Co prawda monarcha nie pochodzi z demokratycznych wyborów, ale faktycznie jest symbolem państwa. Brytyjska królowa Wiktoria panowała w latach 1837–1901; mówi się o „epoce wiktoriańskiej”, choć przecież podobnie jak w przypadku Elżbiety II, formalnie rzecz biorąc, jej rola również nie była wielka. O wiele więcej uprawnień miał panujący długo cesarz Austro-Węgier Franciszek Józef I; gdyby przeanalizować jego dzieje i to, co uczynił, wypadałoby poddać go surowej krytyce – a jednak w pamięci wielu (także Polaków, choć przecież był zaborcą!) pozostają jako ktoś bardzo pozytywny, jako „Najjaśniejszy Pan”. Cesarz Japonii Hirohito, panujący od 1926 do 1989 r., był władcą także w czasach, gdy Japonia razem z niemiecką III Rzeszą usiłowały podbić świat – a jednak przez wiele lat cieszył się międzynarodowym uznaniem i szacunkiem.
Być może więc ludziom, a może i całemu światu, potrzebne są osoby – symbole, trwające mimo burz dokoła, wierne swoim ideałom? Zwłaszcza jeśli swe role wypełniają długo. Dla wielu (także dla autora tego artykułu) Elżbieta II panowała zawsze – świat się zmieniał, a ona trwała.
ROZPAD IMPERIUM
Być może zmarła królowa pomogła Brytyjczykom przetrwać demontaż ich potężnego w przeszłości państwa? W przeszłości mawiano, że nad Imperium Brytyjskim „nigdy nie zachodzi słońce”. Tymczasem tuż przed objęciem tronu przez Elżbietę II niepodległość uzyskały należące do Wielkiej Brytanii kraje Azji, a potem, do końca lat 60., również Afryki. Nie odbywało się to w sposób całkowicie pokojowy. Podział wielkich Indii na część hinduską i muzułmańską doprowadził do walk; podział Palestyny na część żydowską i arabską – również. Zanim niepodległość uzyskała Kenia, doszło w tym kraju do krwawego powstania Mau Mau.
Ostatnimi krajami, które uzyskały niepodległość, były Rodezja (jako Zimbabwe) i Nowe Hebrydy (jako Vanuatu) oraz Belize w 1981 r. Dopiero wtedy dawne imperium przestało istnieć. Można chyba powiedzieć, że ten niesłychanie bolesny proces – trudny tak dla Brytyjczyków, jak i narodów dawniej przez nich rządzonych – stał się łatwiejszy właśnie dzięki królowej. Wspólnota Narodów („Commonwealth”) liczy dziś 56 państw. W 15 – głową była Elżbieta II, w pięciu są to monarchowie wyłonieni w tych krajach, a 36 to republiki. Szefem Wspólnoty była właśnie królowa, co nie musi być regułą – choć jeszcze w kwietniu 2018 r. przywódcy krajów tworzących Commonwealth postanowili, że jej następcą będzie kolejny król Wielkiej Brytanii, czyli Karol III.
Kolejni brytyjscy premierzy są we Wspólnocie Narodów lubiani lub nielubiani. Monarchini łączyła wszystkich w Commonwealth, bo była niejako ponad polityką. Dla Nigerii czy Bangladeszu Brytyjczycy to przecież dawni kolonizatorzy. Owszem, Wspólnota ma sens także ekonomiczny, bo kiedyś wszystkie te kraje łączył Londyn. Ba, są nawet kandydaci do członkostwa – na przykład Palestyna i nowopowstały Sudan Południowy. Ale z pewnością szczególnym symbolem więzi łączących dawne części brytyjskiego imperium była właśnie Elżbieta II, tak jak teraz będzie to właśnie Karol III.
Zresztą spajająca rola monarchii dotyczy też samego Zjednoczonego Królestwa. Jak powiedziała nowa premier brytyjska Liz Truss, Elżbieta II była „skałą, na której opierała się Wielka Brytania”. Trzeba jednak pamiętać, iż panowała w kraju złożonym z Anglii, Szkocji, Walii oraz Irlandii Północnej. Jej oficjalny tytuł to „Królowa Elżbieta II, z łaski Bożej Królowa Zjednoczonego Królestwa oraz innych jej królestw i terytoriów, Głowa Wspólnoty, Obrończyni Wiary”. W Szkocji bywała nazywana „Królową Szkotów” (a zresztą Szkocka Partia Narodowa domagała się, by jej imię brzmiało tam „Elżbieta I”, bo Szkoci nigdy nie mieli królowej o tym imieniu). Gdy od czasu do czasu nasilają się w Szkocji tendencje niepodległościowe, można przypuszczać, że gdyby nawet Wielka Brytania się podzieliła, to wciąż elementem łączącym byłaby monarchia.
Wielka Brytania nie ma spisanej konstytucji. Czy raczej jest ona, ale złożona z wielu aktów prawnych, poczynając od Magna Charta Libertatum – Wielkiej Księgi Swobód wydanej w 1215 r. przez króla Jana bez Ziemi. W myśl brytyjskiego prawa monarcha jest suwerenem, a wszystko dzieje się w jego imieniu. Rząd Jej Królewskiej Mości z formalnego punktu widzenia jest organem wykonawczym królewskiej Tajnej Rady („Privy Coucil”). Monarcha jest też głową Kościoła Anglii. To dziś bardziej określenia formalne niż realne, ale ukazują, że królowa Elżbieta II faktycznie była tą „skałą” leżącą u podstaw Wielkiej Brytanii. Teraz tą skałą ma być Karol III.
NIE TYLKO PRAWO
Ale oczywiście o tym, jaką rolę odgrywała Elżbieta II, nie decydowało samo prawo. To ona musiała umieć wykorzystać wszystkie swoje prerogatywy; nie wyrażać publicznie swoich poglądów – ale mimo to je komunikować. Musiała też nauczyć się przez całe swoje życie robić nie to, co chce, a to, co powinna.
I była lubiana, a może nawet kochana. Zazdrościć jej może niejeden prezydent.