19 marca
wtorek
Józefa, Bogdana
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dług bez końca

Ocena: 2.4
1376

Długi nie do spłacenia to droga do utraty suwerenności bez agresji obcego państwa. - mówi Andrzej Sadowski, założyciel i prezydent Centrum im. Adama Smitha, w rozmowie z Patrykiem Lubryczyńskim

fot. arch. Centrum im. Adama Smitha, autor Mirosław Stelmach

Rosną wydatki budżetowe w Polsce. Czy jako obywatele powinniśmy się tego obawiać?

Rządzący mają nieznośną lekkość zaciągania naszym kosztem zobowiązań, za które zapłacą również nienarodzone jeszcze pokolenia. Dług publiczny jest miarą moralnego upadku demokracji, który prowadzi również do fizycznego jej bankructwa, co stało się m.in. w przypadku Grecji. Za nieustające zwiększanie długu płacą nawet noworodki, które zaraz po urodzeniu otrzymują od rządu widoczne 500 zł i jednocześnie niepokazywane ponad 20 tys. zł „swojej” części długu publicznego do spłacenia. Ojcowie założyciele USA rozważali wpisanie zakazu zadłużania państwa do konstytucji, ale uznali, że nikt przy zdrowych zmysłach czynić tego nie będzie.

Zauważmy, że 20 sierpnia tego roku, po dwunastu latach, ustał zarząd komisaryczny Grecji, której rządy nie mogły w tym czasie samodzielnie podejmować decyzji. Kolejne rządy tego państwa z długu finansowały uzbrojenie armii, która była jedną z najbardziej przezbrojonych na świecie, i doprowadziły do takiego poziomu zadłużenia, że jest nie do spłacenia. Jeżeli zaciąga się długi ponad miarę społeczeństwa i jego gospodarki, to traci się suwerenność, i to bez zewnętrznej agresji innego państwa. Przez najbliższy wiek Grecy za sprawą długu publicznego są demokratycznym społeczeństwem niewolniczym. Czy w Polsce rząd może podać datę spłacenia „naszego” długu publicznego?

 

Rzecznik rządu podkreśla, że od 2015 r. dochody budżetowe wzrosły o 110 procent…

Budżet i finanse państwa stały się współczesnym bożkiem, któremu – jak złotemu cielcowi – mamy składać ofiary z naszej pracowitości i oddawać coraz większą część owoców naszej pracy. Chwalenie się przez rząd wzrostem wpływów budżetowych świadczy wyłącznie o tym, że obywatele w Polsce płacą coraz więcej podatków. Bogacenie się rządu nie oznacza dobrobytu społeczeństwa i nie przekłada się na poprawę tzw. usług publicznych. W amerykańskim stanie Massachusetts podatnikom należy się zwrot, gdy wzrost dochodów publicznych przewyższa wzrost płac i właśnie obywatele dostaną z powrotem 3 miliardy dolarów, czyli 7 procent dochodów podatkowych. Proponuję podobne prawo w Polsce.

 

Nie obawia się Pan, że mocniejsze cięcie wydatków spowodowałoby recesję w polskiej gospodarce?

W ciągu ostatnich trzech dekad okazało się, że gdy następował spadek wydatków publicznych, spora część polskich przedsiębiorców musiała przeorientować się na konsumenta, zamiast czekać na zamówienia rządowe, co poskutkowało większym, a nie mniejszym rozwojem gospodarczym. Produkowali dobra i usługi na rynek, a nie dla inwestycji rządowych, które w części były kosztowne i bezużyteczne.

 

Z kontroli budżetowej NIK za rok 2021 wynika, że dług publiczny rośnie poza budżetem. Dlaczego?

Po roku 1989 przeprowadzono w Polsce daleko idącą integrację finansów publicznych, likwidując m.in. tak zwane fundusze parabudżetowe. W PRL transferowano do nich pieniądze z budżetu państwa, które były poza kontrolą nawet ówczesnego parlamentu. Jednym z bardziej znanych funduszy był FOZZ, w którym wytransferowane z budżetu pieniądze najzwyczajniej rozkradano. Niestety, powrócono do dezintegracji finansów publicznych. Kolejne rządy wyprowadzają poza budżet państwa pieniądze do agencji i funduszy, a nad ich wydawaniem parlament w Polsce nie sprawuje już praktycznie realnej kontroli. Źródłem psucia w ten sposób państwa jest zła konstytucja.

 

Obecną sytuację finansową można poprawić podwyższaniem stóp procentowych?

Gdyby rząd w Polsce nie kontynuował polityki proinflacyjnej, to podwyżki stóp procentowych mogłyby zmniejszyć inflację. Nadprodukcja pieniądza bez pokrycia w towarach i usługach oraz wzrost wydatków rządowych przekraczający możliwości ich finansowania przez społeczeństwo i jego gospodarkę oraz zwiększanie długu publicznego obniżają już nie tyle wiarygodność Polski na spekulacyjnych rynkach finansowych, ile przede wszystkim zamożność obywateli. W konsekwencji koszty takiej polityki, kiedy rządy prowadzą życie ponad możliwości społeczeństwa, ponosi zauważalnie i codziennie każdy z nas. Na domiar złego Narodowy Bank Polski od lat prowadzi nieznajdującą jakiegokolwiek uzasadnienia politykę osłabiania waluty narodowej. Za paliwa płacimy więcej nie tylko z powodu wzrostu samych cen paliw na światowych rynkach, ale również ze względu na osłabianie polskiego złotego wobec dolara USA.

 

Czyli zbliża się koniec ery państwa opiekuńczego?

Nasze państwo nigdy nie było bardzo opiekuńcze, czego dowodem jest coraz gorsza jakość rządowej służby zdrowia. Lepsza Polska to socjalne państwo pracujących, w którym dba się o obywateli, ale podstawą dobrobytu jest ich praca. Polska rodzina utrzymuje się przede wszystkim z pracy, a nie ze świadczeń społecznych. Praca, a nie „socjal”, to bezpieczna rodzina. Większość obywateli ma pod tym względem moralnie zdrowe podejście, w przeciwieństwie do sporej części towarzystwa politycznego, które promuje życie z „socjalu” zamiast pracy dla zyskania przychylności wyborczej. Kontynuacja takiej polityki zagraża zdrowiu moralnemu społeczeństwa – nie mniej ważnemu niż to fizyczne.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 19 marca

Wtorek - V Tydzień Wielkiego Postu
Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu Twoim, Panie,
nieustannie wielbiąc Ciebie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 1,16.18-21.24a
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

Nowenna do św. Rafki

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter