Zdarzają się w naszych piłkarskich ligach sytuacje, po których kibice nie wiedzą: śmiać się czy płakać.
W prostej sytuacji napastnik nie trafia do pustej bramki, pomocnik strzela tak, że piłka leci na aut zamiast w kierunku miejsca, gdzie stoi bramkarz rywali. Można tak długo wymieniać i przy okazji dodać do tego błędy sędziów. Tych też nie brakuje. Na szczęście w temacie sędziowania kłopoty mają wszyscy w Europie. W takiej Hiszpanii nie ma ligowej kolejki, po której ci z Madrytu nie oskarżaliby sędziów o sprzyjanie Barcelonie, a ci z Katalonii nie rozumieli decyzji mających sprzyjać Realowi. I tak wkoło Macieju. Odłóżmy więc na bok dwie sprawy: sędziowanie oraz poziom sportowy, który w polskich rozgrywkach wciąż jest bardzo, bardzo daleki od ideału.
A teraz spójrzmy na to, co w ostatnich tygodniach wyprawia się w Ekstraklasie oraz w pierwszej lidze. Bez względu na dziwny system obowiązujący w najwyższej klasie (podział punktów) sytuacja jest niesamowicie ciekawa. Tuż przed finiszem sezonu nie ma w Ekstraklasie drużyny grającej o nic. Oczywiście, po 30 kolejkach sytuacja ta się zmieni i pojawią się zadowoleni tylko z tego, że uniknęli walki o utrzymanie. Nie zmienia to jednak faktu, że w Europie nie ma ligi tak wyrównanej i tak przez to ciekawej. Każdy weekend przynosi zmiany i co kilka dni kibice coraz to innej drużyny martwią się, czy ich ulubieńcy unikną spadku.
Jeszcze ciekawiej jest na zapleczu Ekstraklasy. W pierwszej lidze na początku kwietnia aż 11 z 18 drużyn miało szanse na awans. Reszta trwożnie spoglądała w dół tabeli. To naprawdę sytuacja wyjątkowa. I sprawiająca, że słowa „każdy punkt jest na wagę złota” – już nie trącą banałem. Bo faktycznie, każdy punkt może na końcu sezonu mieć kolosalne znaczenie.
Kibice z innych krajów mogą więc nam zazdrościć. Kto lubi polską piłkę nożną, ma naprawdę dobry czas. Reprezentacja gra bardzo dobrze i jest coraz bliżej awansu na mundial. Robert Lewandowski może być latem najbardziej gorącym nazwiskiem na transferowej liście. I wcale nie jest powiedziane, że działacze Bayernu zatrzymają go w Monachium. A komu mało sukcesów międzynarodowych, ten może co kilka dni zajrzeć na krajowe podwórko i na pewno nie będzie się nudził.
Przed nami naprawdę dobry i ciekawy piłkarski czas. Cieszmy się nim, bo takie rzeczy nie są wieczne.