Maryja i Józef przynoszą do Świątyni swoją Pociechę i przedstawiają Bogu. Jezus jest ich dumą i darem, chwalą się Nim przed Ojcem.
Maryja i Józef przynoszą do Świątyni swoją Pociechę i przedstawiają Bogu. Jezus jest ich dumą i darem, chwalą się Nim przed Ojcem. My też powinniśmy się chwalić: osobami, sprawami, wydarzeniami ze swojego życia. Chwalić się – to znaczy doceniać dobro. Mimo wielu trudności, może nawet cierpienia, jesteśmy bogaci i obdarowani. Zdarza się, że zachowujemy się jak rozpieszczone dzieci, które skupiają się na tym, czego nie mają, zarzucając rodzicom brak miłości.
Ewangelia w lakoniczny sposób opisuje Symeona: sprawiedliwy i pobożny kapłan, wiele godzin spędzał w Świątyni, spoczywał na nim Duch Pana. Słyszał pewnie wiele natchnień, jak choćby i to, aby iść do Świątyni, w której trafił na Świętą Rodzinę. Ucieszył się, gdy rozpoznał w Dziecięciu Jezusa Chrystusa. „Teraz pozwól odejść, bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie” – te słowa może wypowiedzieć tylko człowiek wolny, którego celem jest cierpliwe szukanie w życiu Boga.
Nie lada to sztuka doszukiwać się w życiu dobra. Podejmijmy wyzwanie, aby dobro dostrzegać przynajmniej z taką samą gorliwością, jak zło. Na co dzień wielu z nas popada w zgorzknienie, uwypukla trudności i nakręca spiralę beznadziei.
Lekarstwem na narzekanie jest sztuka wdzięczności i poświęcanie się dla innych. Misją chrześcijan jest promieniowanie Światłem, którym jest Jezus. Przypomina o tym płonąca świeca, gromnica. Spalamy się, poświęcamy się, ofiarujemy się, ale także – a może przede wszystkim – dajemy światło i ciepło. Może warto dziś skupić się nie na tym, że tracimy coś z siebie, ale przede wszystkim, że coś dajemy…
Przykładami ofiarowania siebie Bogu i innym są osoby konsekrowane („konsekracja” znaczy „poświęcenie”). Zakonnice i zakonnicy w radykalny sposób chcą ofiarować swoją czystość, ubóstwo i posłuszeństwo. Ponadto cierpliwie modlą się za nas w ciszy klauzury, z oddaniem wypiekają komunikanty do sprawowania eucharystii, z zaangażowaniem prowadzą instytucje edukacyjne i charytatywne. Są i tacy, którzy powiedzą: to niemodne, niepotrzebne, mało współczesne. Wyobraźmy sobie, co by było, gdyby wszystkie dzieła prowadzone przez osoby konsekrowane – zniknęły. Dostrzeżmy dobro, które podejmują, bez reklamy, gwardii PR-owców, rozgłosu.
Osoby konsekrowane są dla świata „znakiem sprzeciwu”. Ale nie tylko one. Tak naprawdę każdy chrześcijanin, który świadomie wypełnia swoją misję w świecie, jest znakiem i światłem. Mam nadzieję, że coraz więcej jest wśród nas znaków wskazujących Boga i świadków Jego dobroci. Oświetlajmy tę dobroć.