Jan Paweł II potwierdził, że praca jest w służbie człowieka, a nie człowiek w służbie pracy. - mówi ks. prof. Cristian Mendoza Ovando, wykładowca katolickiej nauki społecznej na Papieskim Uniwersytecie Świętego Krzyża w Rzymie, rozmawia Barbara Stefańska
Czy praca jest sposobem zarabiania na życie, drogą do samorealizacji, a może jeszcze czymś więcej?
Zgodnie z Pismem św. człowiek został stworzony, żeby pracował (por. Rdz 2, 15), tak jak ptaki są stworzone do latania. Dlatego też praca jest środkiem doskonalenia się każdej osoby, prowadzi do rozwoju własnych talentów, zdobywania środków finansowych i do udziału we wspólnym dobru. Może stać się źródłem bogactwa intelektualnego i duchowego.
Jednak praca kojarzy nam się często raczej ze zmęczeniem i trudem.
Ciężka i dobra praca wiąże się z wysiłkiem, a nawet z pewnym cierpieniem wynikającym z naturalnego znużenia. To cierpienie nie było w odwiecznym zamyśle Boga, ale jest owocem grzechu pierworodnego: „W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie” (Rdz 3, 19). Bóg przewidział, że człowiek powinien pracować i w ten sposób się doskonalić, ale człowiek „dodał” do tego cierpienie. Kiedy jednak skupimy się na tym, jak bardzo nasza praca podoba się Bogu, staje się ona naprawdę sposobem wyrażania miłości do Boga i do bliźniego, jak mówił kard. Wyszyński. W ten sposób praca, nawet jeśli wymaga wysiłku, jest wykonywana z miłości i nabiera dla człowieka pełnego sensu.
W czasach minionych w Polsce dużo się mówiło o pracy, ale stała za tym zupełnie inna filozofia. Jak „odzyskać” chrześcijański sens pracy, zarówno fizycznej, jak i intelektualnej?
Przypomnijmy, że praca jest środkiem do osiągnięcia ludzkiej doskonałości, ale nie jest celem człowieka. Chrześcijański sens pracy polega na świadomości, że współdziałamy w stwórczym dziele Boga, ponieważ dzięki niej możliwe jest doprowadzenie stworzenia do doskonałości. Z drugiej strony, jeśli zapomina się o Bogu, praca traci sens i rozczarowuje człowieka, bo pozostaje tylko ludzka ambicja, a doświadczenie pokazuje, że na tej ziemi nie da się doskonale zrealizować naszych aspiracji.
Jakie szanse i zagrożenia niesie ze sobą obecny świat pracy?
Współczesny człowiek jest otoczony wielkimi innowacjami technologicznymi, które prowadzą do złudzenia, że nie musi pracować. Z jednej strony wiele zadań będzie wykonywanych przez roboty, a z drugiej strony akumulacja bogactwa sprawia, że wielu ludzi chce uniknąć zmęczenia pracą.
Nauka społeczna Kościoła zaprasza nas do zastanowienia się nad ludzkim sensem pracy; nie wystarczy robić więcej i lepiej, konieczne jest także, aby człowiek nie stał się kolejnym trybikiem maszynerii społecznej. Być może robot skuteczniej poprowadzi taksówkę, ale spotkanie z kierowcą i rozmowa mogą być o wiele bardziej ludzkie i ostatecznie lepsze dla osoby.
Czy wskazania Kościoła podążają za zmianami zachodzącymi w społeczeństwie?
Z jednej strony nie jest zadaniem pasterzy Kościoła wskazywanie, jakie instrumenty polityczne czy ekonomiczne są niezbędne do organizacji społeczeństwa. To jest zadanie tych, którzy są odpowiedzialni za dobro wspólne: przedsiębiorców i rządzących. Ale z drugiej strony Kościół często z uwagą śledzi dynamikę ekonomiczną, ponieważ zmienia ona życie rodzinne i osobiste. Na przykład papież Franciszek nieustannie zachęca nas do zastanowienia się nad spotkaniami z ludźmi, którzy żyją obok nas, ale których nie znamy: kierowcą autobusu, osobą sprzedającą gazety itd. Społeczeństwo skłania nas do szukania tego, co natychmiastowe, do szybkości, przez co możemy zostawić wielu ludzi w tyle.
Obecnie coraz bardziej popularna staje się praca na odległość…
Być może praca zdalna pozwoli wielu osobom spędzać więcej czasu w domu, co ułatwi relacje rodzinne. Ale z drugiej strony może utrudnić spotkania z osobami, z którymi się pracuje. Wiadomość wysłana przez internet to nie to samo co rozmowa telefoniczna, nie mówiąc już o osobistym spotkaniu. Praca powinna prowadzić nas do tworzenia ludzkich wspólnot, w których każda osoba wie, że jej błędy nie są ostateczne, ponieważ we wspólnocie – z pomocą innych – zawsze możemy się poprawić i zmienić.
W jaki sposób przedsiębiorca może pogodzić podmiotowe traktowanie człowieka, dobro pracownika, z troską o firmę i jej zyski?
Bezpośrednim celem biznesu jest tworzenie bogactwa ekonomicznego, a jego celem pośrednim, tzn. w dłuższej perspektywie czasowej – tworzenie wspólnoty ludzkiej. To nie są cele sprzeczne, ale uzupełniające się.
W zakresie, w jakim przedsiębiorstwo odnosi sukcesy ekonomiczne, będzie ono również w stanie inwestować w rozwój swoich pracowników i dawać im możliwości rozwoju. Jednocześnie, aby przetrwać i rozwijać się w perspektywie długoterminowej, firma nie może dążyć jedynie do osiągnięcia bogactwa ekonomicznego, ponieważ potrzeby ludzi nie są wyłącznie ekonomiczne.
Na przedsiębiorcach spoczywa większa odpowiedzialność niż na innych, ponieważ dysponują większymi środkami, aby zwiększać dobro wspólne społeczeństwa. Nie oznacza to, że powinni zapomnieć o swoich zyskach, ale nie mogą też pozostać obojętni na potrzeby swoich pracowników, klientów itp. Zawsze można coś zrobić, aby poprawić warunki, w jakich żyją, niekoniecznie „rozdając” pieniądze, ale inwestując środki w tworzenie przedsiębiorstw społecznych lub tworząc ośrodki sportowe, parki, stowarzyszenia kulturalne itp.
W końcu każdy człowiek może dać coś innym – to, co chce, i co będzie najlepsze – i uczyć się hojności.