18 czerwca
wtorek
Marka, Elzbiety
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Trudne powroty

Ocena: 0
615

Dojazdy do szkoły i na zajęcia dodatkowe, poszukiwania odpowiednich podręczników i kupno jesiennej garderoby. Początek roku szkolnego dla wielu rodzin to trudny czas, bo z wakacyjnego luzu trzeba ponownie wbić się w ciasny garnitur obowiązków i zaplanować wszystko na nowo.

fot. Prostooleh/Freepik

 

Początek września to czas, kiedy w mediach społecznościowych znów pojawią się memy o tym, jak rodzice cieszą się, oddając dzieci do szkół i przedszkoli, jednocześnie zrzucając z siebie część obowiązków, ale to tylko niewielka część prawdy. Dla wielu młodych rodziców to łzy rozstania na progu przedszkolnej szatni, dla innych – codzienne kursy na linii szkoła–praca, dla jeszcze innych – wygospodarowanie czasu i pieniędzy na zajęcia dodatkowe, dla wszystkich – rozpoczęcie roku pełnego przygód i wyzwań. Jak pogodzić się z nowymi obowiązkami, utratą swobody i mniejszą ilością słońca?

 


 

WIELKA MOBILIZACJA

Dla Anety Zdzieborskiej, psychologa i mamy ośmioletniej Julii i dziesięcioletniej Zuzi, wrześniowe nowe obowiązki nie stanowią żadnego problemu. – Lubię zmiany i z radością czekam na kolejne rozpoczęcie roku szkolnego moich dzieci. Tuż przed nim robimy zawsze wielką wyprawę do sklepu papierniczego i długo wybieramy najładniejsze okładki zeszytów oraz potrzebne przybory. Wieczorem przymierzamy stroje do szkoły, a ja prasuję białe kołnierzyki i ciemne spódniczki – wymienia i dodaje, że kiedy ona była mała, powrót do szkoły oznaczał mniej pracy w gospodarstwie i koniec zbiorów owoców. – Dorastałam w rodzinie wielodzietnej i rodzice nie mieli tyle pieniędzy, aby kupić wszystkim nowe ubrania, książki i zeszyty. Razem z rodzeństwem zbieraliśmy więc w lesie jagody, potem grzyby, a w międzyczasie jabłka i śliwki w okolicznych sadach. Młodsi często nie nadążali, ale i tak wszystko dzieliliśmy po równo. Starczało na wyprawkę, bilet miesięczny, czasem nowe buty i plecak, ubrania nosiliśmy zwykle po starszych kuzynach – opowiada pani Aneta.

– Dziś młodzi chcą mieć wszystko zorganizowane i dopięte na ostatni guzik. Kiedyś nie było wiadomo, czy wypłaty starczy do pierwszego, a co dopiero, żeby opłacić kursy dla dzieci czy kupić piękne ubrania – skarży się Zofia Ciszkowska, mama Anety. – Rodziny mieszkały razem: dziadki, wnuki, czasem nawet prawnuki, więc nikt się nie martwił o nianie. W ogóle to było inne chowanie. Nikt się tak nie martwił jak teraz, że kiedy dziecko wyjdzie przed dom, stanie mu się krzywda, a jak zapomni kanapki do szkoły, to umrze z głodu – wzdycha seniorka. – Ja do szkoły chodziłam cztery kilometry, a ze mną szło jeszcze kilka innych dzieciaków z wioski. Zimą brało się łyżwy i skracało drogę przez skutą lodem rzekę, a latem oszczędzało cholewki butów i większość drogi pokonywało się boso – wspomina.

Teraz początek wakacji oznacza dla niej pusty dom, bo wnuki, które spędzały u niej letnie miesiące, muszą wrócić do szkoły. – Nie będę mogła pomóc wszystkim dzieciom, bo wyprowadziły się do większych miast. Będę chociaż przyjeżdżać na kilka dni w tygodniu do jednego czy drugiego i popilnuję wnuków, żeby nie siedziały godzinami w przedszkolu czy na świetlicy. Dla mnie ten początek roku szkolnego to też taka mobilizacja, żeby nie zasiedzieć się w domu i zrobić coś pożytecznego – dodaje.

 


 

RODZINNE PLANOWANIE

Organizacja dużej rodziny bywa czasem trudna, bo trzeba sprostać potrzebom zarówno tych starszych, jak i młodszych dzieci. W rodzinie Matyldy Rokickiej wrzesień oznacza powrót na utarte szlaki. – Dzieciaki od kilku lat chodzą już do szkoły, a popołudniu mamy jeszcze piłkę nożną i angielski. Czekamy więc na nowe plany lekcji i próbujemy wpasować się w grafiki zajęć dodatkowych. Bywa trudno, bo czasem widujemy się wszyscy dopiero podczas kolacji, a czasem nawet i wtedy nie, ale staramy się nadrabiać ten czas w weekendy – przyznaje Matylda.

