Widząc w środkach komunikacji miejskiej, jak wszyscy, młodzi i starsi, wpatrzeni są w ekrany swoich smartfonów, zdajemy sobie aż nazbyt dobrze sprawę, że jest to środek, który może być wspaniałym narzędziem ewangelizacji. Ale zdają sobie z tego sprawę również konstruktorzy nowego świata. Cenzura, która istnieje w mediach społecznościowych, na Twitterze i Facebooku, sięgnęła ostatnio szczytu. Blokowane są różne posty osób znanych i nieznanych dotyczące wiary (ale tylko chrześcijańskiej), ochrony życia czy ukazujące negatywne skutki masowej imigracji muzułmanów do Europy.
W ostatnich miesiącach Facebook blokuje nie tylko posty, ale całe konta chrześcijan czy całych organizacji chrześcijańskich. Blokuje nawet takie obrazki jak ten pokazujący św. Mikołaja klęczącego przed Dzieciątkiem Jezus jako treści „brutalne”. Masowo blokowane są posty i całe konta obrońców życia i organizacji pro-life, o czym informowała założycielka Culture of Life Africa, Obianuju Ekeocha z Nigerii, której posty o tym, że napływ środków finansowych od zachodnich organizacji pozarządowych w celu propagowania aborcji i antykoncepcji jest nową formą kolonializmu, zostały również zablokowane.
Regularnie blokowane jest konto niemieckiego polityka z CDU o korzeniach tureckich, Ismaila Tipi, który ostrzega przed islamskim terrorem i islamskimi kaznodziejami nienawiści. „Strażnicy moralności z Facebooka powinni pilnie uzyskać korepetycje w zakresie demokracji, wolności i praw człowieka” – napisał raz na Twitterze, kiedy Facebook zablokował mu znowu konto. Ale tu chodzi nie tylko o media społecznościowe, lecz ogólnie o Dolinę Krzemową, której cały przemysł informatyczny ukierunkowany jest obecnie na obalenie tradycyjnych wartości.
Kilka dni temu Microsoft zapowiedział, że na jesieni wprowadzi najnowszą wersję oprogramowania Word, którego używają niezliczone rzesze ludzi do redagowania tekstów. Będzie on zawierał funkcję automatycznie zmieniającą słownictwo na „gender-inkluzywne”. To znaczy słowa wskazujące na płeć męską lub żeńską będą automatycznie zmieniane na nowo wymyślone słowo „płciowo obojętne”.
Walka z językiem prowadzona jest na platformach cyfrowych także na poziomie struktur administracyjnych i rządowych. Ostatnio niemieckie ministerstwo rodziny zaleciło na swojej stronie internetowej szkołom i nauczycielom uznać i wspierać różnorodność seksualną poprzez wprowadzanie formularzy z określeniami „rodzic 1” i „rodzic 2” zamiast „matka” i „ojciec”. Krytykę wyraziło Niemieckie Stowarzyszenie dla Kultury Chrześcijańskiej, które stwierdziło, że ministerstwu chodzi o „wyeliminowanie mężczyzny i kobiety, małżeństwa i rodziny oraz o wyeliminowanie ojca i matki”. Najskuteczniejszym instrumentem ku temu jest internet i jego narzędzia, który szybko i na skalę, jakiej nigdy wcześniej nie dało się osiągnąć, rozpowszechnia nowe modele społeczne.
Co mają zrobić chrześcijanie? Zaprzestać używania mediów społecznościowych, Worda i Google’a, a zacząć pisać listy i wysyłać je pocztą? Oczywiście, że nie. W USA powstał właśnie chrześcijański Facebook bez cenzury: USA.Life. Założycielem jest Steven Andrew, też pochodzący z Doliny Krzemowej. Nowa platforma ma być odpowiedzią na te dotychczas istniejące, ale dawać wolność i możliwość wypowiedzenia się tym, którzy gdzie indziej są blokowani. W przyszłości ma powstać wyszukiwarka alternatywna dla Google’a.
Steven Andrew nie porzucił biznesu informatycznego, uznawszy go za zło wcielone, ale stawił mu czoła. Nie da się już żyć bez nowych technologii, ale nie można dać się zastraszyć i dać zamknąć sobie usta. Współczesna apologetyka musi być prowadzona właśnie w internecie.
Co? Gdzie? Kiedy?
