Patrzyłam na Materę. Rozlegająca się dookoła cisza budzącego się skalnego miasta i majestat potęgi natury wprawiały w osłupienie.
Dla mnie wszystkie budowle z kamienia są niezwykłe, dlatego na pobyt w Materze, położonej w południowo-wschodniej części Włoch, czekałam z niecierpliwością i podekscytowaniem. Gdy już znalazłam się w historycznej, dolnej części miasta, zwanej Sassi (dosł. skały, wzgórza), i ujrzałam domy wykute w skale, oniemiałam. Wrażenie potęgowały unoszące się nad miastem mgły i przedzierające się przez nie promienie wschodzącego słońca. Oto patrzyłam na wielkie skalne miasto, a u jego podnóża – na długi, głęboki wąwóz wyżłobiony przez rzekę Gravinę, która teraz jest niewielkim strumieniem. Po drugiej stronie kanionu odnajdywałam wzrokiem wapienne jaskinie i dróżki pozwalające na zgłębianie nieskażonej przyrody Parco della Murgia Materana. Te dziewicze tereny robiły wrażenie, jakby zatrzymały się w czasie.
Pierwsze kroki skierowałam ku miastu utworzonemu z brzegu wąwozu, zwanego lokalnie Gravina. Stare miasto – bo nowe usytuowane jest powyżej, na szczycie klifu – składa się z dwóch dzielnic: Sasso Barisano i starszej Sasso Caveoso. Rozpoczęłam powolną wspinaczkę między labiryntem domostw i zaułków wykutych w wapiennej skale. Najbardziej ciekawiły mnie opustoszałe dawne mieszkania jaskiniowe, gdzie mogłam zobaczyć, jak żyli ludzie naprawdę odległych czasów. Przewodnik Fodora informuje, że Matera to jedyne miejsce na świecie, w którym ludzie mogą pochwalić się życiem w tych samych domach swoich przodków sprzed dziewięciu tysięcy! W VIII-XIII w. schronienie znajdywali tu bazylianie, mnisi obrządku wschodniego, dlatego można tu odnaleźć wiele kaplic skalnych. Zarówno w Materze, jak i okolicach znajduje się ok. 120 skalnych kościołów, chiese rupestri, z unikatowymi freskami, wpisanymi na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W całym mieście można z łatwością dostrzec symbiozę chrześcijaństwa wschodniego i zachodniego, którą odzwierciedla architektura kościołów.
Błądząc po labiryntowych schodach Matery, dojdzie się do wielu świątyń i klasztorów, m.in. do XIII-wiecznej romańskiej bazyliki katedralnej przy Piazza Duomo, kościoła San Francesco d’Assisi z barokową elewacją, San Domenico, San Giovanni Battista, San Pietro Caveoso. Barokowy kościół Purgatorio pochodzi z XVII w., a obok znajduje się Narodowe Muzeum Archeologiczne ulokowane w dawnym klasztorze, które ukazuje ślady minionych dziejów. Miasto ma także liczne inne muzea, zamek, punkty widokowe, place i domy.
Kiedy mieszkańcy obudzili się na dobre, w ruch poszły wszelkie maszyny – okazało się bowiem, że miasto jest z dużym rozmachem remontowane i wiele domów jest przeznaczanych na hotele, pensjonaty czy restauracje. Po chwili czułam się jak na placu budowy, więc zeszłam w dół skały, by z tarasu widokowego po raz kolejny cieszyć się niezmąconym widokiem majestatycznego wąwozu i skalnych domostw, mniej lub bardziej udoskonalonych przez człowieka.
Zwiedzałam Materę w zeszłym roku i miasto cieszyło się wtedy tytułem Europejskiej Stolicy Kultury 2019. Widać było skutki wzrastającego zainteresowania i dofinansowania, ale przez całe lata Matera była zapomniana i zaniedbana, stanowiąc margines życia politycznego i gospodarczego. Ludzie żyli tu w skrajnej nędzy, w fatalnych warunkach, jeśli chodzi o instalacje elektryczne, hydrauliczne, sanitarne. Mieszkali ze swoimi zwierzętami, zmagali się z malarią i innymi chorobami, pracowali w ciężkich warunkach na odległych polach. Już w 1926 r. Umberto Zanotti Bianco, archeolog i działacz społeczny, określił Materę „dantejskim horrorem” – a nie chodziło o małą liczbę ludności, bo szacuje się, że na początku XX w. Matera liczyła 15 tys. mieszkańców, w latach 50. zaś ok. 20 tys. Za czasów Mussoliniego, którego ambicją była modernizacja kraju, podłączono Sassi do akweduktu, zapewniając miastu bieżącą wodę, a mieszkańców postanowiono przesiedlić. Carlo Levi w swej powieści „Chrystus zatrzymał się na Eboli” z 1945 r. opisał dramatyczne warunki życia mieszkańców, nagłaśniając sprawę Matery. Wymowny tytuł książki sugeruje, że Zbawiciel nie dotarł do terenów położonych za Eboli.