Dziesięć lat temu aktorka Magdalena Różczka nie wiedziała, co zrobić z niepotrzebnym już łóżeczkiem, z którego wyrosła dwójka jej dzieci. Tak trafiła do Interwencyjnego Ośrodka Preadopcyjnego w Otwocku. Ze spotkania z tym miejscem i jego dyrektorką zrodził się film.
Historię zawodową Doroty Polańskiej, dyrektorki IOP, oraz historie z jej ośrodka wkrótce zobaczymy w filmie fabularnym „1800 gramów”, produkcji TVN, który na ekrany wejdzie 15 listopada. Okazją do premiery jest obchodzony 9 listopada Światowy Dzień Adopcji – inicjatywa Hanka Fortenera pochodzącego z rodziny zastępczej, która wychowała 36 dzieci.
– Trafiają do nas dzieci kilkudniowe, kilkutygodniowe – mówi Dorota Polańska. – Mają jeden podstawowy problem: nikt ich nie kocha. To kluczowa wiadomość dla ich życia. Aby tę ranę zagoić, potrzeba rodziny. Robimy wszystko, by dziecko wróciło do rodziny biologicznej, a jeśli się nie uda, szukamy adopcyjnej. I rzeczywiście, w ostatnich latach w IOP spada liczba dzieci oddawanych do adopcji, a przybywa sytuacji, w których dochodzi do interwencji w rodzinie dziecka. W tym roku stanowiły one aż 80 proc. wszystkich przyjęć. W takim działaniu spełnia się nazwa ośrodka: „interwencyjny”.
Na miano „preadopcyjnego” ośrodek pracuje aktywnym poszukiwaniem dla dzieci nowych rodzin. – Zgodnie z prawem, kandydaci na rodziców adopcyjnych powinni być zdrowi fizycznie i psychicznie, niekarani, żyć w związku małżeńskim i co najmniej jedno z nich powinno mieć stałe dochody – mówi Dorota Polańska. – Kluczowe jednak są warsztaty o tematyce adopcyjnej, które i im, i ośrodkom adopcyjnym pozwalają sprawdzić gotowość do przyjęcia dziecka. Wciąż problemem pozostaje zbyt małe wsparcie systemowe dla rodziców, którzy przyjmują przecież dziecko z trudną historią, bagażem emocjonalnym, genetycznym czy zdrowotnym.
W otwockim ośrodku rocznie przebywa 50-60 dzieci, jednorazowo dwadzieścioro. Z tego 85 proc. trafia do rodzin adopcyjnych, 10 proc. do zastępczych, a 5 proc. do biologicznych. – Jestem świadkiem wyprostowania wielu historii dzieci – mówi Dorota Polańska. – Pewna sędzia powiedziała mi, że sąd to nie piekarnia, a jego orzeczenia to nie bułeczki, które należy dostarczyć jak najszybciej. „Czym są trzy miesiące czekania w perspektywie całego życia tego dziecka?” – zapytała. Ja jednak wiem, że przez te trzy miesiące dziecko może zamknąć się w smutku, co zaważy na reszcie jego życia. Inną perspektywę ma człowiek czterdziestoletni, inną kilkudniowy. Takie dzieci zasługują na rodziców, a ci rodzice – na wsparcie. Po latach doświadczeń w naszym ośrodku wiemy, że nawet w najczarniejszych historiach może zdarzyć się cud.
IOP nigdy nie śpi, wciąż coś się dzieje. Śpią tylko dzieci – wtedy, gdy nie są przytulane, karmione, przewijane, wyprowadzane na spacer. Personel czuwa i – mimo przywiązania do maluchów – robi wszystko, by nie były tu wiecznie. Personelu jest 20 opiekunów i 10 terapeutów, lekarzy, neurologów, neurologopedów. Ostatnio zdarzyły się pierwsze urodziny wychowanka. Roczniaki to najstarsze dzieci w ośrodku.
Przynajmniej raz w roku przychodzi do IOP mama, która chce oddać dziecko. – To spotkania pełne łez, czasem mama mówi, że za kilka dni wróci. Za taką historią zawsze stoi dramat – mówi Dorota Polańska.
Producentka filmu Krystyna Lasoń przyznaje, że gdy kilka lat temu robiła serial fabularno-dokumentalny „Adopcje”, był to temat tabu. – Rodziny adopcyjne przenosiły się na drugi koniec Polski, by uniknąć stygmatyzacji – mówi. – Dziś świadomość tego, czym jest adopcja, jest lepsza, wciąż jednak większe szanse mają na nią maleńkie, zdrowe dzieci; starsze, chore i z trudną przeszłością latami czekają na nowe rodziny.
– Chciałam w tym filmie pokazać, że czasem wystarczy jedna osoba, która przejmie się dzieckiem i o nie zawalczy, by zmienić jego życie o 180 stopni – mówi Magdalena Różczka. Z kolei dla partnerującego jej przed kamerą Piotra Głowackiego ważne jest uświadomienie, że rodzicielstwo to nie prawo, ale odpowiedzialność.
Zarówno w materiałach prasowych, jak i podczas konferencji promującej film adopcja sprowadzana jest do pojęcia dobroci, miłości, nadziei. Na bilbordzie i w spocie reklamowym afirmujących adopcję oglądamy aktorów z filmu „1800 gramów” – wśród nich uczestniczkę czarnych marszy. Reżyser Marcin Głowacki przekonuje, że to film o dzieciach. Czy oprócz wydobycia z bohaterów ich miłosiernej postawy film pokaże również, że adopcja to czasem uratowanie dziecku życia przed aborcją?