Dwie osoby wykonujące to samo polecenie mogą robić bardzo różne rzeczy: jedna może próbować nie wypaść źle w oczach tego, kto wydał polecenie, podczas gdy druga ma intencję służenia. Ta ostatnia kształtuje w sobie cnotę, pierwsza nie, ponieważ „dobro”, za którym podąża, polega na tym, żeby unikać kłopotów z przełożonym. Chociaż takie działanie jest lepsze od odmowy wykonania polecenia.
Ograniczanie się do przestrzegania pewnych reguł bardzo często przemienia się z czasem w nieznośny ciężar. Natomiast szczere i głębokie zaangażowanie w poszukiwaniu dobra raduje i wyzwala. Ostatecznie formuje i kształtuje naszą osobowość nie wykonywanie czegoś, lecz chcenie czegoś. Nie wystarczy coś robić; trzeba wewnętrznie chcieć to robić. Zwykłe spełnianie obowiązków wynikające z postawy: „robię, bo muszę” – nie wspiera ani wolności, ani miłości, ani radości.
Proces osiągania afektywnego zaangażowania w dobru jest powolny.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 38 (676), 23 września 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 5 października 2018 r.