Wielka Brytania od lat zmaga się z wyzwaniem, jak traktować przestępców z rodzin imigrantów. Do tej pory najchętniej stosowanym sposobem było chowanie głowy w piasek, zacieranie śladów i mataczenie.

Ten pożałowania godny stan rzeczy został zakłócony przez Elona Muska, który poruszył tę sprawę na swojej platformie X. Od ponad ćwierć wieku Anglia – bo problem ten występuje głównie w tej części Zjednoczonego Królestwa – zmaga się z gangami. Jak obecnie przyznaje się półgębkiem, głównie składającymi się z ludzi pochodzących z Pakistanu, a więc muzułmanów. W bezwzględny sposób wykorzystują oni do celów seksualnych nieletnich, przede wszystkim dziewczynki, ale także chłopców. Ofiarami były głównie białe dzieci (od 11. roku życia). Zatem przez całe dekady angielska policja i prokuratura patrzyły przez palce na przestępczy proceder, w ramach którego przybysze z Azji wykorzystywali nieletnich rodowitych Angielki i Anglików.
GETTO POLITYCZNEJ POPRAWNOŚCI
Było to możliwe z kilku powodów. Po pierwsze, imigranci zamieszkują w swoistych gettach, do których osobom z zewnątrz nie jest łatwo przeniknąć. Po drugie, aparat ścigania i lokalni politycy za wszelką cenę unikali pogłębiania napięć na tle rasowym. Trzecim, chyba najważniejszym, powodem była polityczna poprawność, stosowanie się do ideologii woke, w ramach której migranci są z definicji postrzegani jako ofiary, często kolonializmu, którym za wszelką cenę należy okazywać miłość i współczucie. Fakt, że ich przedstawiciele tworzą zorganizowany świat przestępczy, stał w jawnej sprzeczności z tą lewicową narracją.
Zjawisko to nie jest ograniczone do Anglii, byłej kolonialnej metropolii, ale także występuje np. w USA. Jednym z zasadniczych powodów, dla których Donald Trump odniósł tak wyraźne zwycięstwo nad Kamalą Harris, był jego stanowczy sprzeciw wobec promowanej i wcielanej w życie przez demokratów polityki otwartych granic. Wskutek braku ochrony południową granicę USA nielegalnie przekroczyło kilkanaście milionów ludzi z całego świata, w tym skazanych w rodzimych krajach za ciężkie przestępstwa. Postawa bezgranicznego zaufania do nielegalnych przybyszów nie jest obca także rodzimym elitom. Na tej fali nawet zrealizowano film fabularny o tym, jak strzegący granicy z Białorusią bezlitośni żołnierze i policjanci bezdusznie traktują osoby usiłujące nielegalnie przekroczyć naszą granicę. Różnica pomiędzy Polską a USA polega m.in. na tym, że za oceanem taki film zrobiłby klapę, a w Polsce należał do najchętniej oglądanych i był nagradzany.
PODWÓJNA MIARA
Gangi składające się niemal wyłącznie z Pakistańczyków żerowały głównie na dzieciach pochodzących z tzw. trudnych rodzin i domów dziecka. Ten ostatni fakt nadaje sprawie niezwykłego wymiaru, bo haniebny proceder odbywał się pod nosem stosownych władz państwowych. Bandyci uwodzili albo wabili do swoich kryjówek młode dziewczynki, poili alkoholem lub faszerowali narkotykami, często pod przymusem. Skargi dzieci do władz i policji były w przytłaczającej większości ignorowane i tak zbrodniczy proceder trwał latami. W nielicznych przypadkach udało się sprawie nadać rozgłos, postawić sprawców przed sądem i skazać na wieloletnie wyroki. W najbardziej nagłośnionym do tej pory przypadku, gangu z Rotherham, w 2014 r. siedmiu mężczyzn skazano na kary więzienia, które w sumie wyniosły 106 lat (nie podano, który przestępca na ile lat został skazany).
Trudno jednak odnieść wrażenie, żeby sprawę dogłębnie załatwiono. Według raportu prof. Alexis Jay w tym mieście, liczącym około 265 tys. ludności, w ciągu kilkunastu lat co najmniej 1400 dziewcząt poniżej 16. roku życia było seksualnie wykorzystywanych przez azjatyckich zbirów. Za kratki poszło siedmiu, którym udowodniono przestępstwa wobec dwu nieletnich, zatem rodzi się oczywiste pytanie: co z resztą? Podobnych pytań jest więcej, np. dlaczego nie pociągnięto do odpowiedzialności opiekunów z domów dziecka? Dlaczego nie wyciągnięto konsekwencji w stosunku do prokuratorów i policjantów, którzy bagatelizowali sprawę? Były przypadki, że policja aresztowała rodziców usiłujących wyrwać z rąk bandytów swoje córki, oprawców zaś puszczała wolno! W styczniu br. ukazał się film „The grooming gang cover up”, który jest równie wstrząsający jak „Oczy diabła” Patryka Vegi. I nic!
