To nie przypadek, że wielu współczesnym Polakom europejskość kojarzy się z moralnym permisywizmem
Uwaga, nie jest to autentyczny wiersz Wyspiańskiego. Pozwoliłem sobie w nim zmienić aż trzy wyrazy:
Wyuczono papugę w zaklinania sztuce,
przyznać trzeba, że łatwość miała w tej nauce;
więc gdy wyraz „Europa” wymawiać pojęła,
witała tym wyrazem wszystkie nowe dzieła. (...)
Czekać trzeba cierpliwie, aż po pewnym czasie
nowy frazes papudze w pamięć wbić znów da się.
Jakkolwiek rzecz ta kształtu życia nie odmieni,
frazes jednak wystarczy, by MYŚL diabli wzieni.
Papuga z wiersza Wyspiańskiego miała inny ulubiony wyraz, ale w naszych czasach polska papuga najczęściej mówi o Europie. Prawdę powiedziawszy, znała go już dawno, teraz tylko przypomniała sobie na nowo dawną melodyjkę-obsesyjkę. Niech zaświadczy o tym współczesny Wyspiańskiemu Stanisław Brzozowski. Temu myślicielowi nie da się zarzucić, że broni swojszczyzny z perspektywy własnego zatabaczonego zaścianka.
„Powtarzając nieustannie frazesy o przynależności naszej do kultury Zachodu – pisze Brzozowski – uwalniamy się od zastanowienia nad zagadnieniem, co się dzieje w nas siłami psychicznymi, których wynikiem jest ta kultura. Pod powłoką pietyzmu dla »europejskości«, »kultury łacińskiej« itp., pod powłoką pocieszającego przekonania, że jesteśmy zachodnim społeczeństwem – wylęga się w nas swoisty, sielankowy, sentymentalny, obłudny nihilizm – dojrzewa psychologia życiowej niedojrzałości, zanika samo pojmowanie mężnej, odpowiedzialnej woli i, rzecz najdziwniejsza, ta rozkładowa psyche, ta tafla zastoju – ukazuje się nam jako jakiś szczyt. Gdy się analizuje różne formy, jakie przybiera tak zwana postępowa myśl polska, odnajdziemy w niej zawsze tajną łączność z tą psychiką niemocy i niewoli. Bo nie trzeba się łudzić: niewola wyhodowała w nas już całe mnóstwo organicznych trucizn; narzuciła nam ona bezwład i zaszczepiła poczucie nieodpowiedzialności; żyjemy na tle kultury Zachodu, ale nie zdajemy sobie sprawy z tego twardego trudu zbiorowego, z jakiego ta kultura wyrasta”.
Kazimierz Brandys to zatrucie duchowe nazywa „psychologią zwolnienia z obowiązku”. Podobnie jak Brzozowski, przyczyny tych postaw Brandys szuka raczej w długiej niewoli narodowej niż w geograficznym położeniu naszego kraju: „Dzieje tego kraju wytworzyły osobliwą strukturę duchową, którą można by nazwać psychologią zwolnienia z obowiązku. W kraju skreślonym przez półtora wieku z wykazu nominalnej obecności w świecie musiał się zmieniać stosunek do świata. Wspólnota uniwersaliów – ludzkości, postępu, cywilizacji – traciła tu konkretność w miarę jak malało uczestnictwo w ogólnoludzkich interesach i pracach. Świat coraz mniej o nas wiedział i my coraz mniej wiedzieliśmy o świecie. Wyrabiał się pewien typ mentalny człowieka poza powszechnością”.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym |