Święty papież Jan Paweł II w wywiadzie-rzece z włoskim dziennikarzem stwierdził: „Jest rzeczą bardzo ważną, ażeby przekroczyć próg nadziei, nie zatrzymywać się przed nim, ale pozwolić się prowadzić”.
Jednak nadzieja nie zawsze jest doceniana. Zarówno myśliciele różnych wieków, jak i ludowe przysłowia traktują ją z jednej strony jako siłę człowieka, a z drugiej strony – słabość. Tę ambiwalencję wyrażają nawet przysłowia, takie jak „Nadzieja matką głupich” i „Nadzieja umiera ostatnia”. Te dwa podejścia wydają się sprzeczne; zastanówmy się, z czego to wynika.
W codziennym życiu mniejsze i większe nadzieje są potrzebne, aby podejmować różne przedsięwzięcia, szczególnie te trudne. Nie ufając w udany rezultat, nikt nie zaczynałby np. nauki języków czy gry na instrumencie. W młodości mamy nadzieję na wielką miłość, założenie rodziny, znalezienie dobrej pracy itd. Często te plany w jakiś sposób się spełniają, czasami nie do końca tak, jakbyśmy chcieli: napotykamy liczne trudności osobiste i zawodowe. A nawet jeśli osiągniemy wyznaczony cel, okazuje się, że to nie zaspokaja w pełni pragnień serca, które są nieskończone.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 51 (842), 19 grudnia 2021 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 22 grudnia 2021