Przygotowanie pasty zajmowało cały tydzień, bo najpierw warzywa trzeba było upiec, zdjąć z nich skórkę i pokroić, a później dusić, często mieszając, żeby się nie przypaliły. – Kiedy chowałam ostatnią partię do piwnicy, obiecywałam sobie, że już nigdy więcej nie zrobię tyle pasty, bo za dużo przy niej pracy – przyznaje. – Ale gdy w kolejne lato szłam na bazar i widziałam przepiękne papryki, nie mogłam się powstrzymać, żeby ich nie kupić.
Dziś pani Ewa ma coraz większe problemy ze zdrowiem. Gdy potrzebuje warzyw, prosi córkę albo wnuczkę, by zawiozły ją na bazar samochodem. Mimo to nie potrafi całkowicie zrezygnować z ljutenicy, choć w tym roku zrobiła jej o wiele mniej niż zwykle. – Kiedyś chciałam spróbować podobnej pasty ze sklepu i kupiłam ją, nie patrząc na cenę. Dopiero po przyjściu do domu zobaczyłam na paragonie, że kosztowała aż 15 zł. A wcale nie była lepsza od mojej! – mówi z dumą.
Domowa pasta w słoiczkach może być przechowywana w piwnicy nawet przez trzy lata. Jednak po otwarciu trzeba ją zjeść szybko: najlepiej smakuje przez pierwsze dwa dni. Rodzina pani Ewy najczęściej stosuje ją jako dodatek do chleba albo makaronu. – Mimo że jest dość pikantna, moje wnuczki potrafią za jednym posiedzeniem zjeść cały słoiczek – śmieje się.
LJUTENICA
Składniki: 3 kg papryki • 1 kg pomidorów • 2 bakłażany • 1 papryczka chili • 2 cebule • 3 ząbki czosnku • 2 łyżki oleju • 2 łyżeczki soli • łyżka cukru • ¼ łyżeczki pieprzu • ½ łyżeczki cząbru.Sposób przygotowania: Pomidory sparzyć, obrać ze skórki, posiekać w drobną kostkę i dusić przez ok. godzinę. Paprykę i bakłażany piec przez ok. 30 minut w temp. 200 stopni, po ostudzeniu obrać ze skórki i drobno pokroić (dla uzyskania gładszej konsystencji można je zmiksować w blenderze). Cebulę posiekać i przesmażyć na oleju. Do pomidorów dodać paprykę, bakłażany, cebulę, drobno pokrojoną papryczkę chili i czosnek, przyprawić i dusić z dodatkiem oleju na małym ogniu ok. 1,5 godz. lub dłużej, aż do odparowania płynu. Gorącą pastę przełożyć do wyparzonych słoiczków i ustawić je do góry dnem. Po ostygnięciu sprawdzić, czy wszystkie słoiczki dokładnie się zamknęły.
Hanna Dębska |