Podczas mszy w uroczystość Objawienia Pańskiego (Trzech Króli) papież Franciszek wezwał wiernych, by nie zadowalali się "wegetowaniem" i "dryfowaniem", ale patrzyli w niebo.
fot. PAP/EPA/GIUSEPPE LAMIPodążanie za Jezusem – mówił papież – wymaga opuszczenia wygodnych kanap i ciepła kominków.
W homilii w bazylice Świętego Piotra papież powiedział: "Mędrcy widzą gwiazdę, ruszają w drogę i ofiarowują dary".
Jak zauważył, można zadać sobie pytanie: "Dlaczego tylko Mędrcy zobaczyli gwiazdę?". – Może dlatego, że niewielu ludzi spojrzało w niebo. Często bowiem w życiu zadawalamy się patrzeniem w ziemię: wystarczy zdrowie, trochę pieniędzy i nieco rozrywki – zaznaczył.
Franciszek pytał: "Czy nadal potrafimy patrzeć w niebo? Czy potrafimy marzyć, pragnąć Boga, czekać na Jego nowość, albo też pozwalamy ponieść się życiu, jak sucha gałąź wiatrowi?". Wskazał, że Mędrcy nie zadowalali się "wegetowaniem, dryfowaniem", gdyż wyczuli, że w życiu potrzebny jest wzniosły cel i dlatego trzeba wznieść głowę do góry.
Papież zachęcił też do refleksji nad tym, jakie gwiazdy wybiera się w życiu. – Istnieją gwiazdy olśniewające, które wzbudzają silne emocje, ale które nie ukierunkowują drogi. Tak jest w przypadku sukcesu, pieniędzy, kariery, zaszczytów, przyjemności poszukiwanych jako cel istnienia– mówił.
Wyjaśnił, że są to "meteory", które jaśnieją przez chwilę, a potem ich blask zanika. Takie spadające gwiazdy, ostrzegł, "omamiają zamiast orientować". Gwiazda Pana "nie obiecuje nagrody materialnej, ale gwarantuje pokój i daje wielką radość"– wskazywał Franciszek.
Podkreślał, że podążanie za gwiazdą Jezusa wymaga uwolnienia się od niepotrzebnych obciążeń i uciążliwości przepychu, bo one przeszkadzają. Jezus – powiedział papież – "proponuje opuszczenie kanap doczesnych wygód i uspokajającego ciepła swoich kominków".
– Podążanie za Jezusem nie jest uprzejmym protokołem, który należy respektować, ale wyjściem, które trzeba przeżyć – dodał.
Franciszek mówił też, że Bóg "obdarza wolnością i rozdaje radość zawsze i tylko w drodze". To zaś znaczy – wyjaśnił – że aby znaleźć Jezusa, trzeba porzucić lęk przed zaangażowaniem się, satysfakcję, że dotarło się do na miejsce, lenistwo, aby już nic nie wymagać od życia.
Postawę tych, którzy wyruszyli w drogę, przeciwstawił Herodowi, który siedział w pałacu, obawiając się, że narodziny króla zagrażają jego władzy. Z kolei kapłani – podkreślił – wiedzą, gdzie jest Jezus, "ale nie robią ani jednego kroku w stronę Betlejem".
Taka też zdaniem papieża może być pokusa ludzi wierzących: "dyskutuje się o wierze, jako o czymś, co już jest znane, ale osobiście nie angażuje się na rzecz Pana". Polega to na tym – wyjaśnił – że "mówimy, ale nie modlimy się; narzekamy, ale nie czynimy dobra".
Franciszek mówił także, że ofiarowanie daru miłego Jezusowi, to zatroszczenie się o chorego, poświęcenie czasu "osobie trudnej", pomoc innym, przebaczenie tym, którzy obrazili. – Są to dary bezinteresowne, których nie może zabraknąć w życiu chrześcijańskim – przypomniał.