Przypadające 1 maja wspomnienie św. Józefa Rzemieślnika przypomina o ludzkiej i nadprzyrodzonej wartości pracy.
To święto, obecnie wspomnienie dowolne, wprowadził w 1955 r. Pius XII. „Nie sposób byłoby znaleźć lepszego opiekuna, który pomógłby wam wypełnić wasze życie duchem Ewangelii (…) jeśli pragniecie być blisko Chrystusa, powtarzamy raz jeszcze, idźcie do Józefa (…) Z radością ogłaszamy naszą wolę ustanowienia – i ustanawiamy – liturgiczne święto św. Józefa Rzemieślnika, ustalając jego datę na 1 maja” – zdecydował papież.
UŚWIĘCONE ŚWIĘTO PRACY
Data 1 maja nie była przypadkowa. Upamiętniała ona strajk robotników amerykańskich w Chicago, proklamowany z inicjatywy Amerykańskiej Federacji Pracy, który wybuchł 1 maja 1886 r. Domagali się oni ośmiogodzinnego dnia pracy, podwyżki wynagrodzeń i godnego traktowania. Strajk zakończył się zamieszkami, były ofiary. Trzy lata później na kongresie założycielskim II Międzynarodówki w Paryżu zdecydowano o obchodzeniu 1 maja na całym świecie. W zgromadzeniu tym uczestniczyli m.in. Róża Luksemburg, Włodzimierz Lenin i Lew Trocki, co jednoznacznie wskazuje na korzenie tego święta.
W Polsce pierwsze obchody Święta Pracy miały miejsce w zaborze rosyjskim już w 1890 r. Po odzyskaniu niepodległości w 1919 r. próbowano ustanowić ten dzień wolnym od pracy i świętem państwowym, ale ostatecznie do tego nie doszło. Podczas ciemnej nocy stalinowskiej walkę robotników o godność i prawa zaczęli politycznie wykorzystywać komuniści, którzy nazwali 1 maja świętem klasy robotniczej i w 1950 r. ustanowili go świętem państwowym i dniem wolnym od pracy. Hucznie organizowane tzw. pochody pierwszomajowe miały być wyrazem poparcia dla PZPR, a obecność na nich była obowiązkowa. Wiwatujących pozdrawiali z trybun najwyżsi działacze partyjni. Zdarzało się, że w przeddzień święta w sklepach pojawiały się dawno nie widziane towary.
Atmosferę tamtych czasów dobrze oddają słowa bł. kard. Stefana Wyszyńskiego, który 1 maja 1960 r. w swoich „Pro memoria” zapisał: „Dochodzą odgłosy okrzyków pierwszomajowych. W powietrze idzie mnóstwo petard i ogni sztucznych. Wszyscy są zmęczeni tymi uroczystościami, nie wyłączając czołowych osób z trybuny. Telewizja odsłania brak zainteresowania mową towarzysza Władysława Gomułki; ludzie włóczą się jak muchy po placu”.
Decyzja znienawidzonego przez komunistów papieża Piusa XII została przyjęta niezwykle krytycznie. Przecież to partia nazywająca się robotniczą miała mieć monopol na zawładnięcie duszami ludzi pracy. Uświęcanie się przez solidnie wykonywaną własną pracę, gdzie człowiek jest podmiotem, stało w jawnej sprzeczności z oficjalnie głoszonym poglądem, że praca ma służyć przede wszystkim rozwojowi socjalizmu i pomyślności Polski Ludowej, a człowiek nie jest podmiotem, lecz jedynie członkiem społeczności. Religijny wymiar 1 maja, kiedy Kościół w PRL wspominał św. Józefa „Robotnika”, był dla komunistów nie do przyjęcia.
Komuniści zdawali sobie sprawę z tego, że znaczna część uczestników pochodów pierwszomajowych będzie wieczorem uczestniczyła w swoich kościołach w uroczystościach poświęconych św. Józefowi. Nie mając już na to wpływu, z wielką starannością wymagano, aby „lud pracujący miast i wsi” uczestniczył w pochodach, co uważano za wyraz lojalności wobec władz. Nieobecni musieli liczyć się z różnego rodzaju szykanami, np. brakiem awansu w zakładzie pracy czy utrudnieniami w szkole lub na uczelni. Nawet w teorii nie zakładano nieobecności służb mundurowych.