Wracamy po wakacjach do naszych parafii i zastajemy w nich zmiany personalne. W mojej warszawskiej parafii, na której pracuje ośmiu księży i pomaga jeden kleryk, będący na praktykach, zmieniło się dwóch wikarych i doszedł jeden rezydent. Parafianie mają dzięki temu do wyboru sześć Mszy Św. każdego dnia w ciągu tygodnia i siedem w niedzielę. Powiedzmy szczerze: chyba tylko jeszcze w Polsce mamy taki luksus, że możemy przebierać, o której godzinie iść na Mszę Św. i do jakiego księdza – tego, który mówi długie kazania, tego, który mówi krótkie, a może „na” księdza profesora, „na” proboszcza czy „na” księdza poetę (bo i takiego mieliśmy w parafii).
Moja znajoma rodzina z Włoch, mieszkająca na obrzeżach Turynu, od września nie będzie mogła chodzić do swojego parafialnego kościoła w ogóle. Świątynia została zamknięta, gdyż zmarło ostatnich dwóch starszych księży posługujących na parafii. Teraz ci znajomi będą dojeżdżać do kościoła w innym mieście, bo ich nowa parafia została stworzona z poprzednich czterech parafii i obsługuje ją tylko jeden ksiądz.
Inna znajoma rodzina z Niemiec, spod Berlina, dojeżdża 30 km na niedzielną Mszę Św., bo również ich parafia została połączona z inną, w której pracuje jeden ksiądz. Nic dziwnego, skoro w 2020 roku we wszystkich 27 diecezjach niemieckich zaplanowane jest wyświęcenie łącznie 57 księży. Część z nich została już wyświęcona, część otrzyma święcenia dopiero jesienią z uwagi na pandemię. W ciągu ostatnich 20 lat liczba wyświęcanych kapłanów w Niemczech zmalała o ponad 60%. To druga najniższa liczba wyświęconych księży w całej historii Niemiec (gorzej było rok temu, kiedy wyświęcono 55 kapłanów). To, dlatego biskupi niemieccy debatują nad zamknięciem diecezjalnych seminariów i stworzeniem czterech ogólnokrajowych seminariów duchownych w największych miastach.
W innych zachodnich państwach jest trochę lepiej lub podobnie źle, a czasem nawet jeszcze gorzej. W całej Francji wyświęcono w tym roku 126 kapłanów, w tym 83 księży diecezjalnych. Tragiczna sytuacja panuje w Irlandii, gdzie w tym roku na 26 diecezji zostanie wyświęconych tylko dwóch księży (jeden już otrzymał święcenia w sierpniu) i jeden zakonnik. W ostatnich miesiącach Irlandczycy mają też problem z tym, kto ma odprawiać Msze Święte, gdyż większość irlandzkich księży to osoby powyżej 70 roku życia, które ze względu na pandemię koronawirusa musiały chronić się przed kontaktami z innymi ludźmi.
Stąd też sytuacja, jaka nadal (jeszcze) panuje w Polsce, że możemy wybierać sobie Msze Św. i księży, jest nie do pomyślenia na Zachodzie i zawsze robi wrażenie na obcokrajowcach odwiedzających nasz kraj. Nic dziwnego, bowiem co czwarty neoprezbiter w Europie jest Polakiem. Jak podaje Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego, w ostatnich latach w Polsce święcenia prezbiteratu przyjmowało ok. 350 mężczyzn rocznie, co stanowi 26% wszystkich neoprezbiterów w Europie.
Powinniśmy się cieszyć? Nie do końca, bo niestety na przestrzeni ostatnich lat liczba nowowyświęconych księży spadła również w Polsce. Południowo-wschodnie diecezje, które zawsze chętnie wysyłały swoich księży na misje zagraniczne, coraz mniej chętnie to czynią, bo zaczyna im brakować kapłanów w parafiach. Jeśli trend się utrzyma, to i w Polsce skończy się luksus wybierania Mszy Św. i kapłanów przez wiernych. Ale przecież nie o to chodzi. My, wierni, mamy wspierać już wyświęconych księży – modlitwą i dobrym słowem – oraz modlić się o nowe powołania. Bo ksiądz, owszem, może zastąpić osobę świecką przy wielu funkcjach administracyjnych w parafii, ale żaden świecki nie zastąpi księdza w sprawowaniu Najświętszej Ofiary.