Wierzę, że w końcu doczekamy czasów, gdy polskim sportem będą rządzili ludzie kompetentni i zaangażowani w to, co robią.
fot. Markus Spiske | pexelsW niektórych związkach sportowych już nastąpiły, w innych dojdzie do nich wkrótce. To zmiany we władzach poszczególnych federacji. Zmiany, które już obserwujemy, bywają różne.
W Polskim Związku Koszykówki na czele ponownie stoi Grzegorz Bachański, który już pełnił tę funkcję w latach 2011–2018, a wcześniej pracował jako sekretarz generalny PZKosz. Zna więc związek od podszewki. To powinien być jego atut. Ta nowa kadencja, w teorii, ma być też nieco łatwiejsza. Bo poprzednio Grzegorz Bachański skupiał się głównie na wyprowadzeniu związku na prostą. Spłata długów zakończyła się wtedy sukcesem. Teraz być może pora na to, by popracować nad sukcesami koszykówki. Jednym z zadań nowego-starego prezesa będzie unikanie sporów oraz dalszych podziałów w środowisku. Ostatnimi czasy nie wszyscy ważni ludzie grali do jednego kosza. Wiele gorzkich słów padło choćby z ust Marcina Gortata. To nowe rozdanie ma być szansą na pójście do przodu. Kosz w naszym kraju ma wielu fanów. Byłoby dobrze, gdyby doczekali się sprawnie działającej federacji, dbającej o rozwój młodzieży, klubów oraz reprezentacji.
Podobne trudne zadania stoją również przed nowym szefem Związku Piłki Ręcznej w Polsce. Został nim Sławomir Szmal. Były znakomity bramkarz reprezentacji podjął się bardzo niewdzięcznego zadania. Bo to w jego czasach nasza reprezentacja święciła wielkie sukcesy. One z kolei rozbudziły nadzieje na to, że szczypiorniak pójdzie śladami siatkówki i stanie się równie ważnym sportem w naszym kraju. Tak się, niestety, nie wydarzyło. Piłka ręczna od lat jest w kryzysie i niezwykle trudno dostrzec światełko w tunelu, pozwalające wierzyć, że wkrótce będzie lepiej. Znając Sławomira Szmala, jednego można być pewnym: wielkiej determinacji oraz pomysłów mu nie zabraknie. To człowiek, który dla ukochanej dyscypliny sportu gotowy jest zrobić naprawdę wiele. Jeśli w nowej roli będzie on równie skuteczny jak wtedy, gdy bronił bramki biało-czerwonych, to o rozwój szczypiorniaka możemy być spokojni.
Pod koniec listopada dowiemy się również, kto stanie na czele PZLA. Jednym z bardzo mocnych kandydatów jest Sebastian Chmara. Człowiek, który sam osiągał lekkoatletyczne sukcesy, a od lat jest niezmiennie blisko tej dyscypliny. W różnych rolach. Sebastian Chmara ma coś, co niektórzy nazywają darem. Uwielbia robić to, czym się zajmuje. O lekkiej atletyce może rozmawiać dzień i noc. Jeśli faktycznie zostanie prezesem, wniesie do lekkoatletycznej federacji ogromne pokłady zapału oraz niespożytych sił.
Zmiany na czele polskich związków następują co kilka lat. I chociaż wszyscy dobrze wiemy, że określenie „działacz sportowy” nie zawsze brzmi dumnie, to ja niezmiennie wierzę, że w końcu doczekamy czasów, gdy polskim sportem, na różnych poziomach, będą rządzili ludzie kompetentni oraz zaangażowani w to, co robią. Te zmiany, które ostatnio obserwujemy, dają nadzieję, że tak właśnie się stanie.