Europejskie Spotkanie Młodych Taizé, organizowane na przełomie roku, tym razem odbyło się we Wrocławiu. Na zaproszenie braci z Taizé odpowiedziało około 15 tys. młodzieży. Co było tam najważniejsze?
Przyjechali z ponad 60 krajów, nie tylko z Europy – przeważali Polacy, Ukraińcy, Włosi, Białorusini, Chorwaci i Francuzi – ale także z różnych zakątków świata, jak Brazylia, Togo, Japonia czy Indonezja.
Tradycja tych chrześcijańskich spotkań ekumenicznych jest długa – sięga lat 70. XX w. Związana jest z pomocą ubogim i życiem monastycznym, jakie w czasach powojennych dramatów, pamięci bliskich jeszcze krzywd, ran i pretensji realizował we francuskiej wiosce Roger Louis Schütz-Marsauche. Założona przez niego wspólnota życia, pojednania i – przede wszystkim – modlitwy o pokój dla wielu ludzi w Europie stała się ważną inspiracją. Dziś, po ponad półwieczu od tamtych wydarzeń, wciąż trwa „pielgrzymka zaufania przez ziemię”. Przez te lata wiele miast Europy stało się dla młodych ludzi miejscem spotkania, medytacji, dzielenia się Słowem Bożym i doświadczeniami życia.
PIELGRZYMKA ZAUFANIA
Miasto Wrocław było gospodarzem zlotu w pamiętnym roku 1989 – roku przemian i granicy dwóch epok: dominacji komunistycznego imperium zła i odzyskiwania godności ludzi wolnych. Obecnie, po 30 latach, Wrocław, Polska, Europa i świat są zupełnie inne. Stoimy przed odmiennymi wyzwaniami, problemami, nadziejami i lękami, a jednak przesłanie z małej wioski Taizé wciąż pozostaje zadziwiająco aktualne. „W 1989 r. byliśmy tu, we Wrocławiu – mówił brat Alois – w historycznym momencie, gdy wiał wiatr entuzjazmu i wolności, niosąc wspaniałą nadzieję. Dziś kolejny etap naszej pielgrzymki zaufania odbywa się w trudniejszej sytuacji”. Teraz wolność i różnorodność jest raczej normą, a nie oczekiwanym darem, ale to nie powinno przeszkadzać nam w komunii, przeciwnie zobowiązuje do szukania woli Bożej, która potrafi zgromadzić nas w jedności Chrystusa. „Wtedy będzie to świadectwo, które przekroczy granice Kościoła.” W zamęcie przenikającym europejski kontynent właśnie młodzi ludzie powinni nieść coraz dalej pragnienie jedności.
Wrocław okazał się gościnny dla pielgrzymów, a spotkanie pełne radości i entuzjazmu, który zawsze, bez względu na kraj i czas, charakteryzuje młodych. Ale nie to chyba, choć przecież istotne, stało się sensem tegorocznego zlotu. Istotą była wspólna modlitwa gromadząca we wrocławskiej Hali Stulecia kilka tysięcy osób, a kilkadziesiąt we wrocławskich kościołach i specjalnych namiotach. Modlitwa szczególna – jej atmosferę można było poczuć już pierwszego dnia – szczera, skupiona, pełna medytacji, a przede wszystkim wyciszenia. W rozproszonym, rozkrzyczanym i medialnie hałaśliwym świecie cisza, jaka zapada w kilkutysięcznym zgromadzeniu, jest znakiem, jak bardzo dziś ludzie potrzebują ukojenia, doświadczenia wspólnoty, Boga, który przychodzi w spokoju serca. Medytacyjne kanony z Taizé, śpiewane w kilkunastu językach, stwarzały swoistą więź jedności i solidarności. Zabiegani, a wręcz zagubieni młodzi ludzie mogli naprawdę poczuć się razem, ale inaczej niż na imprezie, koncercie czy medialnym evencie.
NIGDY NIE WYKORZENIENI
Dlatego za bardzo prawdziwe uważam hasło tegorocznego spotkania: „Zawsze w drodze, nigdy nie wykorzenieni”. Czyż to zdanie nie oddaje kondycji nas wszystkich, a szczególnie losu ludzi młodych, którzy dzięki otwartemu światu i nowym możliwościom są obecnie wciąż w ruchu? Współcześni nomadzi, poszukujący wykształcenia i pracy, relacji i spełnienia z ciągłą nadzieją, że się nie wykorzenią, a może wreszcie gdzieś zakorzenią. Intuicja odpowiedzialnego za wspólnotę Taizé brata Aloisa okazała się niezwykle trafna – wezwać tych będących ciągle w ruchu młodych, by zgromadzili się na chwilę ciszy i medytacji, by się nie zatracili, by stali się gotowi wyruszać wciąż od nowa, aby udało im się wewnętrznie zakotwiczyć, podjąć swoje wyzwania i pokonać własne lęki. To piękne rozpoznanie aktualnych problemów.