2 maja
czwartek
Zygmunta, Atanazego, Anatola
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Postkomunistyczny skansen

Ocena: 0
689

Skandalem jest, że ustawa z 20 marca 1950 r. o przejęciu przez państwo dóbr martwej ręki, poręczeniu proboszczom posiadania gospodarstw rolnych i utworzeniu Funduszu Kościelnego wciąż ma status obowiązującej. Można się o tym przekonać na stronie kancelarii sejmu.

fot. xhz

Oprócz stanowienia podstawy prawnej Funduszu Kościelnego wspomniana ustawa może nawet dzisiaj (!) być podstawą do przejmowania przez państwo majątków kościelnych. To tylko jeden z powodów, dla których Kościołowi musi zależeć na uchyleniu tego aktu prawnego, pod którym widnieją podpisy m.in. ówczesnego prezydenta Rzeczypospolitej Bolesława Bieruta i prezesa rady ministrów Józefa Cyrankiewicza. Ustawy, choć kilkakrotnie nowelizowanej, nie uchylił ani zasadniczo nie zmienił sejm niepodległej Polski, chociaż 13 listopada 2023 r. rozpoczęła się jego już dziesiąta kadencja!

 


ROZKUŁACZANIE KOŚCIOŁA

Wspomniana ustawa była wyrazem kontynuacji reformy rolnej zapoczątkowanej Dekretem Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (PKWN) z 6 września 1944 r. Decydowała ona o przejęciu bez odszkodowania od Kościoła katolickiego, innych wyznań i gmin wyznaniowych nieruchomości rolnych, których powierzchnia przekraczała na tzw. ziemiach odzyskanych 100 ha, w Polsce centralnej zaś – 50 ha. Dotyczyć to miało dóbr martwej ręki, czyli takich, które nie mogły być przedmiotem obrotu na rynku nieruchomości ze względu na uwarunkowania prawnospadkowe. Z tego powodu parafie, zakony i inne podmioty wyznaniowe nie mogły legalnie tych nieruchomości się pozbyć.

Co ciekawe – jak podkreśla dr Ewa Czaczkowska, autorka najpełniejszej biografii bł. Stefana Wyszyńskiego – Prymas Tysiąclecia, o ile stanowczo bronił religii w szkole, istnienia prasy katolickiej czy swobody obsadzania stanowisk kościelnych, o tyle nigdy nie występował przeciwko tej ustawie. Co najwyżej przeciwko nadużyciom w jej stosowaniu. Trzeba bowiem dodać, że jeszcze jako młody ksiądz, specjalizujący się w katolickiej nauce społecznej, przed II wojną światową był zwolennikiem reformy rolnej. I nic w jego postawie się nie zmieniło, kiedy został prymasem. Powtarzał wielokrotnie, że „ksiądz powinien zajmować się duszpasterstwem, a nie rogacizną”. O wielu proboszczach w tamtym czasie mówiono z przekąsem: agricola cum potestate missam celebrandi – rolnik z prawem odprawiania Mszy.

Ustawa w dosłownym brzmieniu była dość sprawiedliwa – nawet jak na dzisiejsze czasy. Całość dochodów z przejętych dóbr ziemskich miała być przeznaczona „wyłącznie na cele kościelne i charytatywne”. Dochody te, powiększone jeszcze o „dotacje państwowe, uchwalone przez Radę Ministrów”, miały tworzyć Fundusz Kościelny. Ustawa zapewniała duchowieństwu i wiernym udział w organach decydujących o administrowaniu tym Funduszem. Wśród celów szczegółowych, na które miały być przeznaczane środki z Funduszu, wymieniono w ustawie m.in.: utrzymanie i odbudowę kościołów, udzielanie duchownym pomocy materialnej i lekarskiej oraz organizowanie dla nich domów wypoczynkowych, objęcie duchownych ubezpieczeniem chorobowym i specjalne zabezpieczenie emerytalne zasłużonych duchownych.

 


SOCJALISTYCZNA SPRAWIEDLIWOŚĆ

W praktyce nie było tak kolorowo. Kościół nie miał żadnego wpływu na funkcjonowanie Funduszu Kościelnego. Jego wysokość była i jest uznaniowa. W czasach PRL finansowano z niego działalność niekościelną albo antykościelną. Z tych pieniędzy korzystał powołany do zwalczania Kościoła Urząd ds. Wyznań, opłacano z nich działalność Ośrodka Doskonalenia Kadr Ministerstwa Sprawiedliwości i Centralnej Szkoły Partyjnej PZPR oraz dotowano Związek Nauczycielstwa Polskiego. Z Funduszu finansowano księży patriotów, donosicieli, tajnych współpracowników SB i innych prowadzących rozbijacką działalność w Kościele. O ubezpieczeniach zdrowotnych i społecznych, a tym bardziej o ośrodkach wypoczynkowych dla księży aż do czasów transformacji nie było mowy. Chyba że za ośrodki wypoczynkowe uznamy klasztory, w których internowano Prymasa Tysiąclecia, i specjalne jednostki wojskowe dla kleryków w Bartoszycach i w Szczecinie Podjuchach.

Zgodnie z literą prawa państwo przejmować miało tylko te części nieruchomości rolnych i tylko w tym wymiarze, w jakim przekraczały wyznaczony limit 50 lub 100 ha. Przejmowanie „nadwyżki” miało następować włącznie z zabudowaniami, wyposażeniem oraz inwentarzem żywym. Praktyka – jak to w komunizmie – była zupełnie inna. Funkcjonariusze PRL w małojeckim zapale nie przejmowali się szczegółami. Niezgodnie z komunistyczną ustawą rekwirowali całe majątki, nie pozostawiając dozwolonego limitu, zabierali nawet kilkuhektarowe działki oraz budynki i inne nieruchomości nierolnicze, również te, w których zakony prowadziły przytułki i szkoły.

Właśnie to, i tylko to, co było odbierane podmiotom kościelnym z pogwałceniem komunistycznego prawa, stało się po 1989 r. przedmiotem zainteresowania Komisji Majątkowych przy MSWiA. Dzięki ich pracom znaczna część dóbr odebranych bezprawnie instytucjom wyznaniowym powróciła do prawowitych właścicieli. Część bezprawnie zagrabionych dóbr odzyskiwana jest dalej w sądach. W przypadku niemożności oddania majątku w naturze przyznawane są nieruchomości zastępcze albo odszkodowanie pieniężne. Dochodzenia o zwrot lub odszkodowanie nie dotyczą jednak tych nieruchomości, które zostały przejęte przez państwo zgodnie z ustawą z 1950 r.

 


ŁASKA CZY ZADOŚĆUCZYNIENIE?

Powierzchnia gospodarstw odebranych samemu tylko Kościołowi katolickiemu, dotąd niezwróconych i niepodlegających zwrotowi, jest szacowana współcześnie na 62,3 tys. ha. Jak oblicza ks. prof. Dariusz Walencik, jest to 31 proc. dóbr odebranych Kościołowi. Wartość tych dóbr, według szacunków prawników z Ordo Iuris, wynosi ok. 3 mld 700 mln zł. Dochody z nich, zgodnie z komunistyczną, ale wciąż obowiązującą ustawą, powinny zasilać dzisiaj Fundusz Kościelny sumą ok. 400 mln zł rocznie – dla samego tylko Kościoła katolickiego. Tymczasem wysokość Funduszu Kościelnego w 2024 r. przewidziano na sumę 257 mln zł do podziału dla wszystkich 185 Kościołów i związków wyznaniowych w Polsce mających uregulowaną sytuację prawną. Wśród tych Kościołów i związków wyznaniowych ponad połowa niczego na rzecz państwa nie utraciła, ponieważ w 1950 r. nie działała w Polsce.

Lwia część środków z Funduszu Kościelnego, bo aż 95 proc., jest transferowana do ZUS jako dofinansowanie składek tych duchownych, którzy nie mają umów o pracę. Dotyczy to proboszczów i wikariuszy, zakonników i zakonnic niebędących katechetami, kapelanami instytucji państwowych, wykładowcami czy… dziennikarzami. Duchownym, którzy zajmują się wyłącznie duszpasterstwem, z Funduszu Kościelnego dopłaca się 80 proc. składki ZUS, siostrom z zakonów kontemplacyjnych i misjonarzom pracującym za granicą Fundusz Kościelny opłaca składki w całości. W każdym przypadku są to składki wyliczane od ustawowo najniższego wynagrodzenia.

W Kościele katolickim duchownym jest ten, kto przyjął święcenia lub złożył śluby zakonne. W przypadku innych Kościołów i związków wyznaniowych każdy z nich definiuje, kto w nim jest duchownym, co stwarza pole do nadużyć. ZUS ani MSWiA nie potrafi określić, jaka część środków z Funduszu Kościelnego przeznaczana jest na dofinansowanie składek duchownych katolickich, a jaka dla innych wyznań i religii. Z danych MSWiA wynika jedynie, że z 10,8 mln zł przeznaczonych w 2023 r. na remonty obiektów sakralnych 10,3 mln zł otrzymały podmioty katolickie. Na drugim miejscu znalazł się Kościół prawosławny.

 


W OGONIE EUROPY

Archaiczny Fundusz Kościelny, działający w oparciu o ustawę z czasów stalinowskich, sytuuje dziś Polskę w ogonie Europy pod względem rozwiązania kwestii wywiązania się państwa ze zobowiązań wobec Kościoła katolickiego i innych związków wyznaniowych za przejęte dobra. Wszystkie państwa ościenne, które podobnie jak my doświadczyły komunizmu i sowieckiej okupacji, już dawno poradziły sobie z tą sprawą. W dawnej NRD przyjęto rozwiązania zachodnioniemieckie, z podatkiem wyznaniowym i dotacją państwową w wysokości 600 mln euro za dobra przejęte przez państwo w XX w. W Czechach państwo zwraca Kościołowi wszystkie przejęte dobra lub ich równowartość, a w okresie przejściowym wciąż wypłaca pensje duchownym. Państwowe pensje dla duchownych są także w Słowacji. Na Węgrzech wprowadzono odpis podatkowy w wysokości 1 proc.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Redaktor naczelny tygodnika "Idziemy"
henryk.zielinski@idziemy.com.pl

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter