Agnieszka Radwańska jest bardzo dobrą tenisistką. Najlepszą – w ostatnich kilkunastu latach – Polką w tej dyscyplinie. Jest też chyba – tak mi się zdaje – na sportowym zakręcie.
Ubiegły rok zakończyła półfinałem turnieju WTA Finals. Tytułu w Singapurze nie obroniła. Sezon mogła jednak uznać za w miarę udany; jednak tylko w miarę, bo znów nie popisała się na igrzyskach. W rankingu WTA kończącym 2016 rok wylądowała na miejscu 3. Światowe podium i światowa klasa. Powtórzę – co do tego nigdy nie miałem i nie mam wątpliwości. Mam ich jednak coraz więcej w roku obecnym. Agnieszka Radwańska wciąż ma potencjał, by być w światowej czołówce. Ale…
Nowy sezon to na razie Agnieszki droga przez mękę. W Shenzen, rozstawiona z numerem 1, odpadła w ćwierćfinale. Później dotarła do finału w Sydney i z nadziejami czekaliśmy na pierwszy turniej wielkoszlemowy. Skończyło się porażką w drugiej rundzie. Tak blado w Australian Open Radwańska nie wypadła od 2009 roku. To był kolejny sygnał, że przed naszą tenisistką trudne tygodnie. Później nie zdołała dotrzeć do ćwierćfinału turnieju w Dausze. W Dubaju nie było lepiej – trzecia runda i koniec. Przenosiny do Stanów Zjednoczonych, a tam powtórka – znów porażka w trzeciej rundzie w Indian Wells, a później to samo w Miami. Zanim zaczęła się majówka, Agnieszka odpadła już po pierwszym meczu turnieju w Stuttgarcie. Ta wyliczanka jest właśnie po to, by unaocznić, że mamy prawie połowę roku, a nasza najlepsza tenisistka gra słabo.
Niedawno Radwańska podpisała kontrakt z wielką polską firmą. Przy okazji, pół żartem, pół serio, pytano ją, czy to oznacza, że przynajmniej do końca kontraktu, trzyletniego, nie będzie myślała o przejściu na sportową emeryturę. Na razie oczywiście takiego tematu nie ma. Ale nie da się ukryć, że Agnieszka ma problem. Dłuższy odpoczynek? Zmiana trenera? Co jeszcze mogłoby pomóc naszej tenisistce wrócić na właściwe tory? Na pewno pomysł na to ma ojciec naszej zawodniczki. Ale ich współpraca to już przeszłość. A jaka będzie przyszłość? Agnieszka jest na sportowym zakręcie. I trzymam mocno kciuki, żeby z niego jak najszybciej wyszła. Bo bardzo chciałbym jeszcze zobaczyć, jak Radwańska ogrywa najlepsze tenisistki świata i w końcu sięga po tytuł na turnieju wielkoszlemowym. Wtedy krakowianka mogłaby powiedzieć, że jest tenisistką spełnioną.