Nic dziwnego zatem dokonana przez komunistów ocena: „Kościół katolicki negatywnie zareagował na wprowadzenie stanu wojennego” – stwierdzono podczas posiedzenia sztabu MSW, 8 stycznia 1982 roku. „Po zdemontowaniu sieci organizacyjnej znaczna część opozycji i reakcji politycznej, pozbawiona bazy organizacyjnej oddziaływań, poszukuje posłuchu u części hierarchii kościelnej i duchowieństwa oraz znajduje go” – pisano zawile kilka dni później w analizie wykonanej przez Wydział Administracyjny KC PZPR. „Przecież znowu poszliście na podpalanie społeczeństwa polskiego. […] Episkopat idzie na wojnę i do wojny podburza” – niemal wrzeszczał do bp. Dąbrowskiego minister Jerzy Kuberski 22 stycznia 1982 roku. „Proszę się liczyć ze słowami. […] Chcielibyście może, żeby biskupi chwalili stan wojenny?” – odpowiedział sekretarz Episkopatu Polski.
Jan Paweł II pisze list
Ojciec Święty, poruszony informacjami docierającymi do Watykanu, za pośrednictwem mediów zachodnich wystosował 13 grudnia w modlitwie na Anioł Pański słowo do narodu, a następnie – datowany na dzień 18 grudnia 1981 roku – protest skierowany na ręce gen. Jaruzelskiego i apel do Lecha Wałęsy. Ostry ton pierwszego listu papieskiego do władz spowodował niespotykane, w dyplomacji międzynarodowej, konsekwencje. Oto w niedzielę 20 grudnia przybył pociągiem z Wiednia do Polski abp Luigi Poggi, jako oficjalny wysłannik Ojca Świętego, w towarzystwie ks. prałata Bolonka. Nikt z przedstawicieli władz państwowych nie pojawił się na dworcu. Następnego dnia abp Poggi spotkał się z min. Kuberskim, który „zgłosił zastrzeżenia do pewnych sformułowań listu Ojca Świętego do gen. Jaruzelskiego”. Konkretnie, jak relacjonował Kuberski: „Mówiono w nim o 200-letniej narodowej niewoli Polski i połączono to z ZSRR. Stosunki obecne porównano z okupacją faszystowską. Pismo nie zostało przyjęte”. Powstała sytuacja patowa, którą rozwiązano w sposób dyplomatyczny. Dwa dni później przybył do Rzymu z misją specjalną bp Dąbrowski, który natychmiast zrelacjonował papieżowi przebieg ostatnich wydarzeń.
Biskupi stwierdzali, że warunkiem zachowania spokoju społecznego
były nie czołgi, a przywrócenie praw NSZZ „Solidarność”
Jak stwierdził kard. Casaroli, papież martwił się i miał żal do biskupów polskich, że zdany był na informacje pochodzące jedynie z prasy zachodniej. Po spotkaniu powstała natychmiast nowa redakcja jedynego pisma. W wigilię Bożego Narodzenia abp Poggi spotkał się z gen. Jaruzelskim. Satysfakcja pozostała po stronie generała, ale pismo świadczyło nadal o dezaprobacie papieża dla poczynań WRON: „Wiadomości o zabitych i rannych Rodakach […] nakazują mi zwrócić się do Pana Generała z usilną prośbą i zarazem gorącym wezwaniem o zaprzestanie działań, które przynoszą ze sobą rozlew krwi polskiej” – pisał Jan Paweł II. Zanim abp Poggi powrócił do Rzymu, spotkał się z nim ks. Jan Sikorski, wówczas opiekun internowanych działaczy Związku: „Wieczorem [25 grudnia] udaje nam się jeszcze dopaść ks. abp. Poggiego już w przedziale kolejowym tuż przed odejściem pociągu do Wiednia. Przekazujemy dla Ojca Świętego pierwsze wiadomości i pozdrowienia”.
Jan Żaryn (KAI) |