Nie będę ukrywał: są takie momenty w trakcie sezonu zimowego, że mam dość. I to mimo że bardzo lubię skoki narciarskie. Po prostu: gdy warunki są kapryśne i psują harmonogram zmagań, ta dyscyplina traci swój blask. Zdarza się, że zawody są odwoływane, a jeszcze innym razem wiatr rozdaje karty na skoczni. I wtedy wymiar sportowy pozostaje w cieniu pogody. Doskonale zresztą to pamiętamy z ostatnich mistrzostw świata. Loteryjny konkurs w Seefeld zakończył się bardzo dobrze dla Polaków. Kamil Stoch zdobył medal srebrny – chociaż po pierwszej serii był osiemnasty, a Dawid Kubacki na pierwsze miejsce wskoczył z jeszcze odleglejszej, bo dopiero 27. pozycji. Wtedy się cieszyliśmy, ale powtórzę: wolałbym takich sytuacji nie oglądać na skoczniach zbyt często. Niech o wszystkim decydują przede wszystkim umiejętności.
A tych naszym reprezentantom nie brakuje. Wspomniani już Stoch i Kubacki mają ugruntowane pozycje. I będą w najbliższych miesiącach ich bronić. Nowy trener kadry wcale nie ukrywa, że Polacy muszą szukać świeżej krwi. Bo mamy jedną z najbardziej doświadczonych reprezentacji na świecie. Dlatego też Michal Doležal nie ma wyjścia: będzie musiał wprowadzać do drużyny nowych ludzi i szukać na zapleczu zawodników, którzy poradzą sobie w walce z najlepszymi. W trakcie rozpoczynającego się za kilka dni sezonu musimy więc mieć to na uwadze. Zmiana pokoleniowa w reprezentacji Polski musi nastąpić. Nie od razu, nie w formie rewolucji, ale musi.
Na szczęście dobrych wiadomości nie brakuje. Tak jak kiedyś mieliśmy małyszomanię, tak teraz można mówić o syndromie Stocha. Pewnie nie w takim wymiarze jak kiedyś, ale jednak. Sukcesy Kamila podziałały na wyobraźnię młodych ludzi. A to sprawiło że po latach pewnego zastoju mamy przyrost zawodników uprawiających skoki narciarskie. Widać to nie tylko po liczbie zgłoszonych uczestników do mistrzostw Polski ale także po naborze do najmłodszych grup w klubach. Dlatego mimo że za plecami Stocha i Kubackiego jest spora wyrwa, to możemy mieć nadzieję, iż uda się ją w miarę szybko wypełnić. Nie dziś, nie jutro, ale w dającej się przewidzieć przyszłości.
Tegoroczny powrót na skocznie nastąpi już za chwilę. I to u nas, w Wiśle. Życzę sobie i Państwu, by od pierwszych zawodów był to powrót udany, a przy okazji pełen emocji. A nowemu trenerowi kadry życzę dobrego oka, by jego poszukiwania następców polskich mistrzów zakończyły się sukcesem.