– Jesteśmy rodziną planującą i tego uczę też uczestników warsztatów z planowania dla rodziców – mówi Mikołaj Foks – szkoleniowiec, twórca strategicznych warsztatów ojcowskich, a prywatnie tata pięciorga dzieci w wieku od 7 miesięcy do 14 lat. – Dla nas punktem wyjścia jest plan, który tworzymy na początku każdego roku kalendarzowego, więc będąc w okresie powakacyjnym, nie mamy większych niespodzianek. Wiemy, jakie ważne rzeczy chcemy zrealizować do końca roku – dodaje. Jednak z końcem wakacji warto zrobić rewizję tych planów, biorąc pod uwagę nowe zainteresowania czy potrzeby dzieci. Po skończonym roku szkolnym czy wakacjach mogą mieć przecież nowe wnioski co do swoich zajęć pozalekcyjnych, inspiracje czy pragnienia. – Pod koniec wakacji rozmawiamy o zajęciach dodatkowych. Może być tak, że ktoś marzy o szermierce, piłce nożnej, a inny o teatrze czy szachach – ważne, aby o tym podyskutować, sprawdzić motywacje dzieci i zweryfikować możliwości rodziny – zauważa twórca strategicznych warsztatów ojcowskich i dodaje, że można to robić także w czasie rodzinnych spacerów po lesie. – Pytamy dzieci, co ich bardzo interesuje, a co mniej, następnie spisujemy wszystkie pomysły. W pierwszych dniach września odwiedzamy też nasz pobliski dom kultury, żeby zdobyć rozeznanie w ofercie – wyjaśnia Mikołaj Foks i zauważa, że kalendarz można zapchać pod korek, kiedy zdarza się, że zajęcia dodatkowe (np. korepetycje z języków czy przedmiotów ścisłych) są nadrabianiem umiejętności, których nie jest w stanie przekazać szkoła.

 


 

CZAS DLA BLISKICH

Problem w wielu rodzinach pojawia się jednak już 1 września, kiedy to rozpoczęcie roku szkolnego dzieci wypada zwykle w godzinach porannych. – Trudno czasem się rozdwoić i być w kilku miejscach na raz. Zwykle biorę więc w tym dniu wolne i staram się być u młodszej córki, a potem przeskoczyć jeszcze do starszej – mówi Aneta Zdzieborska. – W kolejnych dniach nasze obowiązki wyglądają już bardzo podobnie. Wszyscy wstajemy o 7.00, przygotowujemy, a potem jemy śniadanie, wsiadamy do samochodu i jedziemy do szkoły i pracy. Dziewczynki spędzają zwykle po lekcjach 2–3 godziny na świetlicy, gdzie jedzą obiady, odrabiają lekcje, a po południu ten, kto skończy wcześniej, zawozi je do domu.

W grafiku Matyldy Rokickiej musi się jeszcze znaleźć czas na zajęcia dodatkowe. Na szczęście dzięki rotacyjnej pracy zdalnej ma możliwość zawieźć dzieci na wieczorne zajęcia.

Mikołaj Foks zwraca uwagę, że dość łatwo wprowadzić w grafik zajęcia odbywające się w szkole, trochę trudniej, kiedy wymagają one zawiezienia i przywiezienia dziecka z innego miejsca. Zawsze trzeba jednak porównać plany z możliwościami czasowymi i finansowymi, a na koniec wyciągnąć wnioski – radzi szkoleniowiec. W rodzinie Foksów ważne jest to, aby dzieci nie miały dodatkowych zajęć więcej niż dwa razy w tygodniu, po to, aby przynajmniej raz w tygodniu wszyscy mogli się spotkać po południu i pobyć ze sobą. – Dobrze, jeśli zaplanujemy to, czego przeważnie się nie planuje, bo dzieje się z rozpędu, a przecież zajmuje czas i stanowi o dobrze rozumianej zwyczajności życia. To np. spotkania ze znajomymi, sprzątanie domu, robienie większych zakupów czy zaplanowanie wyjazdów, ale także czas na to, aby się ponudzić i mieć chwilę dla siebie. Ważne, aby zapełniając kalendarz, uwzględnić w nim wszystko, co dla nas ważne – również takie zwyczajne dni. Nie zapominać też o budżetowaniu, które w każdej rodzinie jest przecież indywidualne – dodaje.

 


 

DOBRY START

Największym zmartwieniem dzieci, jeśli chodzi o powrót do szkoły, są poranne pobudki, zmiany czekające je na nowym poziomie nauczania i wiele obowiązków, które w pierwszych tygodniach przytłaczają uczniów. Zmiana z trybu „odpoczynek” na tryb „obowiązki” nie jest łatwa, dlatego też zdaniem Anety Zdzieborskiej warto na tym etapie wspomagać dzieci i wykazać się wyrozumiałością, rozmawiać i nagradzać za pracę. A sobie dać więcej wolnego, aby wspólnie przetrwać ten okres zmian i dostroić się do nowego rytmu – wyjaśnia psycholog. – Początek roku szkolnego to bardzo ważny czas, bo dobry start daje dzieciom komfort i zwiększa motywację, aby osiągać lepsze wyniki. Słabe oceny już na początku semestru mogą być zaś nie tylko źródłem stresu, ale i złą prognozą na przyszłość.

Chociaż w wielu rodzinach wraz z zakończeniem wakacji przychodzi czas smutku z powodu utraty wolności i nowych obowiązków, wcale nie musi tak być. Ważne, aby dzieci lubiły szkołę, do której wracają po wakacjach. W tym celu niektórzy rodzice decydują się na zakładanie małych szkół niepublicznych, tak jak Mikołaj Foks, który razem z przyjaciółmi założył mikroszkołę. – Wszyscy lubimy lato, ale jesień też może być piękna i cieszyć – mówi.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autorka jest dziennikarką Polskiego Radia, absolwentką dziennikarstwa i psychologii


marta.kawalec@polskieradio.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 18 czerwca

Wtorek, XI Tydzień zwykły
Dzień powszedni
Daję wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali,
tak jak Ja was umiłowałem.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 5, 43-48
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter