Tysiące Kubańczyków wyszło na ulice krzycząc „Precz z dyktaturą!”, „Ojczyzna i życie!”, „Chcemy szczepionek!” i „Nie boimy się!”, w największych demonstracjach, jakie kiedykolwiek miały miejsce w ciągu ponad 60 lat rządów komunistycznych. W niektórych regionach protestujący maszerowali z wizerunkiem Matki Bożej Miłosierdzia, patronki Kuby.
Eduardo Cardet Concepción, Krajowy Koordynator MCL, wydał oświadczenie, stwierdzając, że „tysiące Kubańczyków jest dziś na ulicach pokojowo demonstrując, żądając wolności i zakończenia represji i nędzy”. „MCL, jako część tego ludu udręczonego uciskiem i niesprawiedliwością, w pełni utożsamia się z ich pragnieniami. Wspieramy naszych braci i siostry z Chrześcijańskiego Ruchu Wyzwolenia i wszystkich Kubańczyków, którzy demonstrują pokojowo, korzystając z tego należnego prawa” - napisano w oświadczeniu.
Chrześcijański Ruch Wyzwolenia domaga się „uwolnienia więźniów politycznych, unieważnienia represyjnych praw wymierzonych przeciwko wolności, uznania praw ekonomicznych wolnej przedsiębiorczości dla Kubańczyków, uznania prawa każdego Kubańczyka - wewnątrz i poza wyspą - do głosowania i bycia wybranym”. Żąda przeprowadzenia wyborów prawdziwie demokratycznych.
MCL został założony przez katolickiego dysydenta Oswaldo Payá Sardiñas w 1988 roku w celu osiągnięcia pokojowej demokratycznej reformy na Kubie, wyraźnie inspirowanej społeczną doktryną Kościoła.
Wykorzystując lukę w komunistycznej konstytucji, Payá zorganizował zbiórkę podpisów w celu wprowadzenia demokracji na Kubie. W konsekwencji ruch ten był prześladowany w całym kraju, a 42 jego liderów trafiło do więzienia podczas fali represji w 2003 roku. 22 lipca 2012 r. Payá i inny lider MCL, Harold Cepero, zginęli w wypadku samochodowym w podejrzanych okolicznościach.
Niedzielna fala protestów rozpoczęła się w zachodnim mieście San Antonio de los Baños i szybko rozprzestrzeniła się po całej wyspie, docierając do Hawany i wschodniego miasta Santiago de Cuba. Oprócz poważnych niedoborów żywności i leków, od początku pandemii dramatycznie pogorszyła się sytuacja zdrowotna na Kubie. Według oficjalnych danych, w 11-milionowym kraju jest 218 tys. zachorowań i 1431 ofiar śmiertelnych. Wiele osób twierdzi jednak, że liczby te nie odzwierciedlają prawdziwej powagi kryzysu.
Rząd przyznał, że w lipcu nastąpił poważny wzrost zachorowań na COVID-19, z ponad sześcioma tysiącami przypadków dziennie.
Kuba opracowała własną trójskładnikową szczepionkę, ale jej skuteczność nie została potwierdzona niezależnie, a odsetek zaszczepionych wynosi poniżej 10 proc. dorosłej populacji. Niski wskaźnik przypisuje się zarówno brakowi zaufania do kubańskiej szczepionki, jak i niezdolności rządu do zwiększenia produkcji i dystrybucji.
W orędziu radiowo-telewizyjnym prezydent Kuby Miguel Díaz Canel obarczył winą za niepokoje przede wszystkim USA i wezwał „wszystkich rewolucjonistów w kraju, wszystkich komunistów, do wyjścia na ulice i udania się tam, gdzie będą miały miejsce te prowokacje”, aby przeciwdziałać protestom, wywołując tym samym obawy przed konfrontacją społeczną.
W oświadczeniu uzupełniającym MCL potępiła przemoc "z każdej strony" i skrytykowała wezwanie Díaza Canela do przemocy i konfrontacji wśród Kubańczyków.
„Oby nie było już ani jednego dnia, ani jednej minuty tyranii podporządkowującej sobie Kubańczyków. Ani jednej sekundy więcej uległości i braku nadziei. Koniec z żałosnymi narzekaniami, czas zareagować i powiedzieć tyranom, że ich rządy terroru i nieszczęść dobiegły końca. Tylko naród może ocalić naród” - czytamy w oświadczeniu.