26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Coraz bliżej jedności

Ocena: 0
3244
– W minionym półwieczu uczyliśmy się nie ranić się nawzajem i nie być przewrażliwionymi na swoim punkcie – o postępie w dialogu ekumenicznym w rozmowie z Hanną Dębską opowiada ks. prof. dr hab. Henryk Seweryniak
Z ks. prof. dr. hab. Henrykiem Seweryniakiem, ekumenistą, rozmawia Hanna Dębska


Czy ekumenizm przypadkiem nie utknął dziś w martwym punkcie? Skoro żadna ze stron nie chce posunąć się dalej, to może osiągnęliśmy już wszystko, co było możliwe?


Nie, nie można tak powiedzieć. W niektórych przypadkach osiągnęliśmy bardzo dużo w zbliżaniu się do istoty prawdy o sobie i teraz nabieramy oddechu przed przejściem na kolejny etap. Ważne, żebyśmy byli Kościołami w dialogu, a nie w konkurencji czy walce. Na pewno w minionym półwieczu uczyliśmy się nie ranić się nawzajem i nie być przewrażliwionymi na swoim punkcie. Mniej jest taktyki, dyplomacji, a więcej postawy brata wobec brata. Tym bardziej że coraz częściej łączą nas naprawdę więzy krwi, męczeńskiej krwi. W kalifacie islamskim chorzy z nienawiści fundamentaliści nie pytają, czy jesteś prawosławnym, ormianinem czy katolickim melchitą. Oni znaczą twoje drzwi znakiem „N” – „nazarejczyk”. A potem wyrzucają cię z domu lub zabijają.


Czy w dzisiejszych realiach możliwa jest całkowita jedność chrześcijan?


Dla chrześcijanina „dzisiejsze realia” powinny być zawsze realiami, w których daje się miejsce działaniu Ducha Świętego, łasce, odwadze, entuzjazmowi. „Dla Boga nie ma nic niemożliwego”. Czy „w realiach” początku XX wieku można było sobie wyobrazić, że chrześcijanie będą, wędrując od kościoła do cerkwi, od cerkwi do zboru, spotykać się razem na modlitwie? Czy „w realiach” lat pięćdziesiątych minionego wieku można było przypuszczać, że papież będzie prosił patriarchę Konstantynopola o błogosławieństwo?


W dialogu z mariawitami, którym się Ksiądz zajmuje, udało się wiele dokonać. Co spowodowało tak znaczące ocieplenie relacji?

Każdy dialog jest inny. Dialog z mariawitami to przykład dialogu lokalnego, bardzo konkretnego, który ma swoje lepsze i gorsze momenty. Dla mnie najważniejsze były osobiste spotkania. Prawdziwa ekumenia rodzi się tam, gdzie są one szczere, gdy nikt nie chce nic „ugrać”. Przeżyłem coś takiego w Płocku z kilkoma mariawitami, przede wszystkim z o. Wawrzyńcem Rostworowskim, który często mnie odwiedzał. Miał głębokie poczucie humoru, lubił mawiać: „Kochany księże, jedność będzie, ale ona nastanie, gdy Duch Święty tego zechce”. Na co ja wciąż odpowiadałem: „Ojcze, ale pomagajmy Mu!”. Spotykaliśmy się także w świątyni mariawickiej, gdzie wspólnie odmawialiśmy koronkę. Jednocześnie zaczęliśmy organizować pierwsze płockie Tygodnie Modlitw o Jedność Chrześcijan. Wkrótce jako odpowiedź na mój postulat powstała komisja mieszana do spraw dialogu między Kościołami katolickim i mariawickim. W 2009 roku komisja zakończyła swoje prace, ja jednak kontynuowałem poszukiwania w archiwum watykańskim, czego owocem jest książka „Święte Oficjum a mariawici”. Jak można sądzić z dotychczasowych reakcji, mariawici raczej nie chcą rozmowy ani na temat dokumentacji zawartej w książce, ani na temat zarysowanej w zakończeniu perspektywy dialogu. Myślę jednak, że obie strony rozumieją, że jesteśmy już bardzo blisko prawdy o sobie.


