30 kwietnia
wtorek
Mariana, Donaty, Tamary
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Czyściec: miłość, nie tortury

Ocena: 0
850

Zmarłych cierpiących w czyśćcu pali prawda o ich własnym życiu, w którym sami poranili się grzechami. - mówi s. Anna Czajkowska ze Zgromadzenia Sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych w rozmowie z Magdaleną Prokop-Duchnowską

fot. xhz

Czym jest czyściec i ogień, który rzekomo ma nas tam trawić?

Dwaj wielcy współcześni teologowie: sługa Boży Hans Urs von Balthasar oraz papież Benedykt XVI zgodnie wskazują, że jedynym ogniem w czyśćcu jest głęboka tęsknota za Bogiem, wynikająca z oddalenia od Niego. Oddalenie to jest konsekwencją niedoskonałego otwarcia na miłość Boga w ziemskim życiu. Zmarłych cierpiących w czyśćcu pali prawda o ich własnym życiu, w którym sami poranili się grzechami. Te rany szpecą ich dusze. Trzeba je najpierw zaleczyć, usunąć to, co nie pochodzi z miłości, żeby móc wejść w pełną komunię miłości z Bogiem.

Balthasar twierdzi, że czyściec jest przestrzenią działania Trójcy Świętej – zmierzającego do wydoskonalenia nas w miłości przez zasługi męki, śmierci i zmartwychwstania Bożego Syna. Logiczne więc, że nie może być piecem pełnym ognistych płomieni, w którym będziemy płonąć jak słomiane snopki. Czyściec jest cierpieniem, ale wywołanym konfrontacją naszej małej miłości z taką miłością, jaką Bóg pragnie być kochany. Kiedy nasza nieczystość zderzy się z czystością Boga, bólem staje się pragnienie zjednoczenia – niemożliwe w tym momencie do zrealizowania. Stąd, aby nasze „ja” mogło być przeniesione w „Ty” Boga, musi się oczyścić, by ostatecznie pozbyć się tego, co przeszkadza. Cała inicjatywa leczenia – środki, sposób i czas – leży po stronie Boga.

Hans Urs von Balthasar, pisząc o czyśćcu, tłumaczył, że ogień jest zasadniczą cechą Boga, który nie znosi niczego, co nie jest czyste, i wszystko trawi. Ale najpierw to Syn z miłości wystawił siebie na ten ogień. Kierując go na nas, sam jako pierwszy rzuca się w jego płomienie, abyśmy przez Niego dostąpili miłosierdzia.

 

Warto przywiązywać wagę do wizji czyśćca znanej z niektórych objawień prywatnych?

Objawienie Boże jest jedynym niezbędnym do zbawienia. Prywatne obrazy nie wnoszą nic istotnego w przekaz wiary. Dostarczają nam tylko pewnych wyobrażeń. Cierpienie, jakiego doświadczają zmarli, nie wygląda dosłownie tak, jakim je ktoś widział czy o nim słyszał i opisał ludzkimi słowami. Te wizje sygnalizują, że cierpienie w czyśćcu jest różnorodne i dotkliwe. Nie pochodzi ono od Boga, ale jest konsekwencją ludzkiego życia uwikłanego w grzechy. Wizje przyjęte wprost, bez weryfikacji w świetle prawdy objawienia Bożego, mogą wywołać lęk przed śmiercią, Bogiem i wiecznością.

 

Wielu katolików nie wierzy w czyściec, traktując go jak bajkę.

