26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Królewska parafia

Ocena: 0
1483

Już od stu lat księża marianie posługują na warszawskim Marymoncie – w świątyni, z którą wiąże się niezwykła historia

fot. arch. parafii

Dokładnie w miejscu, gdzie dziś znajduje się kościół Matki Bożej Królowej Polski, ponad trzysta lat temu mieli posiadłość król Jan III Sobieski i jego żona Maria Kazimiera, od której imienia pochodzi nazwa Marymont.

– Często wyobrażam sobie, jak dawniej wyglądało to miejsce. Kiedy uświadamiam sobie, że była to tylko jedna z rezydencji królewskich, jestem pod ogromnym wrażeniem życia, jakie się toczyło w tamtej Warszawie – wyznaje ks. Marcin Jurak MIC, proboszcz parafii. Kilka miesięcy temu zaskoczyło go niezwykłe odkrycie: w czasie remontu pomieszczeń na tyłach kościoła natrafiono na fragment kamienno-ceglanego muru, według opinii archeologów będący narożnikiem tarasu XVII-wiecznego pałacyku – tego, w którym mieszkała para królewska. Od tej pory na terenie marymonckiego wzgórza są prowadzone prace archeologiczne. Parafia stara się o konserwację fragmentu zabytkowego muru, by zachować go dla przyszłych pokoleń. – Moim pragnieniem jest, by pokazać historię pałacyku. Może w przyszłości uda się wykonać makietę i stworzyć sale pamięci, gdzie będzie można obejrzeć stare zdjęcia i mapy, poczytać o historii, napić się herbaty – marzy proboszcz.

Po śmierci króla Sobieskiego Marymont wiele razy zmieniał właścicieli. Za czasów saskich była tu willa myśliwska, w 1818 r. Instytut Agronomiczny, potem magazyn. W czasie I wojny światowej siostry szarytki prowadziły tu schronisko dla nieuleczalnie chorych.

Za sprawą Zgromadzenia Księży Marianów w 1916 r. w miejscu zrujnowanego pałacyku została otwarta kaplica dla mieszkańców Marymontu, która stała się filią parafii w Lesie Bielańskim. Po zakończeniu I wojny światowej w kaplicy działało duszpasterstwo wojskowe, którego kapelanem przez sześć lat był ks. Michał Sopoćko, późniejszy spowiednik św. Faustyny. W roku 1926 proboszczem został ks. Zygmunt Trószyński, który aktywnie działał na rzecz najuboższych, a w czasie II wojny światowej był duszpasterzem żołnierzy AK. W roku 1959 prymas Stefan Wyszyński erygował na Marymoncie samodzielną parafię, a w 1966 r. konsekrował kościół – w tym roku jest uroczyście obchodzona 50. rocznica tego wydarzenia.

Dziś charakterystyczną cechą parafii jest kult Bożego Miłosierdzia oraz św. Stanisława Papczyńskiego, założyciela Zgromadzenia Księży Marianów – regularnie odbywają się Msze Święte za jego wstawiennictwem w intencji małżeństw oczekujących i pragnących potomstwa. Parafią „opiekują się” także bł. Michał Sopoćko i bł. Jerzy Matulewicz, odnowiciel Zgromadzenia Księży Marianów. Dzięki temu ostatniemu przed stu laty została otwarta kaplica na Marymoncie.

– Parafia w różnych dziedzinach zaspokaja ludzkie potrzeby: w domu parafialnym można uzyskać bezpłatną pomoc prawnika i psychologa, działa oddział Caritas, bogata jest też oferta wspólnot dla dzieci, młodzieży i małżeństw – wylicza Anna Zielińska, która pracuje w kancelarii.

– W tej parafii zawsze czuło się aprobatę dla wiernych – mówi Alina Petrowa-Wasilewicz, dziennikarka KAI, marymoncka parafianka od czterdziestu lat, członkini rady parafialnej. Zauważa, że księża marianie nigdy nie poruszają w kazaniach tematów politycznych ani nie naciskają w sprawach finansowych. – Postawa duszpasterzy przyciąga ludzi. Parafianie często sami przychodzą do proboszcza i proponują stworzenie nowej wspólnoty czy inicjatywy – podkreśla dziennikarka.

Teresa Królikowska, która od trzynastu lat zajmuje się układaniem kwiatów w kościele, twierdzi że księża marianie to najlepsi pracodawcy, jakich miała. – Zajmuję się też ogrodem, dbam o szaty liturgiczne, czasem poprawiam hafty. Sprawia mi to dużo radości, bardzo lubię tu przychodzić – zwierza się.

Marta Gocławska w marymonckiej parafii poznała swojego męża – należeli razem do duszpasterstwa akademickiego. Teraz przychodzą na spotkania dla małżeństw, a także angażują się w tworzenie parafialnej strony internetowej. – Czujemy się tu prawie jak u siebie w domu. Kiedy jesteśmy na Mszy w niedzielę, to zawsze spotykamy kogoś znajomego – opowiada. – Bardzo podoba mi się też zwyczaj, że po Mszy księża wychodzą przed kościół i rozmawiają z ludźmi.

Według proboszcza atmosfera parafii jest przede wszystkim zasługą wiernych. – Cieszę się, że nie tylko uczestniczą w niedzielnej Eucharystii, ale chcą się poznawać, tworzyć relacje – podkreśla. – Chciałbym, żeby każdy, kto tu przychodzi, miał świadomość, że jest ważny dla Pana Boga i dla nas kapłanów. Zależy nam na każdej osobie.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka dziennikarstwa na Wydziale Teologicznym UKSW. Z "Idziemy" współpracuje od drugiego roku studiów. Prywatnie żona i matka, miłośniczka gotowania.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter