Zachęcanie wiernych do głosowania na konkretnych polityków i zaangażowanie w działalność polityczną poprzez otwarte popieranie wybranych partii czy ugrupowań niesie wiele niebezpieczeństwa dla Kościoła – powiedział w środę abp Józef Kupny.
2014-12-10 16:35
xrk / Wrocław (KAI), sg
Przewodniczący Rady KEP ds. Społecznych wygłosił wykład we wrocławskiej siedzibie stowarzyszenia "Civitas Christiana" na temat społecznej aktywności katolików.
Metropolita wrocławski zauważył, że w społeczeństwie tradycyjnym jednostka przyswajała wartości, normy i wzory zachowań, które były z reguły częścią całościowej kultury. – W praktyce istniały ograniczone możliwości osobistego wyboru w stosunku do panującej tradycji religijnej i etycznej. Stabilne systemy wartości, hierarchie norm etycznych, prawnych, obyczajowych stanowiły sprawnie działające regulatory społeczne – podkreślił abp Kupny.
Zwrócił uwagę, że w społeczeństwie pluralistycznym przed człowiekiem otwiera się cała gama konkurencyjnych hierarchii wartości, co otwiera drogę do suwerennego wyboru, zarazem jednak otwierając również pole do relatywizmu etycznego, kwestionowania wszelkich wartości i autorytetów.
Hierarcha zaznaczył przy tym, że po upadku komunizmu w Polsce przed Kościołem otworzyły się nowe możliwości. Z czasem jednak w coraz bardziej pluralistycznym społeczeństwie Kościół zaczął być ignorowany, postrzegany jako jeden z wielu „subsystemów”, jako „dostarczyciel” jednej z wielu propozycji, a nawet – przez niechętne środowiska – ukazywany jako zagrożenie dla demokratycznego ładu. – To zmusza nas do szukania nowych form obecności w życiu publicznym i nowych form ewangelizacji – mówił metropolita.
Zwrócił uwagę na potrzebę obecności i zaangażowania katolików w politykę, gospodarkę, media; łączenia postawy otwartości, tolerancji z prawem do upominania się o respektowanie wartości w różnych dziedzinach życia. – Nie można jednak agresją odpowiadać na agresję, to szkodzi wartościom – zaznaczył.
Tłumacząc zebranym, w jaki sposób katolicy powinni działać w sferze politycznej, przywołał sytuację Kościoła we Włoszech po II wojnie światowej, gdzie duchowni wprost udzielali poparcia chrześcijańskiej demokracji.
Podkreślił przy tym, że zachęcanie wiernych do głosowania na konkretnych polityków i zaangażowanie w działalność polityczną poprzez otwarte popieranie wybranych partii czy ugrupowań niesie wiele niebezpieczeństwa dla Kościoła. Wśród nich na pierwszy plan wysuwa się utrata pozycji równoprawnego partnera w relacjach z państwem.
– Kościół schodzi wówczas do jednego rzędu z innymi ugrupowaniami politycznym – tłumaczył abp Kupny, dopowiadając, iż taka działalność utrudnia obecność Kościoła wśród tych katolików, którzy posiadają inne poglądy polityczne lub są członkami innej niż popierana przez duchownych partia. – Skutkiem takiego zaangażowania we Włoszech była utrata zaufania wobec Kościoła wśród robotników – podkreślił metropolita.
Jego zdaniem, lepszym rozwiązaniem wydaje się przyjęcie przez Kościół roli pasterza, który sprawuje swój urząd w sposób niezależny od bieżącej sytuacji politycznej, trzyma się jak najdalej od walk partyjnych i szuka porozumienia ze wszystkimi.
Taka postawa jednak – zdaniem hierarchy – niesie ryzyko zepchnięcia Kościoła na margines życia publicznego. Dlatego konieczne jest wyraźne rozdzielenie powołania i misji osób duchownych i świeckich. – Duchowni powstrzymywaliby się od zaangażowania po stronie takich czy innych ugrupowań politycznych, rezerwując dla siebie funkcję pasterza, nauczyciela moralności i mediatora. Świeccy natomiast działaliby w sferze politycznej, ale bez powoływania się na mandat ze strony Kościoła – wyjaśnił.
– Jeżeli te dwa sposoby postępowania osób duchownych i świeckich byłyby realizowane konsekwentnie i w sposób czytelny dla zewnętrznego obserwatora, być może rozwiązałoby to dylematy etyczne – spuentował abp Kupny.