„Jesteśmy zaledwie kilka miesięcy po ślubie, a już wszystko między nami zaczęło się psuć. Kłótnie ciągnęły się nieustannie. Tutaj dowiedzieliśmy się, i to od siebie nawzajem, że nie jesteśmy dla siebie wrogami, że może być inaczej.” To świadectwo małżeństwa, które w 1983 r. uczestniczyło w weekendzie Spotkań Małżeńskich. W tym roku inicjatywa świętuje czterdziestolecie, a podobnych świadectw ma na koncie dziesiątki tysięcy. Warsztaty kierowane są do różnych grup społecznych, zawodowych, ale podstawą jest dialog małżeński. Uczestnicy podkreślają najczęściej: „Nauczyliśmy się rozmawiać”.
Czyszczenie sreber
Małżonkowie podkreślają, że tu poznali się na nowo, prawdziwie się spotkali po wielu latach małżeństwa, bo codzienność takim spotkaniom dotychczas nie sprzyjała. Dowiadują się o sobie nowych rzeczy, ich relacja – przypominająca zaśniedziałe srebro – nabiera blasku. „Ktoś mi wytarł szybę, przez którą patrzyłam na męża” – napisała któraś z uczestniczek.
Każdy, kto zakłada rodzinę, chce, by była trwała. – To trudne – nie ukrywa Jerzy Grzybowski, który z żoną Ireną założył Spotkania Małżeńskie. – Spotykają się przecież dwie różne osobowości, o różnej hierarchii wartości. Do tego dochodzi brak umiejętności pokonywania kryzysów. Spotkania Małżeńskie okazują się szczególnie owocne dla małżeństw w kryzysie. Pozwalają spojrzeć na związek z boku, pokonać schematy, zmienić opinię o współmałżonku, przezwyciężyć rutynę.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 37 (675), 16 września 2018 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 28 września 2018 r.