Wśród dyskusji na temat ŚDM i wizyty papieża w Polsce nie zabraknie zapewne swoistego przeciągania Franciszka na swoją stronę i okładania się Franciszkiem po głowach. Zresztą już pierwszego dnia pobytu Ojca Świętego w Krakowie, po jego przemówieniu na Wawelu, próbowano dywagować, komu to chciał przyłożyć gość z Watykanu.
Główny sporny temat to oczywiście emigracja i uchodźcy. Media i politycy, którzy generalnie mają gdzieś nauczanie Kościoła, a w aborcji, eutanazji, in vitro, ideologii gender, małżeństwach homoseksualnych, osłabianiu tożsamości narodowej itp. widzą znak nowoczesności i lepszego życia, od długiego już czasu rozdzierają obłudnie szaty, że PiS-owski rząd w Polsce nie chce – ich zdaniem – słuchać nauczania papieża Franciszka. Przede wszystkim w sprawie emigracji.
Ciekawe, że owi „katecheci” chętnie nakładaliby ciężary na barki innych, nie na swoje. Posłanka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer w programie TVP Info postulowała przyjęcie 7 tys. uchodźców, którzy mieliby zostać rozmieszczeni po… parafiach. Kiedy dziennikarz zadał pytanie, dlaczego posłowie Platformy i Nowoczesnej nie wpadli na pomysł, że sami do swych domów wezmą uchodźców, pani Lubnauer po prostu się uśmiechnęła. A przecież wielu majętnych polityków ma po kilka mieszkań, to mogliby przyjąć emigranta pod swój dach.
W tym kontekście warto przypomnieć wypowiedź o. Federica Lombardiego, który do końca Światowych Dni Młodzieży pełnił jeszcze funkcję rzecznika Stolicy Apostolskiej. „Polska to inny kraj niż Włochy – stwierdził o. Lombardi. – Tu przybywają Ukraińcy i Rosjanie. To inna kategoria imigrantów niż Afrykańczycy czy przybysze z Bliskiego Wschodu. Dlatego musimy sobie zdać sprawę, że inna jest też specyfika migracji, gdy chodzi o kwestie kulturowe czy religijne. Tu nie ma problemu islamu. Uchodźców z Syrii jest chyba 300. Ale jest za to wiele tysięcy migrantów, którzy przybywają z Ukrainy i Rosji i którzy są prawosławni bądź należą do katolickich Kościołów wschodnich. A zatem musimy być bardzo ostrożni i zrozumieć, jak różne są oblicza migracji i gościnności. Jest to bardzo ważne”.
Warto zauważyć, że o uchodźcach mówił też wiele Jan Paweł II, m.in. w orędziach na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy. Tytuły niektórych z tych orędzi, to: „Kościoły lokalne wobec emigrantów”, „Maryja punktem odniesienia dla migrantów i uchodźców”, „Kościół wzywa wszystkich ludzi do pełniejszej solidarności”, „Przeciw przejawom rasizmu, ksenofobii i skrajnego nacjonalizmu”. W orędziu Jana Pawła II z 2005 r. czytamy: „Chrześcijanie winni przede wszystkim usłyszeć wołanie o pomoc tak licznych migrantów i uchodźców, ale winni też przyczyniać się aktywnie do tworzenia nowych perspektyw, które pozwolą żywić nadzieję na powstanie społeczeństwa bardziej otwartego i solidarnego (…). W naszych społeczeństwach, w których zjawisko migracji stało się globalne, konieczne jest dążenie do właściwej równowagi między zachowaniem własnej tożsamości a uznaniem tożsamości innych. Należy bowiem akceptować istnienie w danym kraju uprawnionej wielości kultur, dbając, aby było to zgodne z ochroną ładu, od którego zależy pokój społeczny i wolność obywateli”.
A zatem wezwania Franciszka nie są czymś nowym. Nowy jest fakt, że ktoś wpadł na pomysł, by tego rodzaju wypowiedzi wykorzystywać w politycznej walce.
Nie wynika z tego, że możemy przejść obojętnie ponad wezwaniami papieża w sprawie uchodźców. Temat migracji trzeba na różne sposoby podejmować. Państwo polskie ma jednak prawo i obowiązek określać zasady przyjmowania emigrantów i uchodźców. Nie ma natomiast obowiązku godzenia się na pomysły kanclerz Merkel w tej kwestii. Tym bardziej nie ma obowiązku podążania za ideologią „społeczeństwa otwartego”, którą propaguje lewacki finansista George Soros.
ks. Dariusz Kowalczyk SJ |