Po tysiąckroć dziękuję

To już tysięczny numer tygodnika „Idziemy”. Kiedy wydawaliśmy pierwszy, mało kto dawał nam szansę. Wielu pukało się w czoło, twierdząc, że na polskim rynku medialnym nie ma miejsca na coś nowego. Inni żartowali z tytułu „Idziemy”, że taki „przejściowy”, albo dworowali z formuły czasopisma, które nie ma przymiotnika „katolicki” w tytule. Nie brakowało tych, którzy ogłaszali kolejne daty naszego upadku.

My jednak nadal idziemy. Opatrzność Boża postawiła na naszej drodze ludzi, którzy nam zaufali. Najpierw abp. Sławoja Leszka Głodzia, który zgodził się na naszą inicjatywę, powołał ją do życia swoim dekretem i konsekwentnie wspierał. Bez kogoś takiego jak on nie dałoby się tego zrobić. Potem był niezłomny i świątobliwy abp Henryk Hoser SAC, początkowo nieufny, wreszcie zdecydowany promotor, obrońca i dobry duch naszej redakcji. Trudne zadanie posiadania i pielęgnowania swojego tygodnika przejął po nim bp Romuald Kamiński. Nie uległ naciskom „Gazety Wyborczej”, która nazajutrz po jego nominacji piórem związanego ze środowiskiem „Więzi” Ignacego Dutkiewicza wyznaczyła mu program działania, gdzie już na drugim miejscu było usunięcie ks. Henryka Zielińskiego z funkcji redaktora naczelnego „Idziemy”. Wiem, że nie były to naciski jedyne ani ostatnie.

Pierwszym, który nas przyjął do archidiecezji łódzkiej, był ówczesny metropolita abp Marek Jędraszewski. Tę współpracę życzliwie kontynuuje kard. Grzegorz Ryś. Do diecezji włocławskiej zaprosił nas bp Wiesław Mering. Za jego czasów diecezja ta stała się drugą po warszawsko-praskiej pod względem wielkości kolportowanego nakładu. Owocnie kontynuuje tę współpracę nowy biskup włocławski Krzysztof Wętkowski. Niewiele później na „Idziemy” postawił biskup łomżyński Janusz Stepnowski. Zgodę na rozprowadzanie naszego tygodnika w archidiecezji gdańskiej wyraził abp Sławoj Leszek Głódź, zielone światło dali: biskup ełcki Jerzy Mazur SVD, metropolita białostocki abp Edward Ozorowski, ordynariusz zielonogórsko-gorzowski bp Stefan Regmunt, biskup tarnowski Andrzej Jeż, jak również metropolita poznański abp Stanisław Gądecki, przewodniczący KEP.

Ten ostatni wielokrotnie bronił naszego tygodnika przed atakami z Polski i zza granicy. W ramach promocji potrafił w 2016 r. podczas Wigilii Paschalnej w archikatedrze poznańskiej zacytować kilka akapitów mojego wstępniaka, a parę lat później na procesji Bożego Ciała posłużyć się fragmentem felietonu o. Dariusza Kowalczyka SJ z „Idziemy”. Oczywiście z podaniem źródła. Na podobne gesty przy okazji ogólnopolskich spotkań stać było także pierwszego z wyboru przewodniczącego KEP abp. Józefa Michalika.

Dziękuję wszystkim, którzy pomogli naszemu czasopismu okrzepnąć. Za zmarłych dobroczyńców proszę o modlitwę i ją obiecuję. Szczególnie za śp. kard. Zenona Grocholewskiego z Watykanu, który był naszym nieodżałowanym publicystą i przyjacielem, a w trudnym czasie pandemii przekazywał na utrzymanie „Idziemy” połowę swojej watykańskiej emerytury. Wdzięczność wyrażam naszym sponsorom i reklamodawcom. Nie przetrwalibyśmy bez Waszych pieniędzy. Dziękuję także proboszczom i innym kolporterom naszego tygodnika, którzy co tydzień udostępniają go w kościołach i kioskach, polecają nasze teksty oraz terminowo regulują rachunki. Bez tego nie byłoby „Idziemy” za 5 zł.

Na koniec zespół redakcyjny, wyjątkowi pracownicy i współpracownicy „Idziemy”: redaktorzy, dziennikarze, publicyści, graficy, pracownicy administracji, kolportażu i wszyscy, dzięki którym mamy coś do zaproponowania Czytelnikom. Ludzie, którzy swoje zaangażowanie w nasz projekt medialny traktują nie tylko jako pracę, ale też jako powołanie, nie licząc czasu i sił. Takich nie pozyskuje się za pieniądze! I wreszcie Czytelnicy, którzy nam zaufali i pozostają wierni. Po tysiąckroć Wam wszystkim dziękuję!