Ciągle jeszcze nie odkryliśmy naszego statusu. Czujemy się raczej „gośćmi”, którzy czują się zagrożeni i szukają gwarancji nietykalności, „przybyszami”, którzy mają swoje sprawy do załatwienia, ale nie angażują się w odpowiedzialność za miasto, w którym przebywają.
fot. pixabay.com/CC0Pierwsze czytanie: Ef 2, 19-22
Określenia „gość” i „przybysz” wiązały się w starożytności z określonym statusem prawnym. Osoby te chronione były przed efektami sytuacji związanej z wyobcowaniem. Prawo brało w obronę tych, których nie broniła przynależność do wspólnoty danego miasta (polis). Obcy miał nawet pewne przywileje i gwarancje, na które nie mógł liczyć członek wspólnoty (sympolites), ale nie miał w niej swojego miejsca. Status „gościa” czy „przybysza” wykluczał udział w dyskusji publicznej i decyzjach tam, gdzie podejmowane one były w sposób demokratyczny. W Kościele jesteśmy uczestnikami wspólnego życia. Ciągle jeszcze nie odkryliśmy naszego statusu. Czujemy się raczej „gośćmi”, którzy czują się zagrożeni i szukają gwarancji nietykalności, „przybyszami”, którzy mają swoje sprawy do załatwienia, ale nie angażują się w odpowiedzialność za miasto, w którym przebywają.
Psalm responsoryjny: Ps 117, 1-2
Jeszcze niedawno żyliśmy w przekonaniu, że już nie trzeba głosić chwały Pana, bo zna ją cały świat. Niesiona przez zachodnią kulturę, miała dotrzeć do krańców Ziemi. Ale dziś wiemy, że trzeba o niej mówić sąsiadom, najbliższym krewnym, ludziom z naszego najbliższego środowiska, bo nie znają jej.
Ewangelia: J 20, 24-29
Szukanie śladów męki Jezusa na Jego ciele to sytuacja, z którą najczęściej kojarzymy św. Tomasza Apostoła. Warto jednak sobie przypomnieć, że ten sam Apostoł wyraził jeszcze przed śmiercią Jezusa gotowość, by umrzeć wraz z Nim (J 11,16). Ta wspaniałomyślna przyjaźń, nie cofająca się przed niebezpieczeństwem utraty życia, ma pewnie związek z odwagą, która pozwala Tomaszowi przebywać poza bezpiecznym schronieniem, gdzie inni ukryli się „z obawy przed Żydami” (J 20,19). Progiem dla niego była jednak śmierć, która kończyła wszystko. Kochał Jezusa całym sercem, ale nie wierzył, że może On przełamać ograniczenia, jakim podlega każdy człowiek. Spotkanie ze Zmartwychwstałym było dla Tomasza odkryciem, że wiara pozwala zwyciężyć śmierć i żyć wraz z Panem i nadać miłości do Niego zupełnie nowe rysy.