Sytuacja reprezentacji piłkarzy ręcznych przypominała od jakiegoś czasu narastający wrzód. Rósł, stawał się coraz większy i wiadomo było, że trzeba coś z tym problemem zrobić. Bo będzie tylko gorzej.
Postanowiono, że kłopot będzie próbował rozwiązać Talant Dujszebajew. Zadania podjął się bardzo niewdzięcznego. Dziś już wiadomo, że podał się do dymisji i została ona przyjęta.
Niestety, Dujszebajew nie znalazł dobrego sposobu na poradzenie sobie z bolesnym problemem. Kadra z każdym kolejnym miesiącem i każdym meczem, czy to mistrzostw świata, czy eliminacji mistrzostw Europy, wyglądała jeżeli nie gorzej, to na pewno dziwniej. I nie chodzi o takie czy owakie decyzje personalne. Nie chodzi o zamieszanie związane ze zmianą pokoleniową. Krzysztof Lijewski czy Karol Bielecki i tak wkrótce znikną z tej drużyny. I to na dobre. To sytuacja nieunikniona. Niestety, dziwić może to, że nasza reprezentacja straciła coś, do czego nie trzeba gwiazd światowej piłki ręcznej. Biało-czerwoni stracili ducha walki. I najboleśniej przekonaliśmy się o tym w Mińsku. Mecz z Białorusią był wyzwaniem. To miała być rywalizacja z nożem na gardle. Bo chodziło nie tylko o pierwsze zwycięstwo w eliminacjach mistrzostw Europy, ale wręcz o całą najbliższą przyszłość kadry. Jeśli nie pojedziemy na Euro, to wypadniemy z obiegu najlepszych drużyn. W piłce ręcznej już tak jest, że wypadający z grona najlepszych, rozstawianych w losowaniu, ma potem przeogromny problem z powrotem na salony.
I właśnie w takim spotkaniu, gdy trzeba było dosłownie gryźć parkiet hali w stolicy Białorusi, zobaczyliśmy drużynę, która była zlepkiem graczy. Nie rozumiem i nie pojmuję, dlaczego nasi szczypiorniści wyszli do boju bez wiary w sukces. Dlaczego nie pokazali walki i postawy jeden za wszystkich, wszyscy za jednego? Dlaczego zafundowali nam coś, na co przykro było patrzeć?
To co zobaczyliśmy, nie pozostawia żadnych wątpliwości. Reprezentacja Polski się rozpadła. To już nie jest drużyna narodowa. Nie ma w niej lidera, nie ma męża opatrznościowego, nie ma superstrzelca, nie ma kogoś, kto poderwałby zespół do walki. W całej kadrze brak człowieka zdolnego powiedzieć: teraz będzie już tylko lepiej. I to jest przerażająco smutne. Bo na kolejne marne widowiska z udziałem piłkarzy ręcznych nie chcę już patrzeć.