Ubiegłoroczne wybory prezydenckie w Austrii przedstawiano zarówno jako starcie „narodowego populizmu” i „poprawności politycznej”, jak i jako konfrontację „europejskiej” klasy rządzącej z prorosyjską radykalną prawicą. Owa „europejskość” Alexandra van der Bellena wystawionego przez Zielonych miała stanowić o jego względnych walorach w porównaniu z „populistycznym” kontrkandydatem. Zwycięstwo van der Bellena miało zapobiec współpracy austriacko-rosyjskiej w wypadku wygranej Norberta Hofera. Względne walory okazały się jednak bardzo względne.
Parę tygodni temu przywódcy Austrii – „populistyczny” wicekanclerz Heinz-Christian Strache i „niepopulistyczny” kanclerz Sebastian Kurz – zgodnie bawili się z Władimirem Putinem na weselu austriackiej minister spraw zagranicznych Karin Kneissl. Teraz jednak jeszcze bardziej zaskoczył sam prezydent van der Bellen. Na szczycie Trójmorza oświadczył, że gazociąg bałtycki to dobry przykład „różnicowania źródeł zaopatrzenia energetycznego” w trosce o bezpieczeństwo energetyczne. Taka deklaracja w gronie państw Europy Środkowej, obok przywódców Polski, państw bałtyckich, Rumunii – to po prostu prorosyjska demonstracja.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 39 (677), 30 września 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 15 października 2018 r.