Dziś wiadomo, że gangi działały w kilkudziesięciu miastach i miasteczkach, włącznie ze słynnym Oxfordem; procesy wytoczono w kilku sprawach. Winę za przemilczanie skandalu ponoszą media głównego nurtu, ale także politycy z obu największych stronnictw politycznych. Przez długie pięć lat (2008–2013) szefem Koronnej Służby Prokuratorskiej (instytucja o podobnych prerogatywach, jakie ma polska prokuratura) był obecny premier Keir Starmer. W związku z tym będąca w opozycji Partia Konserwatywna wniosła o powołanie specjalnej komisji, która zbadałaby dogłębnie sprawę. Jednak inicjatywa szybko upadła – nawet prof. Jay, autorka wspomnianego raportu o gangu z Rotherham, jej nie poparła. Wszystkie przestępstwa, szczególnie te dokonywane na nieletnich, muszą być tak samo potępiane i karane i nie chodzi tu o wybielanie kogokolwiek, ale na usta ciśnie się pytanie: co by się działo, gdyby w sprawę byli zamieszani księża katoliccy?
OBYWATELE DRUGIEJ KATEGORII?
Pobłażliwość władz, z jaką mieliśmy do czynienia w stosunku do muzułmańskich bandytów, nie jest przywilejem, którym cieszą się rodowici biali Anglicy. Niecały rok temu w mieście Southport doszło do tragedii: syn imigrantów z Rwandy, Axel Rudakubana, zasztyletował trzy dziewczynki w wieku 6–9 lat i ciężko ranił szereg innych osób. Władze ukrywały szczegóły i dopiero po kilku miesiącach ujawniły, że Rudakubana posiadał materiały Al-Kaidy i zapas ciężkiej trucizny.
Ponieważ władze wstrzymywały się z ujawnieniem faktu, że sprawcą jest czarnoskóry, w internecie pojawiły się błędne pogłoski, że jest nim muzułmański imigrant. Wskutek tych dwu czynników w Southport i innych miejscowościach doszło do zajść, atakowano budynki, w których mieszkali imigranci, a także meczety. W tym przypadku reakcja władz była błyskawiczna. W ciągu pierwszych kilku dni 200 osób aresztowano i większość z nich skazano na kary więzienia wynoszące nawet dziewięć lat. Oczywiście, przemocy nie wolno tolerować, ani w stosunku do przybyszów, ani w stosunku do policji, ani do współobywateli, którzy stanęli w obronie imigrantów. Niemniej karząca ręka władzy dosięgła nawet takich, którzy bezpośrednio w zamieszkach nie uczestniczyli. Pewnego Anglika skazano na trzy lata więzienia za rozpowszechnianie fałszywych informacji na temat sprawcy zbrodni i za to, że pochwalał przemoc w stosunku do imigrantów na platformie X. Inny otrzymał wyrok dwóch lat i ośmiu miesięcy za to, że przechadzał się przed kordonem policyjnym z plakatem oskarżającym polityków, szefów policji, sędziów i media o korupcję. Wydający wyrok sędzia przyznał, że napis na owym plakacie nie łamał prawa, ale słowa, które człowiek ów kierował pod adresem policji, już tak. Pewna kobieta otrzymała „tylko” 15 miesięcy więzienia za wpis na Facebooku, w którym sugerowała, żeby okoliczny meczet wysadzić w powietrze razem z osobami tam przebywającymi. Dodajmy, że owa pani nie podjęła żadnych kroków do realizacji tego czynu. Ale dla wyznających ideologię woke każdy, kto jej nie wyznaje, jest automatycznie faszystą, neonazistą i w ogóle skrajną prawicą, a z takimi osobnikami należy walczyć na wszelkie możliwe sposoby.
Przykład Wielkiej Brytanii winien stanowić ostrzeżenie dla Polaków. Skoro w państwie o tak długich tradycjach dbałości o interes narodowy i praworządność mamy do czynienia z powyższymi zjawiskami, to co może nas czekać w niedalekiej przyszłości?