Związki partnerskie dają korzyści parom homoseksualnym czy transseksualnym. To takie małżeństwo bis, ale inaczej nazwane. - mówi Marek Grabowski, socjolog, prezes Fundacji Mamy i Taty, w rozmowie z Barbarą Stefańską
fot. arch. Marka GrabowskiegoCoraz więcej par mieszka razem bez ślubu czy formalnego zobowiązania. Czy przepisy, nad którymi pracuje rząd, wychodzą im naprzeciw?
Związki partnerskie w rozumieniu projektu ustawy nie różnią się od małżeństwa, oprócz tego, że nie obejmują tzw. dużej pieczy rodzicielskiej, jest tylko mała piecza. Zawarcie takiego związku miałoby się odbywać w urzędzie stanu cywilnego, za zgodą dwóch osób. Rozwiązanie na wniosek jednej z nich. Proponowane przepisy regulują kwestie alimentacyjne, spadkowe czy wspólnych rozliczeń majątkowych. Dublowanie tej samej instytucji co małżeństwo cywilne nie ma więc sensu.
Ustawa ułatwiłaby osobom w takich związkach np. dostęp do dokumentacji medycznej czy przekazywanie spadku. Może to ma sens?
W tych kwestiach jest sporo dezinformacji. Obecnie nie ma przecież problemu z uzyskiwaniem informacji medycznej, jeśli tylko dana osoba wyrazi na to zgodę. Można upoważnić do tego kogokolwiek, niekoniecznie małżonka. Jeśli chodzi o spadek, dzieci mają takie samo prawo do dziedziczenia, niezależnie od tego, czy narodziły się w małżeństwie, czy w konkubinacie. A świadczenia typu 800+ idą za konkretnym dzieckiem.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu drukowanym
Idziemy nr 44 (989), 03 listopada 2024 r.
całość artykułu zostanie opublikowana na stronie po 08 listopada 2024