Od kwietnia 2020 do końca stycznia br. w Meksyku zmarło z powodu koronawirusa 172 księży, 5 biskupów, 10 diakonów i 7 braci zakonnych, a najtragiczniejszy był pod tym względem pierwszy miesiąc 2021, gdy średnio umierał jeden kapłan dziennie i stale wzrastały zakażenia wśród hierarchii kościelnej. Dane te zawiera najnowszy, 16. z kolei raport Katolickiego Ośrodka Multimediów (CCM).
Ze wspomnianego raportu wynika z niego, że w ub. miesiącu odeszło do wieczności 37 prezbiterów, 1 biskup pomocniczy, 2 siostry zakonne i dwóch diakonów.
Raport wskazuje, że w ub.r. największą liczbę zgonów wśród ludzi Kościoła odnotowano w lipcu, gdy było ich 24, a przez cały ubiegłoroczny okres pandemii – od kwietnia do grudnia notowano przeciętnie 12,5 zgonów miesięcznie. Największe straty poniosła w tym czasie poniosła archidiecezja Puebla ze średnią 15-16 przypadków śmiertelnych, w sumie zaś zaraza Covid-19 dotknęła 61 proc. diecezji i archidiecezji meksykańskich. Oprócz 5 zmarłych dalszych 23 biskupów i arcybiskupów i 1 kardynał było zarażonych tym wirusem.
W obliczu pandemii Meksykańska Konferencja Biskupia wydała szereg oświadczeń i wskazówek w celu zachowania ostrożności i przestrzegania środków bezpieczeństwa. Dwa dni temu Sekretariat episkopatu ds. Powołań i Posług ogłosił komentarz do "strasznej sytuacji, jaką przeżywa obecnie Meksyk na płaszczyźnie służby kościelnej".
Po prawie roku życia w warunkach tej nawałnicy uświadamiam sobie, że protokoły sanitarne na temat zapobiegania są ciągle takie same! O co chodzi? Bo przecież liczba zakażeń wtedy, gdy po raz ostatni odprawiałem Mszę św. z udziałem wiernych w parafii – 14 marca 2020, wynosiła 24, a dziś, gdy Eucharystia jest sprawowana za pośrednictwem smartfonu, w kraju było 1 946 751 przypadków, w tym 168 432 śmiertelnych
– napisał w internecie ks. Octavio Pérez Ramírez.
Dezinformacja, a właściwie pełno wiadomości bez kryteriów, doprowadziła nas do nieodpowiedzialności. Wiem doskonale, że nie jest to jedyny powód, że było także złe zarządzanie ze strony rządu. Być może niektórzy z nas, kapłanów, uważają, iż wspieranie najbardziej podstawowej opieki, aby powstrzymać wirusa, spełni oczekiwania władz sanitarnych, a my wykonujmy swoją pracę (...), aby zobaczyć, jak sobie radzimy, aby przeżyć lub w skrajnym przypadku, umrzeć na polu walki
– podkreślił kapłan.
W tej sytuacji zaproponował on odmienną wizję pilnej pomocy:
Nie jest to chwila na szukanie winnego, ale trzeba działać. Nie jest to moment do snucia hipotez, czy wirus jest podstępem politycznym i gospodarczym, ale raczej należy wykazać się wrażliwością miłosiernego Samarytanina, sympatyzować z cierpiącymi i unikać przechodzenia obok potrzeb rannych. Jest to chwila wcielenia w praktykę twórczej odwagi, której uczy nas św. Józef... Chodzi nie tylko o zrozumienie, ale też o rozeznanie i o życie nas jako pasterzy, a więc o to, o co Jezus prosi swój Kościół, w tym, tak ważnym momencie dla świata, aby móc towarzyszyć w sposób szczególny tym, którzy doświadczają skutków i zniszczeń, wywołanych przez pandemię. Musimy być zdolni do przemienienia problemu w możliwość
– zakończył swe rozważania ks. Octavio Pérez Ramírez.