30 kwietnia
wtorek
Mariana, Donaty, Tamary
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Pogotowie dla imigrantów

Ocena: 4.8
7073

Wsparcie ze Wschodu

Wraz z nią „pogotowie” tworzy jej mąż Robert Krzysztoń, dawny działacz podziemia niepodległościowego. Połączyła ich wspólna pasja. Oboje od kilkunastu lat działają w Stowarzyszeniu Wolnego Słowa, walcząc o prawa uchodźców i imigrantów. – Kiedy jest to możliwe, pomagamy w legalizacji pobytu. W nielicznych przypadkach udaje się uzyskać status uchodźcy, do tej pory skutecznie pomogliśmy w tym czterem osobom. Próbujemy też lobbować na rzecz pozytywnych zmian w prawie, co zaowocowało m.in. wprowadzeniem abolicji. Braliśmy udział w pracach nad nową ustawą o cudzoziemcach, w ramach niej na przykład wywalczyliśmy prawo do sądu osobom, wobec których zapadła decyzja o zobowiązaniu do powrotu – wylicza Robert Krzysztoń. Zaznacza, że imigranci, którzy chcą pracować w Polsce, mogą być dla państwa dużym wsparciem. – Mamy teraz kryzys demograficzny. Jeśli chcemy, żeby zaczął się domykać system ubezpieczeń społecznych czy ochrony zdrowia, to potrzebujemy młodych ludzi, którzy będą u nas zakładać firmy, płacić podatki, tworzyć miejsca pracy – wyjaśnia. – A Wietnamczycy są szczególnie bliscy Polakom pod względem kulturowym: ważny jest dla nich etos wolności, wielu z nich to katolicy, są pracowici i przyzwoici. Łatwo się u nas zakorzeniają.

Zdaniem Roberta Krzysztonia polskie przepisy migracyjne wciąż pozostawiają wiele do życzenia. Funkcjonuje u nas na przykład tzw. detencja dzieci: w pewnych sytuacjach nawet bardzo małe dziecko, które nie ma uregulowanego statusu pobytowego, może trafić do strzeżonego ośrodka. – Teoretycznie mają prawo do nauki i opieki zdrowotnej, ale w praktyce często jest to słabo realizowane – ocenia. Mimo że nowa ustawa o cudzoziemcach wprowadziła wiele ułatwień, według Krzysztonia wciąż zbyt trudno jest przybyć do Polski legalnie, co powoduje, że imigranci często wybierają przejście przez „zieloną granicę”. – Choć teoretycznie wschodnia granica Polski jest pilnie strzeżona, do Warszawy każdego miesiąca docierają trzy, cztery nielegalne transporty, nawet po dwadzieścia, pięćdziesiąt osób – zaznacza.

Do Stowarzyszenia zwracają się także legalni imigranci. Niektórzy potrzebują porady prawnej, inni – pomocy w prowadzeniu księgowości czy nawet w sprawach rodzinnych. – Rodzice często pracują od świtu do nocy i nawet nie mają kiedy porozmawiać z dziećmi. Dzieci w szkole mówią po polsku i zapominają ojczystego języka – wyjaśnia Krzysztoń. – Dopiero kiedy zaczynają dorastać i wchodzą w okres buntu, rodzi się w nich potrzeba rozmowy z rodzicami. I okazuje się, że nie potrafią się porozumieć w żadnym języku.

Dla Ukrainy

Do biura Stowarzyszenia zagląda wolontariuszka. – O tej kobiecie też koniecznie trzeba napisać! – ożywia się Robert Krzysztoń. Oleksandra Gusak, czyli Sasza, pochodzi z Ukrainy. Sama przez pięć lat była nielegalną imigrantką, ale udało jej się zdobyć zezwolenie na pobyt. – Kilka lat temu poważnie zachorowałam, okazało się, że będę musiała przejść w Polsce zabieg medyczny. To jedna z podstaw do tego, żeby się zalegalizować, bo mój stan zdrowia nie pozwalał na podróż – tłumaczy. – Wielu imigrantów nie korzysta z tego prawa, bo są tak ciężko chorzy, że nie są w stanie przebrnąć przez formalności. W moim przypadku udało się dzięki pomocy organizacji pozarządowych, które w moim imieniu występowały w urzędach.

Gdy wyzdrowiała, postanowiła sama pomagać przyjezdnym z innych krajów. Wraz z kilkudziesięcioma osobami stworzyła Komitet „Imigranci na rzecz abolicji”. Dziś jest także „pogotowiem ratunkowym”, głównie dla imigrantów z Ukrainy. Gdy nie potrafi sama nic poradzić, przyprowadza ich do Van Anh i Roberta. Ostatnie „trudne przypadki”? Na przykład Ukrainka, którą mąż Polak wyrzucił z domu, bo znalazł sobie kochankę. Albo jej rodak, który padł ofiarą oszustwa: miał jechać do Austrii, a trafił do Polski z 50 euro w kieszeni i nie miał dokąd pójść.

– Czasem formalności są tak trudne do załatwienia, że cudzoziemcy nie dają sobie rady. Osoba, która składa podanie o kartę pobytu, powinna już miesiąc wcześniej aktywnie działać. Trzeba mieć dowód zameldowania, zaświadczenie o płaceniu podatków, składek ZUS. A jeśli ktoś przez cały dzień pracuje, nie ma nawet kiedy chodzić do urzędów – zwraca uwagę Oleksandra. – Teraz informacje dla cudzoziemców są łatwiej dostępne, ale kiedyś nikt nic nie wiedział. Ja sama nie miałam pojęcia, jak mogę zalegalizować swój pobyt, dopóki nie zaczęłam współpracować z organizacjami pozarządowymi. Teraz staram się przekazywać tę wiedzę dalej. – To dowód, że nawet nielegalni imigranci mogą być aktywni, odpowiedzialni za wspólnotę, którą stanowi Polska – dopowiada Robert Krzysztoń.

Hanna Dębska
fot. Hanna Dębska/Idziemy

Idziemy nr 9 (492), 1 marca 2015 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 30 kwietnia

Wtorek, V Tydzień wielkanocny
Chrystus musiał cierpieć i zmartwychwstać,
aby wejść do swojej chwały.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 27-31a
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter