizacją w miejscowości, żeby ich zagłodzić. W relacjach powtarza się wspomnienie, jak „podburzał ludzi i kazał przynosić noże do cerkwi, by je poświęcić celem rżnięcia Polaków”. Polacy potrafili się niestety mścić z nie mniejszym okrucieństwem. Złą sławę miały obozy dla internowanych, gdzie trafiali również greckokatoliccy duchowni, często dalecy od postawy ks. Kuczkudy. Jeden z nich, ks. Paweł Dżuliński, relacjonował: „W czasie rewizji internowani przechodzili tortury: jednego tak bili, że nie miał na plecach zdrowego miejsca”.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 12 (907), 19 marca 2023r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 25 marca 2023