Niestety – uroda czasem przyćmiewa wszystko i mając to pragnienie w sercu, by być pięknymi, zwracamy uwagę tylko na naszą zewnętrzną postać. No i widzimy wtedy mnóstwo wad: za gruba, za niska, za cienkie włosy, za długi nos, krzywe nogi…. Takich rzeczy każda z nas dopatrzeć może u siebie pewnie mnóstwo. Czy z tego wynika, że żadna z nas nie jest piękna?
Sama wpadam czasem w tę pułapkę myślenia, a jest to bardzo przykra pułapka, szczególnie w tych czasach, gdy na każdym kroku jesteśmy bombardowane zdjęciami wykorektorowanych dziewczyn z milionem filtrów – już nie tylko modelek z reklam, ale i naszych znajomych. Naprawdę można popaść w kompleksy, głupią zazdrość i bezsensowne przygnębienie…
Dało mi niedawno sporo do myślenia to, gdy sama zdałam sobie sprawę, że moje postrzeganie urody czyjejś osoby, jest bardzo skorelowane z tym, czy ją lubię, czy nie, i z tym, jaka jest ta dziewczyna. Dostrzegłam, że o wiele bardziej uważam za piękne te dziewczyny, które wspólnie ze mną przedzierały się przez trudy wędrówek czy obozów harcerskich, mimo że byłyśmy wszystkie wtedy no… delikatnie mówiąc – niezbyt zadbane. Ale właśnie w tych momentach otwierały mi się oczy – że jej! Ta dziewczyna jest piękna! A im więcej trudów wspólnie przechodziłyśmy, im więcej jej charakter był testowany wysiłkiem i mozołem drogi, tym bardziej postrzegałam ją za piękną. Ta dzielność wydobywała z niej urodę. To tak jakby zaciętość w oczach zaświecała w nich blask, wiatr wiejący w twarz układał włosy, a przygryzione ze zmęczenia wargi, barwiły się na czereśniowy kolor.
No i chwila… które bohaterki na nas zawsze bardziej działały? Śpiąca Królewna czy Mulan? Królewna Śnieżka czy raczej Pocahontas? Jak dla mnie zawsze ta druga… Ale przecież nie ze względu na urodę! Pocahontas i Mulan urzekały swoją walecznością, swoim charakterem, hartem ducha i odwagą. I właśnie ukwiecona tymi cechami ich uroda, błyszczała dużo bardziej, niż uroda Śpiącej Królewny…
Spuentuję to najlepszym komplementem, który chyba kiedykolwiek otrzymałam, a którym dość niedawno obdarował mnie mój mąż. “Ty jesteś tak pociągająca tym, że jesteś delikatna, masz delikatną urodę, ale przy tym masz taki silny charakter i jesteś odważna.” Nie, nie powiedział nic, że jestem ładna, śliczna czy inne tam bzdety. I nigdy też komplementy w stylu “jesteś ładna” nie sprawiły mi tak dużej radości, jak ten. Chyba właśnie dlatego, że jednak instynktownie wszystkie czujemy, że piękno kryje się w naszym wnętrzu i słysząc te słowa mojego męża poczułam się właśnie PIĘKNĄ.