Indi Gregory umarła ostatniej nocy o 1.45 w hospicjum.
Do hospicjum przeniesiono ją ze szpitala w Nottingham po odłączeniu aparatury medycznej, która podtrzymywała jej życie. Rodzice walczyli do ostatniej chwili o to, by kontynuowano jej leczenie, lecz sądy angielskie były nieugięte, powołując się na tzw. najlepszy interes dziecka. Nie pomogło także nadanie jej obywatelstwa włoskiego; odmówiono bowiem przetransportowania jej do Włoch.
Wraz z żoną przeżywamy gniew i wstyd, a nasze serca są złamane
– mówił w porannym oświadczeniu ojciec dziewczynki, Dean Gregory. Jak dodał, brytyjska służba medyczna i sądy nie tylko zabrali jej możliwość życia, lecz także możliwość śmierci w swym domu.
Indi cierpiała na rzadką chorobę dotykającą mitochondriów komórkowych i żyła dzięki specjalistycznej aparaturze medycznej. Ze względu na brak perspektyw na wyleczenie, a także ból, jakiego doświadczało dziecko, lekarze orzekli, że dalsze podtrzymywanie funkcji życiowych nie jest celowe, co następnie zostało potwierdzone przez brytyjskie sądy. Jednak z tą decyzją nie zgadzali się rodzice Indi.
Pomoc zaoferował im watykański szpital Bambino Gesù, a także rząd włoski. Ten ostatni nadał nawet dziewczynce obywatelstwo. Jednak sądy uznały, że transport do Rzymu nie jest w interesie dziecka, podkreślając, że jest ona w słabym stanie i że byłoby to dla niej kolejne cierpienie, a ponadto byłoby to przedsięwzięcie skomplikowane.