Imponująco prezentuje się na zdjęciach nowa siedziba dwóch ważnych organów Unii Europejskiej – Rady Europejskiej oraz Rady UE. Budynek powstał w centrum Brukseli, naprzeciwko siedziby Komisji Europejskiej. O jego budowie zadecydowano w 2004 roku, po poszerzeniu UE o dziesięć państw – w tym między innymi Polskę. Po dwunastu latach gmach, noszący jakże symboliczną nazwę „Europa”, był dziś otwarty dla zwiedzających. Instytucje unijne rozpoczną tutaj pracę w pierwszej połowie 2017 roku. Prawdopodobnie odbędzie się tu marcowy szczyt UE.
Nowy budynek powstały na potrzeby organów europejskich to dla wielu tylko kolejny dowód na zupełnie niepotrzebny przerost unijnej biurokracji. Kontrowersje budzą też koszty budowy. Wyniosły one bowiem 321 mln euro. To aż o jedną trzecią więcej niż początkowo przewidywano. Tak znacząca różnica tłumaczona jest rosnącymi cenami materiałów oraz większymi kosztami pracy.
Zaprojektowana przez konsorcjum trzech pracowni (Samyn and Partners z Belgii, Progettazioni z Włoch i BuroHappold z Wielkiej Brytanii) „Europa” niewątpliwie jest architektonicznym cackiem. Lekka ażurowa konstrukcja osłania właściwą część budynku, mającą kształt ogromnego jaja. Po zmroku, gdy wewnętrzna konstrukcja jest podświetlona, gmach przypomina gigantyczny lampion.
Fasada budowli wykonana została z 3750 drewnianych ram okiennych, pozyskanych z wyburzanych budynków z całej Europy. „Nie chodziło tylko o recykling materiałów, ale o złożenie hołdu dla europejskiego rękodzieła i kulturowej różnorodności” – tłumaczy koncepcję projektantów architekt Philippe Samyn.
Before Europa building becomes the home of @EUCouncil we offer a #SneakPeek to the Brussels locals #visiteucouncil! https://t.co/ZeflzPvNVi pic.twitter.com/4q3rq6Tr7E
— EU Council (@EUCouncil) 10 grudnia 2016
Futurystyczna część budowli świetnie komponuje się z odrestaurowanym i włączonym w projekt Residence Palace, pochodzącym z roku 1923 budynkiem w stylu art deco, dotychczas użytkowanym głównie jako centrum prasowe dla organizacji europejskich.
Wątpliwości może budzić skąpana w jaskrawych kolorach sala obrad. Barwy, zaproponowane przez belgijskiego artystę Georgesa Meuranta, odbierają wnętrzu trochę powagi. Ale z pewnością ocieplają wizerunek UE.
Avant l'ouverture de l'Europa @EUCouncil nous offrons une visite en avant-premi?re aux citoyens #visitEUcouncil https://t.co/I08s9IL89a pic.twitter.com/pKe1MkZEsn
— EU Council (@EUCouncil) 10 grudnia 2016
Podziw budzą natomiast nowoczesne, przyjazne środowisku rozwiązania, które wykorzystano w nowym gmachu Rady Europejskiej i Rady UE. Budynek, który ma powierzchnię ponad 70 tys. metrów kwadratowych jest ekologiczny i energooszczędny. Dysponuje systemem odzyskiwania wody deszczowej, który zaopatruje urządzenia sanitarne. Ma też nowoczesnym systemem regulacji oświetlenia, wilgotności i temperatury powietrza. Wewnętrzna konstrukcja oświetlana jest lampami LED. Na dachu zamontowano 636 paneli słonecznych.
Tak powinna budować instytucja, która chce być w awangardzie. Z szacunkiem do tradycji i środowiska naturalnego, a jednocześnie bardzo nowocześnie. Powinna wyznaczać architektoniczne trendy. Korzystać z trwałych, solidnych i ekologicznych materiałów. Pilnować uczciwości firm, które je dostarczają. I godziwie płacić pracownikom, którzy wznoszą z nich budowlę. Mam nadzieję, że tak się właśnie stało.
Kiedy podziwiałam jednak czarujące zdjęcia nowego gmachu w Brukseli, wciąż wracały mi na myśl słowa Tomasza Manna, który opisując losy rodu Buddenbrooków zauważył, że „często zewnętrzne, widoczne i uchwytne oznaki i symbole szczęścia i wznoszenia się wzwyż zjawiają się dopiero wtedy, kiedy w istocie wszystko już zmierzcha. Owe zewnętrzne oznaki potrzebują nieco czasu na to, by się ukazać, są jak światło gwiazdy, o której nie wiemy, czy nie zaczyna gasnąć, czy już nie zgasła, wówczas gdy najjaśniej nam świeci…”.
Jak się miewa dwanaście gwiazd UE?