Jakie były największe trudności w prowadzeniu dialogu z mariawitami?


Te trudności były i są, chociaż dzisiaj na pewno jest ich mniej. Ze strony katolickiej można do nich zaliczyć lekceważące myślenie: „Oni i tak już się kończą, po co więc ekumenizm?”. Ze strony mariawickiej jest to wciąż głęboka niechęć do Kościoła katolickiego, niezdolność do uznania, że zarówno matka Maria Franciszka, jak i pierwsi mariawici potrafili być niesprawiedliwi w swoich ocenach; wreszcie tworzenie specyficznej martyrologii, w której stroną cierpiącą byli i są tylko oni.

Skąd możemy wiedzieć, co to znaczy być „bratem, siostrą w wierze” z prawosławnym, ewangelikiem i mariawitą, jeśli tego braterstwa wiary nie przeżywamy na co dzień sami?
Różnice doktrynalne są mniejsze. Na pewno znak zapytania stanowi sprawa tzw. objawień Mateczki. Ale w toku prac naszej komisji do spraw dialogu teologicznego bracia mariawici stwierdzili, że objawienia matki Marii Franciszki nie są częścią doktryny ich Kościoła. W takiej sytuacji można zasadnie pytać, co stanowi o odrębności mariawityzmu i czemu trwają oni w oddzieleniu od Kościoła katolickiego. Główną przeszkodą są uprzedzenia i konflikty z przeszłości.


Czy katolicy mogą się czegoś nauczyć od członków innych Kościołów?


Oczywiście, że tak. Nieraz siostry i bracia z innych Kościołów zawstydzają nas męstwem w wyznawaniu swojej wiary (większość cierpiących chrześcijan w Syrii czy Iraku to przecież członkowie niekatolickich Kościołów wschodnich), znajomością Pisma Świętego, duchowością, znajomością teologii czy odwagą ekumeniczną. W soborowym „Dekrecie o ekumenizmie” stwierdzono m.in., że na chrześcijańskim Wschodzie istnieją bogate tradycje życia wewnętrznego i że dla pojednania chrześcijan wschodnich z zachodnimi niesłychanie ważne jest zapoznanie z tą spuścizną, jej uszanowanie i podtrzymywanie.


Zaangażowanie w ekumenizm może też rodzić niebezpieczeństwa – np. w Niemczech katolicy zaczynają przejmować pewne negatywne elementy od protestantów. Jak można tego uniknąć?

Jestem przeciwnikiem zbyt łatwego odwoływania się do tego słowa wytrychu. Nie wiem też, na ile jest to „przejmowanie”. Myślę, że za wieloma działaniami określanymi tym słowem stoi nie tyle znajomość eklezjologii czy sakramentologii ewangelickiej, ile raczej nasze lenistwo intelektualne, pastoralna letniość, brak posłuszeństwa. W „Ut unum sint” św. Jan Paweł II wyraźnie stwierdza, że zaangażowanie w ekumenizm jest „imperatywem chrześcijańskiego sumienia oświeconego wiarą i kierowanego miłością”, a nie niebezpieczeństwem. Mocniej tego powiedzieć nie można.


Jak spotkania ekumeniczne przekładają się na codzienne relacje między wiernymi?

O ile jeszcze trzydzieści lat temu w Płocku wobec mariawitów łatwo wyczuwało się jakąś atmosferę sensacji czy niechęci (i vice versa), to dzisiaj nic takiego się nie dzieje. Być może jest to właśnie efekt świadectwa osób, które od lat biorą udział w nabożeństwach ekumenicznych, usuwają uprzedzenia i lęki. Dodam jeszcze jedno: wezwania do ekumenizmu nie będą miały żadnego odzewu w ludzkich sercach, jeśli my sami w naszych katolickich parafiach nie będziemy czuć się braćmi i siostrami, których łączy ta sama nauka apostolska, modlitwa i Eucharystia; jeśli nasza wiara nie będzie nas inspirowała do dobra, zachęcała do pomocy w nieszczęściu, do troski o dobre wychowanie dzieci i młodzieży, do dawania znaków sympatii naszemu księdzu, żeby nie czuł się po ludzku samotny. Bo skąd możemy wiedzieć, co to znaczy być „bratem, siostrą w wierze” z prawosławnym, ewangelikiem i mariawitą, jeśli tego braterstwa wiary nie przeżywamy na co dzień sami?


Czy po spotkaniach papieża Franciszka ze zwierzchnikiem prawosławia Bartłomiejem można liczyć na całkowite pojednanie? Zarówno katolicy, jak i prawosławni przez długi czas stali przecież na stanowisku, że tylko ich własny Kościół jest prawdziwym Kościołem Chrystusa.

Nie w tym jest problem. Jak mówił papież Franciszek w Konstantynopolu, Kościół katolicki uznaje, że przywrócenie pełnej jedności między naszymi Kościołami „nie oznacza ani podporządkowania jednego Kościoła drugiemu, ani też wchłonięcia”. Zapewnił, że Kościół katolicki dąży do „komunii z Kościołami prawosławnymi” i nie zamierza narzucać żadnych wymogów „poza wyznawaniem wspólnej wiary oraz gotowości poszukiwania razem sposobów, którymi można by zapewnić niezbędną jedność Kościoła w obecnych warunkach”. Tyle że teraz trzeba wyraźnie określić, co rozumiemy przez komunię i przez wspólną wiarę. Tego określenia mi brakuje. Problem jest także po drugiej stronie: Franciszek mówi o „Kościołach Wschodu”, a ich jest wiele, ich łączność z Konstantynopolem jest często słaba, symboliczna. Z kim więc „komunia”? Kto się na nią zdecyduje?


Organizuje Ksiądz w Płocku także Dzień Judaizmu – jakie są jego owoce? Jaki jest cel dialogu z tą religią, skoro wiemy, że jedność nie jest w tym przypadku osiągalna?

Wydaje mi się, że obok przesłanek teologicznych, które zostały już określone, w Polsce szczególnie ważna jest pamięć. Moja rodzona siostra, która jest karmelitanką w Ziemi Świętej, każe mi pokornie pamiętać i przypominać, że w jerozolimskim Yad Vashem są zapisane nazwy bliskich nam miejscowości: Płock, Gostynin, Wyszogród, Płońsk... W miejscowościach tych przez całe wieki istniały duże żydowskie gminy, których dzisiaj już nie ma. Modlimy się więc za członków tamtych gmin. Oni mieli swoje imiona, oblicza, historię. Kiedyś, podczas jednego z nabożeństw rzuciłem myśl, aby niszczejącą żydowską bożnicę odremontować i przekształcić w muzeum Żydów Mazowsza. Dzisiaj muzeum już jest i bardzo sprawnie działa. Właśnie tam przeżyjemy 15 stycznia kolejny płocki Dzień Judaizmu. Razem z rabinem Symchą Kellerem z Łodzi będziemy modlić się o wieczne zbawienie tamtych współobywateli Płocka, prosić o pokój w Ziemi Świętej.


***

Ks. prof. dr hab. Henryk Seweryniak (1951) – wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku. Referent ds. ekumenizmu diecezji płockiej. Był konsultorem Rady Episkopatu Polski do spraw Dialogu Religijnego i członkiem Komisji Mieszanej do spraw Dialogu Teologicznego między Kościołem Rzymskokatolickim i Kościołem Starokatolickim Mariawitów. Obecnie konsultor Papieskiej Rady do spraw Krzewienia Nowej Ewangelizacji.

rozmawiała Hanna Dębska
fot. arch. ks. Henryka Seweryniaka

Idziemy nr 3 (486), 18 stycznia 2015 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter