Coraz częściej nauczyciele muszą podpisywać deklaracje o używaniu zaimków osobowych zgodnie z życzeniem ucznia. Czy mają prawo odmówić?
fot. FreepikW ciągu ośmiu lat w wielu klinikach na świecie zarejestrowano wzrost liczby przypadków utożsamiania się z płcią przeciwną na poziomie 20 tys. proc. Towarzyszy temu presja na nauczycieli, by to afirmowali. Także w Polsce. – Jedni na to przystaną, bo są do tego przekonani, inni – z obawy przed konsekwencjami – mówi Grażyna Lubszczyk, nauczycielka ze Stowarzyszenia Nauczyciele dla Wolności. – Na szczęście są i tacy, którzy się na to nie zgadzają, dla dobra dziecka i reszty szkolnej społeczności.
ZARAŻENIE RÓWIEŚNICZE
W poradniku Ordo Iuris „Gdy Kasia twierdzi, że jest Tomkiem” czytamy, że ten gwałtowny wzrost ma podłoże bardziej kulturowe niż medyczne. Światowa średnia transseksualizmu w ujęciu medycznym wynosi 0,005 proc.; w Waszyngtonie jako osoby transseksualne deklaruje się 2,277 proc. mieszkańców. Niezależni badacze wskazują na wpływ kultury, mediów, w tym społecznościowych, i aktywność działaczy protransseksualnych.
– Takie zjawisko określa się mianem zarażenia rówieśniczego – komentuje Grażyna Lubszczyk. – Uczennica zapytana, dlaczego chce zmienić płeć, wprost odpowiedziała, że pod wpływem presji, by wybrać sobie coś z tęczowej palety. Inna, sugerując się rozterkami koleżeństwa, sama zaczynała powątpiewać w swoją tożsamość. Czasem takie sugestie płyną w kierunku dziewczynek lubiących męskie ubrania. A czasem to chęć zwrócenia na siebie uwagi, którą my nauczyciele nazywamy niemym krzykiem.
– Polska jest zapóźniona w dostępie do najnowszych wyników badań znaczących ośrodków naukowych na świecie, na podstawie których 40 stanów USA i kilkanaście państw wprowadza restrykcje prawne zakazujące tranzycji u osób nieletnich – mówi Agnieszka Marianowicz-Szczygieł, psycholog i prezes Fundacji Ona i On. – Podobne eksperymentowanie na dzieciach odradza 36 europejskich organizacji psychiatrycznych, w tym Polskie Towarzystwo Psychiatryczne. Ponad 80 proc. dzieci, które identyfikowały się z płcią przeciwną, po okresie dojrzewania z tego wyrasta. Niedawno odkryto zespół nagłej dysforii płciowej, który także może coś wyjaśni. Standardy „terapii afirmatywnej” oczywiście o nim nie wspominają.
Zaczyna się od „tranzycji społecznej”, czyli korzystania z zaimków, toalet i zajęć wf dla osób płci przeciwnej, a skończyć się może ingerencją hormonalną i chirurgiczną. – Rozwój człowieka trwa do 23.–25. roku życia – mówi Agnieszka Marianowicz-Szczygieł. – Jeśli afirmujemy tymczasową tożsamość nastolatka, używając w stosunku do niego zaimków sprzecznych z jego płcią biologiczną, zamrażamy w nim możliwość akceptacji tej płci.
Tęczowe środowisko lubi szantażować hasłem: „Wolisz martwą córkę czy żywego syna?”; dodajmy: „transsyna”. Stowarzyszenie Psychologów Chrześcijańskich podkreśla brak „danych naukowych świadczących o automatycznej suicydalności w przypadku zaburzeń identyfikacji płciowej lub tym bardziej świadczących o tym, że tranzycja jakoby miała chronić przed samobójstwem”.
Zdarza się, że w zaimkowych perswazjach uczeń używa także zaświadczenia od psychologa, stwierdzającego jego rzekomy transseksualizm. Abstrahując od tematu diagnostyki transseksualizmu, która nie może ograniczać się do stwierdzenia specjalisty jednej dziedziny, co ma w takiej sytuacji zrobić nauczyciel? – Powinien upewnić się co do zgody na „tranzycję społeczną” obojga rodziców – mówi Grażyna Lubszczyk i wspomina przypadek uczennicy, która chciała być określana zaimkami płci przeciwnej. – Nauczyciel zwrócił się z tym do rodziców, którzy stanowczo poprosili, by jej nie ulegać, ponieważ mogło to zaburzyć proces terapii, w której się znajdowała.
ZAIMKI W PARAGRAFACH
Jeśli na stosowanie sprzecznych z płcią obiektywną zaimków naciska dyrektor szkoły, trzeba to rozpatrywać w kategorii szacunku wobec godności i wolności sumienia jego pracowników i… zapisów ustawy Prawo o aktach stanu cywilnego. Krótko mówiąc: dyrektor nie może wydać wiążącego polecenia w tym zakresie.
