26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dostojewski w Nowym Jorku

Ocena: 4.55
846

Tydzień temu pisałem o serialu „Mrs. America”, którego tytułową (choć nie główną) bohaterką jest Phyllis Schlafly, kobieta, która zatrzymała w latach 70. wprowadzenie do Konstytucji USA pierwszych genderowych przepisów, wtedy określanych jedynie, jako „równościowe”.

Głównymi bohaterkami filmu są jednak liderki feministyczne, szczególnie Gloria Steinem, redaktorka magazynu „Ms.”. Legalizację tzw. aborcji traktowała, jako swoją misję życiową. Film pokazuje przy tym jej językową pomysłowość i upór. Do George’a McGoverna, swego kandydata na prezydenta, mówi: „nie możesz mówić o prawie do aborcji, mów o wolności reprodukcyjnej”. Skrajna lewica zrobiła rewolucję, bo bardziej interesowała się swymi postulatami, niż słowami, które w razie potrzeby tworzyła i solidarnie używała. W przeciwieństwie do wielu deklaratywnych obrońców porządku, zajmujących się bardziej odprawianiem rytuałów tożsamości, niż budowaniem, umacnianiem i wyjaśnianiem ładu, który będzie (również) tę tożsamość chronił.

Film, zgodnie z regułami sztuki, rozgrywa się na dwóch planach, publicznym i prywatnym, pokazując w ten sposób jak społeczne akty i przekonania wynikają z osobistych doświadczeń i przeżyć. W historii Glorii Steinem kluczową sceną jest wizyta w gabinecie śmierci w Londynie. Aborter, z miną egzystencjalnego mędrca, przed zabiciem dziecka mówi: „obiecaj mi dwie rzeczy: że mnie nie wydasz i że zrobisz ze swoim życiem, co zachcesz”.

Słuchałem komentujących tę scenę, zachwyconych publicystek Tok FM i zrozumiałem, jak to się stało, że „Gazeta Wyborcza” w swym feministycznym dodatku ogłosiła, że „aborcja jest OK”, że jest już nie tylko „prawem”, „wyjściem”, „koniecznością”, ale bezcennym (przepraszam za to określenie) „dobrem”. W filmie Gloria Steinem przypomina sobie tę rozmowę i tańczy niczym pogańska kapłanka. Zmieniła swoje życie, pokonała „konieczność”, której ulegało przed nią tyle pokoleń. Odrzuciła macierzyństwo i rodzinę, a aborcja stała się dla niej prawdziwą bramą wolności, przez którą raz przeszła, by potem poprowadzić przez nią innych, cały kraj, cały świat.

Rodion Raskolnikow (jak i inni bohaterowie Dostojewskiego) zastanawia się, czy niepotrzebne, bezwartościowe ludzkie istnienie (jak mówi „wesz”, choć mógłby dziś powiedzieć – płód niewiele większy od wszy) może być przeszkodą dla szczęścia i urzeczywistnienia tego, co niezwykła jednostka może zrobić dla ludzkości. Jeśli tylko usunie tę „wesz”, jeśli spełni ten niewielki warunek…

Raskolnikow myśli o niezwykłych jednostkach, ale w genderowym raju każdy może być niezwykły i każdy – usuwając niepotrzebne życie – może wybierać sobie inne, jak w komputerowej grze. Dostojewski walczył do śmierci z tą pokusą, patrzył złu prosto w oczy, by powiedzieć mu „NIE”! Ale ludzie, a może biesy, o których pisał, nie złożyli ani marzeń, ani piór, ani siekier.

Idziemy nr 25 (765), 21 czerwca 2020 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Publicysta, historyk, przez wiele lat czynny polityk; był m.in. marszałkiem Sejmu w latach 2005-2007, przewodniczącym KRRiTV, posłem do Parlamentu Europejskiego.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter