Bałem się obchodów 80-lecia wyzwolenia niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Pamiętając, co przed 10 laty zafundowała nam była ambasador Izraela w Polsce Anna Azari, można się było spodziewać najgorszego. Tym razem jednak obawy o afront z tamtej strony się nie spełniły.
Dlatego bardziej bulwersować musi, że cios w polski interes narodowy, a nade wszystko w prawdę historyczną zadała polska minister edukacji narodowej Barbara Nowacka (KO). W czasie międzynarodowej konferencji 27 stycznia stwierdziła, że to „polscy naziści” zbudowali na terenie okupowanym przez Niemcy obozy pracy, które potem stały się obozami masowej zagłady. Mówiła to osoba podejmująca się reformowania polskiego systemu oświaty i wychowania!
Tłumaczenia resortu, że pani „ministra” się „przejęzyczyła”, brzmią mało przekonująco wobec faktu, że swoje kuriozalne wystąpienie Barbara Nowacka czytała z kartki. Oprócz tego jej antypolskie słowa trzeba osadzić w całokształcie narzucanej przez nią reformy edukacji nowych pokoleń Polaków, gdzie z lektur szkolnych wypada wiele pozycji budujących naszą tożsamość i narodową dumę, a wydarzenia historyczne od bitwy pod Grunwaldem, przez rozbiory, po II wojnę światową mają być prezentowane tak, żeby kosztem Polaków pomniejszyć winę agresorów – zwłaszcza niemieckich.
Niejedyny to przykład działania na szkodę Polski tych, którym naród powierzył w wyborach troskę o jej losy. Wobec fali oburzenia na Izrael po serii ataków na samochody, budynki i pracowników międzynarodowej organizacji Lekarze bez Granic w listopadzie 2023 r. zaledwie dwa tygodnie później pojawił się w polskim parlamencie niezawodny Grzegorz Braun z gaśnicą i skutecznie przekierował uwagę światowej opinii publicznej na „antysemicką Polskę”.
Inny przykład: w głosowaniu 4 października 2024 r. w Brukseli nad podwyższeniem ceł na chińskie samochody do 45 proc. Niemcy byli przeciwko, a cła przegłosowali m.in. nasi przedstawiciele, choć Polska własnych samochodów nie produkuje, a największa fabryka chińskich „elektryków” miała powstać w Polsce. Miała, bo natychmiast po tym głosowaniu Chińczycy zdecydowali, że w Polsce fabryka ta nie powstanie. Czyj w tym interes?
Karygodnie trwonimy kapitał zaufania w relacjach z Chinami, wypracowany m.in. przez Andrzeja Dudę. Chińczycy, bardzo wrażliwi na gesty i szacunek, pamiętają polskiemu prezydentowi, że był najwyższym rangą przedstawicielem państw UE, który przybył na otwarcie zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie w 2022 r. Dlatego kiedy Andrzej Duda pojawił się w Pekinie w czerwcu 2024 r., był witany z honorami, na jakie nie mogli liczyć przywódcy Niemiec, Francji ani nawet Władimir Putin. Pomniejszanie znaczenia tej wizyty i niewykorzystanie relacji z mocarstwem, od którego wiele zależy, to zdrada interesów Polski.
I kolejna sprawa. Wiążemy wielkie nadzieje z możliwością mianowania nowym ambasadorem USA w Polsce Amerykanina polskiego pochodzenia prof. Jima Mazurkiewicza. To byłby ważny gest Donalda Trumpa. A równocześnie Polska w tak ważnym momencie i w tak ważnym dla nas kraju wciąż nie ma ambasadora! Naszą placówką dyplomatyczną w USA kieruje w randze chargé d’affaires Bogdan Klich (PO), który „zasłynął” niewybrednymi uwagami pod adresem obecnego prezydenta USA. Na co możemy w tej sytuacji liczyć? Kto ma w tym interes, żeby Polska straciła swoją szansę?
Świadomie odszedłem przed laty z „Salonu dziennikarskiego”, unikam komentowania bieżącej polityki i partyjnych przepychanek. Ile one są warte, celnie pokazuje inny już nie-salonowiec Łukasz Warzecha na s. 16. Są jednak sprawy, o których nikt z nas milczeć już nie może, bo zwyczajnie Polski żal.
Dla duchowej odtrutki zapraszam do zaglądania na mój kanał „Poza salonem” na YT. Pomagam tam zrozumieć sprawy ważniejsze niż międzypartyjne waśnie małych ludzi.