Dziś rachunek dla dorosłego: jak daleko odeszliśmy od prostego kubka z jednym uchem, od wzruszenia nie na niby, od pacierza, od Polski z raną? Wiersz księdza Twardowskiego pasuje jak nigdy do ostatnich doświadczeń. Do tęsknoty za sprawami zasadniczymi, o których zapomnieliśmy. O tym, że jest wreszcie ta tęsknota, świadczy wzruszenie, jakie wywołały słowa marszałka seniora na pierwszym posiedzeniu nowego sejmu. Kornel Morawiecki, legenda Solidarności Walczącej, mówił o wartościach podstawowych, takich jak miłość do ojczyzny, miłość do drugiego człowieka, i o tym, że nad wszystkim jest siła wyższa, czyli Bóg. Zatem proste „Bóg, Honor, Ojczyzna” wróciło wreszcie i zajęło godne miejsce.
Kornel Morawiecki swoim przemówieniem wzruszył nie tylko ludzi wierzących i nie tylko prawicę. Wzruszył wszystkich, dla których wartości mają znaczenie.
Powrót do spraw najistotniejszych, do sensu człowieczeństwa i do znaczenia państwa jako organizacji, ma dziś fundamentalne znaczenie w obliczu zagrożeń, jakie z nową siłą dały o sobie znać po zamachach we Francji. Trzeba odkłamać znaczenie podstawowych pojęć, takich jak wolność, tolerancja czy patriotyzm. Dziś używa się ich, nadając im znaczenie, które ma mieszać ludziom w głowach, budować poczucie winy i kompleksy. A wystarczy wrócić do podstaw.
Zatem wolność, o czym należy przypominać, też ma swoje ograniczenia. Jej granicą jest dobro drugiego człowieka. Gdy ta jest naruszana, wolność przestaje być wartością. Nie może być tak, że w imię fałszywie pojętej wolności toleruje się zachowania godzące w naszą kulturę, cywilizację i wyznanie. Nie może być tak, że ze strachu przed etykietą „zacofania i ciemnogrodu” nie bronimy dorobku naszej cywilizacji. A jest to cywilizacja chrześcijańska. To akurat sobie w szybkim tempie przypominamy, widząc, jaka może być alternatywa. Tolerancja też nie może być słowem maczugą, a tak jest od lat używana. Tolerujmy wszystko i wszystkich, nawet to, co nam się nie podoba i co nam szkodzi, bo inaczej nie będziemy nowocześni. A tolerancja musi mieć granicę. Nie może być bezwarunkowa. Brak tolerancji też może być wartością, tak jak ucieczka od fałszywie pojętej wolności.
I wreszcie państwo. Trzeba wrócić do początku, do podstaw. Po co ludzie zakładali państwa? Głównym powodem było to, by państwo, na które obywatele łożyli, dało im ochronę i poczucie bezpieczeństwa. Mitem okazało się popularne przez lata twierdzenie, że skończyły się państwa i granice. Otwarty świat wolności, tolerancji i pokoju to utopia. Ktoś, kto kocha swój naród i swoją ojczyznę, nie jest ksenofobem i nacjonalistą. Jest patriotą i należy mu się szacunek. Postawienie tych spraw na głowie to celowy zabieg propagandystów i głosicieli ponadnarodowej idei równości i braterstwa, od lat tej samej, ubieranej tylko w nowe szaty. Dobrze, że jest czas przywracania sensu słowom i – trzeba mieć nadzieję – działaniom. Niedobrze, że dopiero teraz, gdy jesteśmy pod ścianą.
Dorota Gawryluk |