Przystanek Jezus jest absolutnie wpleciony w Pol’And’Rock. Uważam, że to, że przez tyle lat ekipa Przystanku Jezus ma w sobie tyle determinacji i zaparcia, żeby cały czas działać, jest bardzo dobre i cieszmy się z ich obecności – powiedział Krzysztof Dobies, rzecznik Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i Pol’and’Rock Festival.
Dawid Gospodarek (KAI): Co Pan myśli o obecności Przystanku Jezus podczas Przystanku Woodstock, obecnie Pol’And’Rock Festival?
Krzysztof Dobies: Myślę absolutnie pozytywnie. Festiwal od samego początku był nastawiony na różnorodność, na stworzenie przestrzeni do prezentowania myśli, filozofii i samego siebie. Każdy uczestnik festiwalu ma takie same możliwości – może pokazać siebie takim, jakim się czuje, jaki jest. Może mówić o tym, co myśli, jak rozumie prawdę, gdzie ją odnajduje, jak jest skonstruowany jego świat.
Na Festiwalu są obecni nie tylko indywidualni uczestnicy, ale i różne organizacje.
Są tu organizacje społeczne, organizacje prowadzące różne działania edukacyjne, rozmawiają na ważne tematy. Jedną z takich organizacji jest właśnie Przystanek Jezus, który jest absolutnie wpleciony w Pol’And’Rock. Widzimy rozmowy duchownych, wolontariuszy na całym polu festiwalowym. Bardzo charakterystycznym punktem jest duży namiot, który jest już od kilku lat w tej samej przestrzeni, wszyscy się przyzwyczaili, że tam to miejsce jest.
W całym tyglu różnorodności i zdarzeń, które dzieją się na festiwalu, po prostu nie mogło takiej przestrzeni zabraknąć. Uważam, że to, że przez tyle lat ekipa Przystanku Jezus ma w sobie tyle determinacji i zaparcia, żeby cały czas działać, jest bardzo dobre i cieszmy się z ich obecności.
Jak opisałby Pan relacje między organizatorami Pol’And’Rock Festival i Przystanku Jezus?
Relacje są oczywiście pozytywne, chociaż na przestrzeni lat bywało różnie. Problem polega na tym, że na samym początku inicjatywa Przystanek Jezus pojawiła się w sposób trochę partyzancki, czyli nagle pojawiła się ekipa i zaczęła coś budować, coś organizować, jakieś koncerty, bez porozumienia z nami. To był moment słaby, ale to było bardzo, bardzo dawno temu.
A aktualnie?
Rok temu Jurek Owsiak otwierał scenę Przystanku Jezus, było to bardzo miłe. Jesteśmy w kontakcie, odwiedzamy też przystankowy namiot, nasze służby również są otwarte na współpracę. To bardzo ważne, że potrafimy razem robić dobre rzeczy.
Na przestrzeni lat te relacje się zmieniały. Musieliśmy się lepiej poznać, by trochę walczyć z nieufnością, z napiętymi relacjami. Wydaje mi się, że są takie momenty, które czasami bolą. Pamiętam, jak chyba dwa lata temu po swojej wizycie na Przystanku Jezus Janek Pospieszalski wydał bardzo nieprzychylną Przystankowi Woodstock opinię, która dla nas była krzywdząca. Szkoda, że tak się dzieje, że z takimi emocjami i wrażeniami po prostu nie przyszedł do nas pogadać, zapytać czy coś zaproponować. Ale to są oczywiście jednostkowe rzeczy.
Jak postrzegacie krytykę, z jaką się spotyka Pol’And’Rock Festival?
Mamy świadomość, że jest pewne grono osób myślących konserwatywnie, które podchodzi do tego festiwalu z nieufnością. Staramy się z tym walczyć, pokazywać, że to wydarzenie nie jest przeciwko nim ani w ogóle przeciwko komukolwiek. To festiwal nastawiony na otwartość. Jedyną rzeczą, z którą tutaj walczymy, jest brak otwartości, brak tolerancji, brak szacunku do drugiego człowieka. Na Pol’And’Rock Festival nie ma na to miejsca, podobnie jak nie ma miejsca na narkotyki, na łamanie prawa, na łamanie reguł.
Widzi Pan jakieś wspólne cele festiwalu i Przystanku Jezus?
Pol’And’Rock Festival jest skonstruowany na dosyć prostych, filarowych zasadach i każdy, kto te zasady akceptuje, odnajduje się u nas. Przystanek Jezus akceptuje te zasady, jest tu razem z nami i tak samo wskazuje na pewne złe rzeczy, które należy napiętnować.
Cieszę się, że są takie osoby wśród władz państwowych i różnych przestrzeniach, które w takich momentach mówią z nami jednym głosem, że łączyny się np. w walce przeciw narkotykom i dopalaczom. Mamy tu dużo policji, przeróżne działania są skierowane na to, żeby w przestrzeni festiwalowej nie było miejsca na narkotyki. A na każdym dużym wydarzeniu w Polsce wychodzą z różnych dziur ludzie niedobrzy, którzy próbują dystrybuować w tych miejscach jakieś narkotyki czy dopalacze, my wypowiadamy temu bezwzględną walkę. Myślę, że to nasz wspólny cel z Przystankiem Jezus, i – podobnie jak walka z brakiem szacunku, poszanowania drugiego człowieka, jego godności – stanowią konkretne mosty do współpracy.
Nawet na mapce festiwalu, mimo że formalnie Przystanek Jezus jest poza granicami Pol’And’Rock Festival, na wydzierżawionym kawałku ziemi, zamieściliście logo i nazwę.
Oczywiście, i jednocześnie nawet na stronach internetowych festiwalu, jak tylko otrzymaliśmy program wydarzeń na Przystanku Jezus, zamieściliśmy je. Staramy się „przytulić Jezusa”. Jest dużo inicjatyw, które formalnie wychodzą poza granice festiwalu, a działamy razem. Jedną z ważniejszych takich akcji jest honorowe krwiodawstwo. Formalnie również znajduje się poza terenem festiwalu, bo trudno byłoby tu znaleźć taką przestrzeń, żeby te busy i namiot ustawić, ale my o tej akcji mówimy i ją bardzo wspieramy.
Setki osób, na festiwalu, o którym mówi się, że jest podwyższonego ryzyka, oddają honorowo krew. Zbiera się tu setki litrów krwi, która ratuje życie. Wakacje są okresem, kiedy krwiodawstwo jest niższe, a z racji licznych wypadków zapotrzebowanie na krew jest wysokie. To dużo mówi o uczestnikach tego festiwalu. Tak wszyscy razem budujemy – i mam nadzieję, że Przystanek Jezus mógłby się pod tymi słowami podpisać – najpiękniejszy festiwal świata.