Zacznę od pomysłu Norwegów. To oni wykombinowali, żeby skoczkom narciarskim dać wycisk. Bo chyba można tak nazwać zawody Raw Air, czyli maraton sześciu konkursów plus punktowanych kwalifikacji w dziesięć dni.
Dużo tego. Stanowczo za dużo. Szczególnie gdy spojrzymy, w jakim momencie zawody były rozgrywane. Tuż przed finiszem wyczerpującego sezonu, tuż po mistrzostwach świata. Dlatego ten pomysł nie wypalił.
Najzwyczajniej w świecie czułem zmęczenie, oglądając w minioną niedzielę zmagania najlepszych skoczków. O ich wyczerpaniu nawet nie chce mi się myśleć. A trzeba dodać do tego jeszcze kapryśną pogodę. To ważny argument przeciwko takiej rywalizacji. Zdrowie zawodników jest przecież najważniejsze. Pamiętajmy, że już przy normalnym kalendarzu Pucharu Świata zdarzają się problemy z aurą. Tymczasem w Raw Air pogoda musi być przyzwoita przez dziesięć dni z rzędu. A tego nie mogą zagwarantować nawet w bogatej Norwegii. Proponuję więc usiąść i zastanowić się. Bo pomysł nie musi umrzeć – ale może warto go zmodyfikować?
Problemów z myśleniem nie mają na szczęście w ministerstwie sportu i turystyki. Ekipa ministra Witolda Bańki działa, aż miło. Rozmawiałem z nim na temat projektu „Klub” jeszcze przy okazji sportowego podsumowania ubiegłego roku. Witold Bańka cieszył się wtedy, że mimo pewnych drobnych usterek pierwsza edycja tego programu zakończyła się sukcesem. I po cichu liczył, że w 2017 roku uda się bardziej wspomóc małe kluby. Tak też się stanie, bo do podziału jest – rekordowe – 30 mln zł. Kluby jednosekcyjne mogą otrzymać 10 tys. zł, a wielosekcyjne o 5 tys. zł więcej.
Ten projekt to coś bardzo potrzebnego polskiemu sportowi. Widzę, ile kłopotów mają szkolne kluby w stolicy. A proszę sobie wyobrazić, co dzieje się w małych miejscowościach! Przy różnych okazjach bywam w takich miejscach, sam w takim się wychowałem i wiem, jakim problemem był i jest zakup zwykłych siatek na bramki. Przy odpowiednim wsparciu można zdziałać wiele.
Wiedzą też o tym Sławomir Szmal i Karol Bielecki. Ci wybitni piłkarze ręczni są ambasadorami akcji, bo doskonale zdają sobie sprawę, że od takiego małego wsparcia czasami zaczynają się wielkie kariery sportowe. Dlatego program „Klub” to strzał w dziesiątkę. I życzę ministerstwu kolejnych równie udanych pomysłów, bo wyjdzie to na zdrowie nam wszystkim.