Mieszkańców Afryki polskie cmentarze na ich ziemiach nie dziwią tak, jak ponad 80 lat temu ich przodków zdumiało pojawienie się mas białych ludzi. Pamięć o tamtych Polakach przekazywana jest z pokolenia na pokolenie.

Sygnałem zapowiadającym gości w blisko 20 miejscach Afryki były domki, najczęściej z trzciny, pobielane, pokryte słoniową trawą czy liśćmi palm i bananowców albo lepione z wulkanicznego błota czy z niewypalonej cegły. Nie miały podłóg, w środku było tylko to, co do spania. W oknach zamiast szyb – siatki przeciw insektom. Sanitariaty i kuchnie na zewnątrz. Połączone alejkami domki tworzyły grupy. Dla tych, którzy mieli tu zamieszkać, był to raj.
TRANSPORT BUNTOWNIKÓW
Pierwsze polskie osiedle w Afryce powstało w Rodezji Północnej (dziś Zambia). W czerwcu 1941 r. przybyło tu 500 Polaków, którzy zbiegli do Rumunii z Polski zaatakowanej przez Niemcy, a potem Rosję we wrześniu 1939 r. Jednak większość stanowili Polacy, którzy w lipcu 1941 r. zostali objęci „amnestią” i mogli opuścić ZSRR. Za sobą zostawili syberyjskie posiołki, ale nie wspomnienia doznanych krzywd. Ci pierwsi, którym los oszczędził tułaczki, głodu, nędzy i upokorzenia, nie rozumieli tych, którzy ich doświadczyli. „Panience nie wypada”. A ta panienka najintymniejsze czynności musiała wcześniej wykonywać na widoku, a żeby przeżyć – kraść czy kłamać.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 10 (1006), 09 marca 2025 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 15 marca 2025