Jeżeli ktoś nie wierzy w czyściec, to znaczy, że nie wierzy w zbawcze dzieło Chrystusa, które obejmuje żyjących i zmarłych jednocześnie. Chrystus po śmierci zstąpił do Otchłani, aby stamtąd wyprowadzić zmarłych i otworzyć przed nimi Niebo (por. 1 P 3, 18-19; 1 Kor 15, 54-57). Syn Boży jest tym, który ma „klucze śmierci i Otchłani” (Ap 1, 18). Jego zbawcze dzieło nieustannie się uobecnia na każdej Mszy Świętej, w czasie której w niedziele i uroczystości wyznajemy swoją wiarę. Mówimy w Credo: „wierzę w Kościół” – a Kościół Chrystusowy jest jednością trzech stanów, czyli Kościoła pielgrzymującego, Kościoła oczyszczającego się oraz Kościoła chwalebnego. Tak naucza Sobór Watykański II w Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium. Kościół jest jednym Mistycznym Ciałem Chrystusa. Trzeba je przyjąć w całości. Wyznając: wierzę w Kościół, wyznaję jednocześnie: wierzę w czyściec. Katolik, który nie wierzy w czyściec, stawia siebie poza Credo Kościoła katolickiego.

 

Więc czyściec to nie jest kara za grzechy?

Czy można nazwać gniewem lekarza to, że dokonuje on bolesnego zabiegu na ciele chorego, aby uratować mu życie? Na pewno nie. Tym bardziej nie możemy nazwać gniewem czy karą Boga tego, co leczy duszę i uzdalnia ją do przyjęcia życia wiecznego. Czyściec dlatego jest Bożym miłosierdziem, że Bóg poprzez oczyszczenie uwalnia nas z brudnych śladów, które grzech odcisnął w naszych duszach. Jeżeli nie odpokutowaliśmy w pełni w życiu ziemskim za swoje grzechy, to w czyśćcu możemy dopełnić tej pokuty. Jednak tam nie mamy już do dyspozycji tak wielu duchowych środków jak na ziemi (np. sakramentów). Cierpienie czyśćcowe jest też skutkiem poznania prawdy, jak wiele zlekceważyliśmy szans na wzrost w miłości do Boga i do ludzi.

 

Czy to Bóg skazuje na czyściec, czy to jest nasz wybór?

Chyba już najwyższy czas, żebyśmy myśląc o Bogu i wieczności, przestali posługiwać się nazewnictwem jurydycznym: zagniewany sędzia, kara, wyrok skazujący. Bóg jest Ojcem, który z miłości do grzesznych ludzi dał swojego Syna, aby On stał się naszą drogą powrotu do Niego. Bóg nikogo na nic nie skazuje. Zaprasza nas do udziału w swoim życiu. Tego zaś, kto nie jest jeszcze na to gotowy, oczyszcza w stanie czyśćca miłością, a nie jakimiś wyrafinowanymi torturami. W chwili śmierci, stając przed Chrystusem, jakby przed Bożym lustrem, poznajemy prawdę o kondycji swojej duszy. Ogarnia nas wtedy smutek, cierpimy, bo dostrzegamy wszystkie skazy swojej duszy. Ale dana jest nam też iskierka szczęścia, światełko Bożej łaski: widzimy perspektywę pozbycia się tych przeszkód dzięki Bożemu miłosierdziu. Trudno się więc dziwić, że z wdzięcznością przyjmujemy wtedy łaskę czyśćca.

Jeżeli możemy mówić o jakimś naszym wyborze w kwestii nieba, piekła czy czyśćca, to on dokonuje się przez całokształt naszego życia. Po śmierci już tylko zbieramy tego owoce.

 

Jak dobrze modlić się za zmarłych?

Pominę kwestię, w jaki sposób modlą się ludzie i czy ich modlitwa jest skuteczna. Każdy sam bierze na siebie to, w jaki sposób realizuje ewangeliczne wezwanie Jezusa do modlitwy. W Ewangelii mamy wypowiedzi Chrystusa, które sugerują, że nie każda pobożność czyni nas rozpoznawalnymi przez Niego i gotowymi na wejście do królestwa Boga. Nie wystarczy mówić: „Panie, Panie”. Nie wystarczy prorokować, wyrzucać złe duchy i uzdrawiać w imię Jezusa, nie wystarczy ucztować z Nim i słuchać Jego słów. Nasze życie podoba się Chrystusowi i obficie owocuje wówczas, gdy wypełniamy wolę Ojca, gdy jesteśmy Mu posłuszni (Mt 7, 21-23). Jego wolą jest, abyśmy trwali w zjednoczeniu z Synem (J 15), abyśmy wypełniali Jego przykazania, byli w stanie łaski uświęcającej (bez grzechu śmiertelnego). Modlitwa przynosi więc ulgę zmarłym na tyle, na ile my sami jesteśmy w łączności z Bogiem, na ile dbamy o swoje życie duchowe.