– Imię, nazwisko i płeć potwierdza akt urodzenia. Stan cywilny wyznaczany jest więc przez prawo, a nie przez „samookreślanie się człowieka” – mówi Marek Puzio z Ordo Iuris, autor wspomnianego poradnika. Także to, że w wewnątrzszkolnym systemie Ania figuruje jako Marcel, nie powinno być wiążące dla społeczności szkolnej. Odmawiając stosowania imion i zaimków niezgodnych z płcią ucznia czy kolegi, nauczyciel i uczniowie mogą powołać się na powyższą ustawę. Niezgodność z prawdą danych zawartych w aktach stanu cywilnego może stwierdzić tylko sąd.
Zagubionym młodym ludziom, którym odmawia się stosowania zaimków niezgodnych z ich płcią, aktywiści LGBT sugerują powoływanie się na prawo do ochrony życia prywatnego. Jak czytamy w poradniku OI, owszem, pozwala ono na zachowanie tajemnic na swój temat, jednak imię i nazwisko nie wchodzą w zakres sfery czysto osobistej, bo dotyczą one również pozostałych członków społeczności. Zgodnie z Kartą Nauczyciela jako funkcjonariusz państwowy nauczyciel ma się do ucznia zwracać w sposób oficjalny, a nie pseudonimem, fałszywymi personaliami czy abstrakcyjnym sformułowaniem.
Czy odmowę używania zaimków niezgodnych z płcią ucznia można – jak chcą tego aktywiści LGBT – uznać za przejaw dyskryminacji? Konstytucja RP zakazuje dyskryminacji, ale z definicji jest nią „nieuzasadnione, niekorzystne traktowanie jakiejś osoby w porównaniu do innych osób, znajdujących się w podobnej sytuacji”. – Wyrazem równego traktowania jest zwracanie się do wszystkich uczniów zgodnie z danymi poświadczonymi urzędowo – kwituje Marek Puzio. Jeśli więc Antek chce być nazywany Agnes, zgodnie z ustawą o zmianie imienia i nazwiska musi o to wystąpić na drodze prawnej, a warunkiem podstawowym jest podanie powodu chęci takiej zmiany (nie wystarczy wola).
Takim uzasadnieniem nie może być subiektywne utożsamianie się z płcią przeciwną. Może być nim dopiero wzmianka o zmianie płci, przy czym w polskim prawie brak przepisów odnoszących się do „zmiany”, „korekty” czy „uzgodnienia” płci w przypadku niezgodności między płcią biologiczną a odczuwaną. Praktycznie dokonuje się tego na drodze powództwa sądowego wytoczonego przez osobę, która do takiej zmiany dąży, przeciwko swoim rodzicom. Ale i wtedy potrzebne jest przeprowadzenie wielokierunkowych badań medycznych.
A jak powinien zareagować nauczyciel, gdy Wojtek udaje się do dziewczęcej toalety, bo czuje się Vanessą? Przepisy budowlane nakazują wyodrębnienie toalet męskich i damskich, jeśli w budynku ma stale przebywać więcej niż dziesięć osób, a szkoła ma egzekwować prawo ich użytkowników do zachowania intymności. Dotyczy to zwłaszcza toalet dla dziewcząt, w których obecność biologicznego chłopca może wywołać dyskomfort i lęk przed nadużyciami seksualnymi.
BEZ PRZEMOCY
Wracając do genderowych zaimków. – Czy – abstrahując od kwestii prawnych, etycznych, religijnych – nauczyciel ma kompetencje do ukierunkowywania dziecka w dziedzinie jego tożsamości płciowej? – pyta retorycznie Grażyna Lubszczyk. Poradnik Ordo Iuris nie pozostawia wątpliwości: rolą nauczyciela jest m.in. zapobieganie zachowaniom przemocowym. A te mogą polegać zarówno na uporczywym przypominaniu metrykalnego imienia osobie nieakceptującej własnej płci, jak i na wymuszaniu przez nią na innych zwracania się do niej zaimkami sprzecznymi z jej budową anatomiczną.
– Pod autodiagnozą transseksualizmu bardzo często kryją się zaburzenia psychiatryczne: lękowe, relacyjne, odżywiania, depresja – przyznaje Agnieszka Marianowicz-Szczygieł. – Jeśli naprawdę chcemy spotkać się z emocjami dziecka, zacznijmy od pytania i rzetelnej diagnozy.
A nauczyciele, nie mniej w tej sytuacji zdezorientowani i bezsilni, dzięki poradnikowi OI zamiast na odpieraniu argumentów wobec ideologicznych żądań mogą się skupić na działalności dydaktycznej i wychowawczej.