26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dyktatura relatywizmu w akcji

Ocena: 0
1525

Instytucje współczesnego liberalnego świata chcą wziąć pod kontrolę demokrację. Nie chodzi o jej oczywiste ograniczenia na rzecz przyrodzonego prawa ludzi i narodów do wolności ani o rządy prawa i konstytucjonalizm. Chodzi po prostu o poddanie kontroli demokratycznych decyzji narodów i zapobieganie ich niechcianym (choć z prawnego punktu widzenia całkiem prawomocnym) skutkom.

Paradoks polega na tym, że o niebezpieczeństwach demokracji mówią dziś ludzie, którzy jednocześnie od lat głoszą, że liberalnemu państwu w imię „woli ludu” wszystko wolno. Wolno na przykład (choć na razie teoretycznie) uznać za „rodzinę” związek kilku osób (vide: prawa biseksualistów) z założenia pozbywających się każdego dziecka, które ewentualnie w tym gronie się pojawi. Gdyż państwu „wolno” w ogóle zakwestionować prawo człowieka do urodzenia się. Nie mówiąc o tym, że liberalnemu państwu „wolno” (np. pod pretekstem walki z poglądami dyskryminacyjnymi) represjonować ludzi, którzy się jego wszechwładzy przeciwstawiają.

Dziś Polska, która odsunęła od władzy liberalny rząd, pada ofiarą tej logiki. Atakowana jest nie tylko za kontrowersyjne działania w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, ale też np. za społeczną inicjatywę w sprawie powszechnej ochrony życia od poczęcia. W tym drugim wypadku nie wiadomo, czego unijni autorzy ataków oczekują: niezarejestrowania przez marszałka sejmu społecznego projektu ustawy? A może publicznego potępienia projektu przez panią premier? Tylko co to wszystko ma wspólnego z rządami prawa i wolnością słowa?

Te tendencje to nie przypadek. Widzimy je nie tylko w polityce kierownictwa Unii Europejskiej. Są one również wprost formułowane przez teoretyków współczesnego liberalizmu. Interesującym świadectwem jest tu na przykład wywiad Fareeda Zakarii dla „Kultury Liberalnej”. Zakaria, który stale publikuje w „Newsweek International” i „New York Times”, a także komentuje wydarzenia w ABC i CNN, skarży się, że narody takie jak Polska czy Węgry mają „zbyt dużo demokracji”. Opowiada, że w czasach, gdy demokracja dobrze się rozwijała, „w wyborach brał udział jeden procent społeczeństwa” i nawet po rozszerzających prawo wyborcze reformach w Wielkiej Brytanii było to „tylko trzy lub cztery procent”. A dziś problem polega na tym, że nie tylko wszyscy mają prawo głosu, ale np. w Stanach Zjednoczonych prawicowi wyborcy za często „chodzą na wybory”.

Wywody te to po prostu bardzo jasna ekspozycja dyktatury relatywizmu opisanej przez Benedykta XVI. Dyktatura ta zagraża Polsce z zewnątrz, ale zagraża i od wewnątrz, gdy politycy nie chcą bronić społeczeństwa przed jej presją. Bardzo groźnie zabrzmiały ostatnio zapowiedzi usunięcia z rządu wiceministra Aleksandra Stępkowskiego, którego winą ma być jednoznaczne poparcie dla społecznych działań na rzecz ochrony życia. Miejmy nadzieję, że nie dojdzie do tego, że politycy będą usuwani z urzędów, bo w swej pracy pamiętali, że władza ma zawsze obowiązki, od których nie wolno jej się nigdy uchylić.

Marek Jurek
Idziemy nr 34 (568), 21 sierpnia 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter