Chciejmy odnaleźć w sobie wołanie Boga, wołanie dobra i odpowiedzieć na nie – natychmiast.
Jezus rozpoczyna publiczną działalność. Zaczyna zbierać wokół siebie uczniów, którzy Mu towarzyszą i przyglądają się Jego ewangelizacji. Każdy z grona powoływanych uczniów jest jakby z innej bajki: mają różne temperamenty, historie życia, grzechy i zasługi. Łączy ich fakt, że zostawiają swoje małe przedsiębiorstwa rybackie i natychmiast idą za Jezusem.
Co nagle, to po diable – mówimy, i chcemy najpierw wszystko dokładnie przejrzeć, przemyśleć, ocenić „za” i „przeciw”. Na słowo Jezusa ludzie poszli natychmiast. Zaproszenie Jezusa bardzo autentycznie poruszyło ich serca: zostawili wszystko i tak jak stali, poszli za Nim – natychmiast. Myślałeś kiedyś o tym, że jesteś zaproszony do tego, aby odpowiedzieć na Boże wezwanie? Albo, jak kto woli, wyzwanie? Jako nauczyciel, handlowiec, dyrektor, pracownik w korporacji, jako ojciec, matka, mąż, żona, brat, babcia, katolik… Niezależnie kim jesteśmy, nasze powołanie nie jest jakąś enigmatyczną niewiadomą, czymś, co kiedyś nastąpi. To powołanie ma się realizować w naszej codzienności dzisiaj – natychmiast.
Powołanie to nic innego jak zrozumienie swoich pragnień i wyborów, a następnie skonfrontowanie ich z wolą Bożą. Człowiek, który dobrze rozeznał swoje życiowe powołanie, jest po prostu szczęśliwy – niezależnie od tego, gdzie i w jakich okolicznościach żyje.
Bliskie jest królestwo Boże, dosłownie na wyciągnięcie ręki. Ewangelia Jezusa wypełnia się w naszym życiu dzisiaj. Mistrz przychodzi do ciebie, patrzy ci głęboko w oczy, ogarnia wzrokiem twoje życie i mówi, że masz coś zrobić – natychmiast! Od razu, bez odwlekania na wieczne kiedyś. Warto z odwagą i zrozumiałym ryzykiem odpowiedzieć: tak, spróbuję!
Zadajmy sobie pytanie: do czego wzywa mnie Pan Bóg? Może do tego, aby było więcej modlitwy, takiej prawdziwej rozmowy z Nim? Może do częstszych rozmów z małżonkiem, takich prawdziwych? A może do podjęcia intensywniejszej troski o swoje zdrowie i siły?
Bohaterowie Ewangelii mieli bardzo poważne powody, żeby nie pójść: byli znakomitymi rybakami, mieli na utrzymaniu żony, dzieci, teściowe, starego ojca… Mimo wszystko natychmiast zajęli się sprawą najważniejszą. Pojawia się wśród nich Ktoś, kto zaprasza do jakiegoś „więcej”. Bez ociągania, bez narzekania, bez kompleksów i frustracji – za to w pełnej wolności. Chciejmy uwierzyć – tak na serio – że w Jezusie spełniają się obietnice dobra. Nasz Mistrz jest Tym, dzięki któremu człowiek odnajduje szczęście i światło w swoim życiu.
Chciejmy odnaleźć w sobie wołanie Boga, wołanie dobra i odpowiedzieć na nie – natychmiast.
Wtedy zbliżymy się do szczęścia, którego wszędzie szukamy. To jest Dobra Nowina, którą przynosi Jezus.