 

Co najcenniejszego możemy dać naszym zmarłym?

Największą wartość ma ofiarowanie Mszy Świętej i pełne w niej uczestnictwo. Jeżeli jednak mamy coś duszom czyśćcowym dawać, to musi to wyrosnąć na gruncie naszej relacji z Bogiem. Wielokrotnie spotykam osoby, które tę prawdę lekceważą. Gdy mówię chociażby o konieczności trwania w stanie łaski uświęcającej, twierdzą, że zniechęcam ludzi do niesienia pomocy zmarłym. Tymczasem to nie jest mój osobisty pogląd – takie jest nauczanie Kościoła. Łaska Boża jest tym, co łączy nas duchowo z niebem i czyśćcem i umożliwia wzajemne obdarowanie.

 

A ofiarowywanie za zmarłych swoich bólów, lęków, zmartwień – ma dla nich jakąś wartość?

Jest możliwość ofiarowania cierpienia, ale też tylko wtedy, gdy przeżywamy je z miłością do Boga. Każda modlitwa może być owocna, ale tylko wtedy, gdy nas samych do Niego zbliża. Jeżeli skupimy się jedynie na zewnętrznej formie modlitwy, to nie pomożemy wzrosnąć w świętości ani sobie, ani zmarłym.

 

Nieraz słyszymy, że ktoś śnił o osobie zmarłej. Czy dusze mogą w ten sposób sygnalizować, że potrzebują modlitwy?

Nie wiem, czy zmarli przychodzą do nas we śnie. Wiem, że się śnią, a to nieco inna rzeczywistość. Sny mogą być jakąś formą Bożego komunikowania potrzeby zatroszczenia się o zmarłych, ale bywają też wytworem naszej podświadomości, podsycanej tęsknotą za bliskimi zmarłymi. Czasem w snach widzimy zmarłych tak, jak chcemy ich widzieć. Niezależnie od tego, w jakim stanie był zmarły, który się przyśnił – szczęśliwy czy nieszczęśliwy – i niezależnie od tego, z jakiego źródła pochodzi sen, zawsze dobrym rozwiązaniem będzie odpowiedzieć modlitwą. Ponieważ trudno rozeznać, z jakiego źródła pochodzi dany obraz, lepiej zbytnio się w to nie zagłębiać, a pomoc zmarłym nieść nieprzerwanie.

 

Jako wspomożycielka dusz czyśćcowych skupia się Siostra na modlitwie za zmarłych. Doświadczyła siostra wdzięczności z ich strony albo widziała owoce swojej posługi?

Naszą misję wobec zmarłych opieramy na wierze i na oddaniu się Chrystusowi na drodze życia zakonnego. Nie dążymy do kontaktów z duszami czyśćcowymi ani nie szukamy potwierdzeń skuteczności niesienia im pomocy. Wdzięczności dusz czyśćcowych doświadczamy tak jak każdy inny. To znaczy wierzymy, że pomagając im, zyskujemy niezawodnych przyjaciół w wieczności, którzy modlą się za nas o dary Boga, których potrzebujemy w codziennym życiu z Bogiem i dla Niego.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 30 kwietnia

Wtorek, V Tydzień wielkanocny
Chrystus musiał cierpieć i zmartwychwstać,
aby wejść do swojej chwały.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 27-31a
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter